Warszawa. Premiera "Zemsty nietoperza"
Występują w operetce, bo - jak mówią - lubią ten gatunek, ulegli presji znajomego reżysera, spełniają ostatnią wolę lub marzą o operowej scenie. Kolejni aktorzy dramatyczni i estradowi ulegają podkasanej muzie. W poniedziałek, rolą więziennego strażnika Froscha w "Zemście Nietoperza", zadebiutuje na operetkowej scenie Daniel Olbrychski [na zdjęciu].
Jak wcześniej Grażyna Szapołowska, Jan Nowicki i Bohdan Łazuka w "Księżniczce czardasza", a Krzysztof Tyniec i Leonard Pietraszak w "Wesołej wdówce", dał się skusić czarowi szlagierów sprzed lat. Nie oparł się im również zmiennik Olbrychskiego Krzysztof Kowalewski. Obaj dali się namówić na występ w teatrze bez sceny. Mazowiecki Teatr Muzyczny nie ma bowiem własnej siedziby - pokazuje spektakle gościnnie. Mimo to umie przyciągnąć do swojej wędrującej trupy wymagające gwiazdy. Jak to robi?
Marka i klasa księżnej
Grażyna Szapołowska zapewnia, że nie dla etoli, pięknych sukni i roli księżnej zadebiutowała w operetce.
-"Księżniczka czardasza" ma znakomitą markę - mówiła po ubiegłorocznej premierze. Nie bez znaczenia było też nazwisko Marty Meszaros, cenionej reżyserki teatralnej i filmowej, której do udziału w spektaklu udało się namówić również Jana Nowickiego - sceptycznie nastawionego do operetkowych ekscesów dramatycznych aktorów. Czegóż się jednak nie robi dla wieloletniej życiowej partnerki? Pan Jan przyjął rolę postaci... "dobrze prezentującej się we fraku" i przechadzał się po scenie w antraktach jako Imre Kalman, autor "Księżniczki..."
Grażyna Szapołowska dostrzegła jeszcze jeden walor operetkowego debiutu:
- Po doświadczeniach z tą formą muzycznego teatru mogłabym spróbować sił w operze, np. w "Otellu" zagrać tragiczną Desdemonę - zastanawiała się.
Bohdan Łazuka pojawił się w "Księżniczce...", by spełnić wolę swego profesora Ludwika Sempolińskiego, który przez lata bezskutecznie namawiał go do spróbowania sił w operetce lub wodewilu.
Łazuka i Szapołowska w operetce tańczyli i śpiewali. Daniel Olbrychski, choć mógłby - śpiewał w przeszłości m.in. w filmie Barei "Małżeństwo z rozsądku" i w musicalu Katarzyny Gertner "Srebrne dzwony" - ograniczy się do grania. Rola Froscha jest rolą mówioną. Ale, jak zapewnia dyr. Izban, wprost wymarzoną dla świetnych aktorów podciągających poziom i rangę operetkowych produkcji.
- Grażyny Szapołowskiej w roli starej księżnej nie zastąpi żadna śpiewaczka w podobnym wieku. Tu ważna jest klasa - podkreśla Izban.
Ja się śmieję, ha ha ha
Klasę i charyzmę ma wnieść na scenę Daniel Olbrychski. Propozycję zagrania Froscha przyjął ponoć podskokiem radości. Muzyka to jego kolejna życiowa pasja. Po aktorstwie, które zawsze było na pierwszym planie. I sporcie.
W muzyce przeszkodą do osiągnięcia mistrzostwa okazała się pasja sportowa. Kiedy ruszyły Wyścigi Pokoju i każdy chłopak, duży czy mały, miał w głowie tylko kolarstwo, Daniel sprzedał skrzypce, na których grał jako uczeń podstawowej szkoły muzycznej, i... kupił rower.
Sentyment do muzyki jednak pozostał. Znajomość nut i solfeża też. Aktor chętnie wspomina rodzinne tradycje. Mamę, ciotki i babcie prowadzące go do teatrów i od rana nucące znane melodie.
W "Zemście nietoperza" aktor też parę szlagierów usłyszy, m.in. słynny "Walc Adeli" nazywany arią ze śmiechem. "Więc się śmieję - hahahha/co się dzieje ha ha ha ... W przekładzie, oczywiście, Juliana Tuwima.