Artykuły

Piekło Bergmana

"Sonata jesienna" w reż. Eweliny Pietrowiak w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

W tej skandynawskiej surowości, powściąganych uczuciach, które nagle eksplodują z siłą wulkanu, Bergman miał wielkich antenatów - przede wszystkim Ibsena i Strindberga. Idąc za nimi tworzył wstrząsające psychodramy, w których aż kipiało od uczuć. W "Sonacie jesiennej" odmalował piekło miłości i nienawiści nie do okiełznania, które na zawsze rozdzieliło (i paradoksalnie połączyło) matkę i córkę. Daremne pozostają wszelkie próby zbliżenia, ale i próby zerwania. Nic nie zostaje wybaczone, nic nie zostanie zapomniane: wszystkie dawne przewiny, niegodziwości, błędy, prowadzące do wykrzywienia emocjonalnego czekają na zapłatę. Te zawiłe i gęste porachunki widać jak na dłoni w spektaklu warszawskiego Ateneum.

Dosłownie widać, bo sztuka grana na najmniejszej Scenie na Dole, tylko dla pół setki widzów staje się pojedynkiem rozgrywanym na wyciągnięcie ręki między matką i córką. Tej walce z cierpliwym bólem towarzyszy mąż córki, prowincjonalny pastor (powściągliwa rola Krzysztofa Gosztyły), i druga, śmiertelnie chora córka (bardzo trudna i wykonana z wyczuciem rola Katarzyny Łochowskiej). To już kolejny po niedawnym "Żarze" w Narodowym spektakl warszawski, który demonstracyjnie koncentruje się na dialogu, na słowie, aranżując intymny kontakt z publicznością. Nie ma tu miejsca na fałsz, aktorzy stają bezbronni przed widzami. Na użytek spektaklu Ewelina Pietrowiak (reżyseria i scenografia) inaczej zorganizowała przestrzeń sceniczną. Widownia ma zaledwie trzy rzędy, ustawione wzdłuż dłużej ściany pomieszczenia, a spektakl grany jest na podestach położonych niewiele ponad poziomem podłogi, równolegle do widzów. Gra także "zascenie", pusta wnęka za ścianką działową, która widać tylko częściowo. Są jeszcze inne pomieszczenia za kotarami, istny labirynt samotnej plebanii, z którego wieje chłodem. Idealne tło psychicznej udręki.

Ewa Wiśniewska w roli światowej sławy pianistki, Charlotty, która porzuciła rodzinę dla kariery, stworzyła wielką kreacją. Zrazu ukazuje kobietę w idealnej masce. Nie uniknie jednak zdemaskowania, za wizerunkiem kobiety sukcesu, skrywa się samotna, starzejąca się kobieta, wołająca o miłość. Równie poruszającą rolę zbudowała Dorota Landowska jako córka Ewa, która obrawszy życie na prowincji, oczekuje akceptacji, duchowego wsparcia i zadośćuczynienia. Także woła miłość. Ale lata oddalenia rodzą między nimi mur nienawiści. Porażająca jest ich emocjonalna niezdolność do zbliżenia, nieporadność w wyrażaniu uczuć. To prawdziwe piekło Bergmana: bezradność w okazywaniu miłości, oschłość serca, która sprawia, że życie zamienia się w pozór. Bohaterowie Bergmana umierają za życia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji