Artykuły

Dyrektor Mieszkowski wyjaśnia

Szanowni Państwo, zaczyna się szesnasty miesiąc mojej dyrekcji w Teatrze Polskim we Wrocławiu, którą objąłem w niezwykle trudnych warunkach, bo 1 września 2006 roku, czyli dokładnie w dniu rozpoczęcia nowego sezonu teatralnego. Mimo niesprzyjających okoliczności - w tym podzielonego i rozbitego Zespołu - udało mi się zaprogramować sezon z sześcioma premierami przygotowanymi przez cenionych reżyserów, którzy przyjęli moje zaproszenie mimo tak krótkiego terminu budowania repertuaru.

Rozpocząłem nowy cykl wydarzeń kulturalnych pro publico bono na Scenie Kameralnej - "Czynne poniedziałki" w ramach którego odbywały się czytania dramatów, koncerty i spotkania z pisarzami (m.in. Andrzej Stasiuk, Olga Tokarczuk, Eustachy Rylski, Stanisław Srokowski, Andrzej Sapkowski) prowadzone przez profesora Stanisława Beresia. Miesięcznie odbywały się średnio trzy "Czynne poniedziałki", gromadząc prawie 1000 uczestników, w większości młodzież i studentów.

Zaprosiłem do pracy w następnych sezonach wybitnych artystów teatru, w tym Krystiana Lupę i Jerzego Jarockiego, oraz utalentowanych i nagradzanych reżyserów młodszego pokolenia: Maję Kleczewską, Jana Klatę i Przemysława Wojcieszka.

Starając się o dyrekcję Teatru Polskiego we Wrocławiu, którego rozmiar porównać można tylko do Teatru Narodowego w Warszawie, nie miałem wiedzy o katastrofalnym stanie zarówno substancji materialnej tej instytucji, jak i jej wyposażenia technicznego. Dla przykładu tylko podam, biorąc pod uwagę tę pierwszą sprawę, że Duża Scena nie była remontowana od lat czterdziestych (po pożarze w roku 1994 odbudowano tylko widownię i foyer). Jeżeli chodzi o wyposażenie techniczne, to eksploatacja naszych przedstawień jest bardzo kosztowna w związku z koniecznością wypożyczania brakującego sprzętu (ekrany, projektory, multimedia, reflektory itd.). Mamy do czynienia w tym ostatnim przypadku z sytuacją paradoksalną, gdyż koszt wypożyczenia określonego sprzętu, na przykład projektora i ekranu, dla kilkunastu powtórzeń jednego spektaklu, jest większy niż koszt zakupu tego sprzętu.

Zapoznawszy się z tą dramatyczną sytuacją, od początku podjąłem starania zarówno o zdobycie dodatkowych funduszy na przygotowanie i eksploatację spektakli, jak i o zainteresowanie nią organizatorów naszego teatru. Przyznawane teatrowi środki w zasadzie pokrywają tylko stałe koszty i brakuje ich na podstawową działalność statutową, czyli przygotowywanie premier i granie przedstawień. Jednakże teatr wyprodukował sześć premier w ubiegłym sezonie, a planuje przygotowanie siedmiu w tym sezonie pomimo wszelkich trudności. Dzięki temu do teatru wróciło życie artystyczne godne tego miejsca. Ważne jest również to, że po roku pracy odzyskaliśmy publiczność, a sam teatr zaczyna być w Polsce postrzegany jako jedna z ważniejszych scen.

Dodatkowe pieniądze udało nam się uzyskać od naszych organizatorów, ale także od Urzędu Miejskiego we Wrocławiu. Na zdobycie środków unijnych było zbyt mało czasu, gdyż - jak wiadomo - żeby je otrzymać, trzeba aplikować z dwiema instytucjami z innych krajów Unii Europejskiej. W ciągu ostatniego sezonu i pierwszych miesięcy tego nawiązaliśmy współpracę z teatrami w Francji (Le Maillon w Strasburgu), Czechach (Švandove divadlo na Smichov w Pradze) i Irlandii (Axis Arts Center w Dublinie).

Aby zainteresować arcytrudną sytuacją teatru nie tylko naszych organizatorów, sporządziłem w maju tego roku raport "Diagnoza. Teatr mój widzę normalny", który przesłaliśmy 12 czerwca 2007 roku do Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Marszałka Województwa Dolnośląskiego i Prezydenta Wrocławia oraz innych osób i instytucji kultury. Informowałem w niej o biedzie Teatru Polskiego, o zużytym parku maszynowym, o haniebnych zarobkach aktorów i pracowników technicznych, ale również proponowałem rozwiązania tej dramatycznej sytuacji, między innymi wejście trzeciego organizatora do Teatru Polskiego czy potrzebną reformę teatrów w Polsce. Do dzisiaj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. "Diagnoza" znajduje się między innymi na stronie internetowej naszego teatru, a także na stronie Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego w Warszawie.

W związku z powyższym oraz innymi pilnymi potrzebami i problemami Teatru Polskiego od początku mojej dyrekcji zabiegałem o rozmowę zarówno u Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego Kazimierza Michała Ujazdowskiego, jak i Marszałka Województwa Dolnośląskiego Andrzeja Łosia.

Ponieważ i to nie dało rezultatu, z własnej inicjatywy odbyłem rozmowy z Prezydentem Wrocławia Rafałem Dutkiewiczem, szukając ewentualności, czy Miasto Wrocław nie byłoby zainteresowane zostać trzecim organizatorem Teatru Polskiego we Wrocławiu, gdyż na przykład w Legnicy teatr jest prowadzony przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego wspólnie z miastem, podobnie też ma być w Jeleniej Górze. Mimo moich sugestii kierowanych do Urzędu Marszałkowskiego, że takie starania można zacząć, spotykałem się w większości przypadków z brakiem zrozumienia i zainteresowania.

Aby coś zrobić w tej mierze, 2 października 2007 roku zorganizowałem w teatrze spotkanie członków Komisji Kultury Rady Miejskiej Wrocławia, przewodniczącej Rady Barbary Zdrojewskiej, dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego Jarosława Brody, dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego Remigiusza Lenczyka oraz Pełnomocnika marszałka ds. restrukturyzacji instytucji kultury Dolnego Śląska Rafała Bubnickiego. Po obejrzeniu zatrważającego stanu Dużej Sceny uczestnicy spotkania, porażeni tym, co zobaczyli, w dyskusji zgodzili się na mój pomysł, aby Urząd Miejski Wrocławia został trzecim organizatorem teatru. Moje zdumienie wzbudziła wypowiedź Rafała Bubnickiego, który wychodząc, powiedział, iż podjąłem kroki w złym kierunku, ale nie uzasadnił, dlaczego.

Z dużą satysfakcją wspominam natomiast dwa spotkania z profesorem Leonem Kieresem, najpierw jako przewodniczącym Dolnośląskiego Sejmiku Samorządowego, a następnie jako senatorem RP. Profesor Leon Kieres po obejrzeniu stanu Dużej Sceny zadeklarował swą pomoc, a także obiecał pomoc w nawiązaniu przyjaznych stosunków między władzami samorządowymi miasta i województwa, których finałem mogłoby być wejście trzeciego organizatora do naszego teatru.

Zatrzymując się chwilę przy Rafale Bubnickim, muszę stwierdzić, że od samego początku - jeszcze jako dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego - działał on przeciwko mojej dyrekcji w Teatrze Polskim, konstruując fałszywy obraz naszego teatru, a przy tym - co kuriozalne - nie oglądając wszystkich naszych premier. Od chwili mego powołania towarzyszy mi aura odwołania, za którą - jak mi się wydaje - odpowiada między innymi Rafał Bubnicki. Że nie jest to tylko gołosłowne przypuszczenie, świadczy zarówno pierwsza recenzja mej działalności wygłoszona przez Rafała Bubnickiego w grudniu 2006 roku, tuż po objęciu przez niego funkcji dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego, do Kazimierza Budzanowskiego, w której podważył całkowicie moje osiągnięcia jako dyrektora, jak i audycja nadana w Polskim Radiu Wrocław 28 marca 2007 roku, czyli po niecałych sześciu miesiącach od momentu, gdy zostałem dyrektorem, w czasie której reporterka zacytowała słowa Rafała Bubnickiego o rychłej zmianie dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu. Argumentami przeciwko mnie miały być między innymi niedobry repertuar i w związku z tym brak publiczności. Ile to ma wspólnego z prawdą, świadczą raporty kasowe z pierwszych miesięcy tego sezonu.

Nie poprawiła się sytuacja, gdy Rafał Bubnicki został odwołany w trybie pilnym ze stanowiska Dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego i przyjął obowiązki Pełnomocnika marszałka ds. restrukturyzacji instytucji kultury Dolnego Śląska. Wydaje mi się, że za złą opinię na temat Teatru Polskiego, jaka funkcjonuje w Dolnośląskim Urzędzie Marszałkowskim, odpowiada właśnie Rafał Bubnicki, gdyż prawie nikt z władz Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego na naszych premierach ani przedstawieniach nie bywa pomimo regularnie wysyłanych zaproszeń. Dodam także, że nie tylko moim zdaniem, ale także Rady Artystycznej Teatru oraz "Solidarności" w teatrze, Rafał Bubnicki działa przeciwko mnie i również teatrowi jako instytucji, budując atmosferę podejrzliwości, niechęci oraz rozpowszechniając informacje o niskiej jakości dokonaniach artystycznych. Jest to stronniczy wybór faktów z lokalnej prasy, której nie potwierdzają liczne pozytywne recenzje w dziennikach i tygodnikach ogólnopolskich i zagranicznych (dla przykładu tylko: "Gazeta Wyborcza" nr 274, 24.11.2006 rec. Terrodromu Breslau, R. Pawłowskiego, "Polityka" nr 49/08.12 rec. Linczu A. Kyzioł, "Irish Times" z 22.9.2007, rec. Smyczy N. Dowlinga, "Dziennik" nr 239, 12.10.2007, rec. Zaśnij teraz w ogniu J. Wakara itd.).

Dodam, że Rada Artystyczna Teatru Polskiego zaprosiła Rafała Bubnickiego w ostatnim tygodniu listopada do teatru, aby "podyskutować o najistotniejszych problemach teatru". Do dziś nie otrzymała żadnej odpowiedzi od niego. Usłyszeliśmy natomiast komentarz Rafała Bubnickiego przekazany dziennikarce TVP 3 we Wrocławiu, że aktorzy nie finansują teatru i on z nimi nie zamierza się spotykać.

Wbrew arbitralnym opiniom ludzie teatru kwalifikujący przedstawienia na pokazy gościnne, a także do udziału w rozmaitych polskich i zagranicznych festiwalach zapraszali i zapraszają je cały czas. Oto lista naszych dokonań w tym zakresie:

Sezon 2006/2007

4-5.10.2006 - WSZYSTKIM ZYGMUNTOM MIĘDZY OCZY!!!, V Festiwal Prapremier w Bydgoszczy (nagrody aktorskie: Wiesław Cichy, Mariusz Kiljan, Wojciech Mecwaldowski),

21-22.11.2006 - VERKLÄRTE NACHT, w ramach jubileuszu PWST w Krakowie,

11.03.2007 - SMYCZ, XXVIII Przegląd Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu,

24.04.2007 - PRZYPADEK KLARY, transmisja na żywo w TVP Kultura,

26.04.2007 - TERRORDROM BRESLAU, XXXII Krakowskie Reminiscencje Teatralne w Krakowie,

20.05.2007 - DZIADY. EKSHUMACJA, II Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni,

14-16.06.2007 - LINCZ: PANI AOI. WACHLARZ. SZAFA, III Międzynarodowy Festiwal Teatralny Premires w Strasburgu (Francja),

5.07.2007 - ZAŚNIJ TERAZ W OGNIU, czytanie na Festiwalu Filmu i Sztuki "Dwa Brzegi" w Kazimierzu Dolnym, retransmisja czytania w TVP Kultura,

Sezon 2007/2008

20-22.09.2007 - SMYCZ, XIII Dublin Fringe Festival (Irlandia) (główna nagroda aktorska: Bartosz Porczyk),

29.09.2007 - TERRORDROM BRESLAU, VI Międzynarodowy Festiwal Prapremier w Bydgoszczy,

5.10.2007 - SMYCZ, VI Międzynarodowy Festiwal Prapremier w Bydgoszczy,

12.10.2007 - ZAŚNIJ TERAZ W OGNIU, VI festiwal Genius Loci w Krakowie,

19.10.2007 - SMYCZ, VI festiwal Genius Loci w Krakowie,

10-11.11.2007 - LINCZ: PANI AOI. WACHLARZ. SZAFA, Teatr Narodowy w Warszawie,

27.11.2007 - SMYCZ, II Wałbrzyski Pomost Teatralny.

Ponadto w tym sezonie nasze przedstawienia wyjadą jeszcze na festiwale i pokazy gościnne do następujących miast:

SMYCZ - w styczniu 2008 roku na trzy tygodnie do Dublina (Irlandia),

DZIADY. EKSHUMACJA - na obchody czterdziestej rocznicy Marca 1968 w Warszawie oraz wybrane do preselekcji festiwalu New Plays from Europe w Wiesbaden (Niemcy) w roku 2008 (ponadto przedstawienie zostało nominowane do nagrody Nocne Marki 2007 magazynu "Aktivist"),

PREZYDENTKI - w ramach wymiany Dolny Śląsk-Alzacja do Strasburga (Francja) w roku 2008, Jesienny Festiwal Teatralny w Dublinie (Irlandia) w roku 2008,

LINCZ: PANI AOI. WACHLARZ. SZAFA - Jesienny Festiwal Teatralny w Dublinie (Irlandia) w roku 2008, festiwal w Rydze (Estonia) i w Moskwie (Rosja) w roku 2008,

ZAŚNIJ TERAZ W OGNIU - wybrane do preselekcji festiwalu New Plays from Europe w Wiesbaden (Niemcy) i Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Premires w Strasburgu (Francja) w roku 2008, III Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni.

Mając na uwadze promocję teatru w krajach francuskojęzycznych, nawiązaliśmy współpracę z Magdą Marek, menedżerką teatralną mieszkającą w Paryżu, która będzie reprezentowała nas w tych krajach, szukając partnerów chcących zorganizować kilka tournée naszych spektakli. Ponadto chcąc zachęcić do odwiedzin w naszym teatrze turystów zagranicznych i obcokrajowców pracujących i mieszkających we Wrocławiu i na Dolnym Śląsku - tak jak deklarowaliśmy - przygotowujemy napisy w języku angielskim. Do tej pory udało się to zrobić do naszego najbardziej widowiskowego i największego, biorąc pod uwagę zaangażowane środki, spektaklu - DON JUAN WRACA Z WOJNY oraz do przedstawienia SMYCZ. W miarę posiadanych funduszy zostaną przetłumaczone dialogi wszystkich przedstawień.

W dobie Internetu nie do przecenienia jest kanał informująco-promocyjny, jakim jest ogólnoświatowa Sieć. Jesteśmy chyba jedynym teatrem w Polsce, który ma osobne, nowoczesne, interaktywne strony WWW dla wszystkich nowych przedstawień. O ich atrakcyjności świadczy liczba odwiedzin, która przewyższa już 5200 tygodniowo. W przyszłości - w miarę posiadanych środków - przygotujemy ich angielskie wersje językowe.

Chciałbym też dodać, że niezwykle trudno prowadzi się teatr w podejrzliwym i mało otwartym na współpracę otoczeniu. Kuriozalne wydaje się wydawanie jednoznacznych wyroków na temat czyjejś pracy w teatrze po kilku miesiącach. Osobista niechęć i niezaspokojone ambicje nie powinny kierować powołanymi do nadzorowania i - co chciałbym podkreślić - pomocy. Nasyłanie kontroli za kontrolą nie tylko destabilizuje pracę, ale powiększa poczucie nieufności, alienacji i strachu. Zaniedbania z ostatnich lat, jakie zastałem w teatrze, uniemożliwiły mi przeprowadzenie koniecznych zmian w tak krótkim czasie.

Jeżeli kontrola ma określony zakres, a kontrolerzy weryfikują wszystko: od teczek personalnych, zakresów obowiązków, po ilość butów w magazynach i egzemplarze autorskie sztuk, to jeszcze bardziej wzmaga się to niezdrowe i nie służące zaufaniu, a odziedziczone po poprzednim ustroju poczucie, że ONI wszystko mogą. Jeżeli kontroler robi zarzut, iż dramatopisarz oddał egzemplarz sztuki bez paginacji na stronach, to owo poczucie urasta do absurdu.

Stawiany mi zarzut niegospodarności też da się łatwo wytłumaczyć i mam nadzieję, że jego przyczyna będzie w niedalekiej przyszłości rozwiązana.

Nasz "problem" jest efektem oczekiwania na obiecane przez Prezydenta Wrocławia dofinansowanie na eksploatację spektaklu DON JUAN WRACA Z WOJNY (400 tys. zł). Pierwsze pismo odwołujące się do ustaleń ustnych wysłano do Prezydenta Wrocławia 16 lutego 2007 r., kolejne: 26 kwietnia 2007 r. i 8 maja 2007 r., ostatnie zaś 24 października 2007 r.

Zdaję sobie sprawę, że zarówno Prezydent, jak i jego służby były mocno zajęte ubieganiem się Wrocławia o EXPO 2012, w następnej kolejności znajdą zapewne czas, żeby wrócić także do sprawy naszego teatru.

W kwestii dofinansowania produkcji premiery DON JUAN WRACA Z WOJNY pragnę raz jeszcze podkreślić, że jeszcze przed pisemnym wystąpieniem do Prezydenta Wrocławia uzyskałem jego ustne zapewnienie o wsparciu finansowym w kwocie 400 000 zł w obecności Dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego Jarosława Brody, czego dowodem było zamieszczenie na programach i innych drukach logo miasta Wrocławia.

Po rozmowach i ustaleniach mojego zastępcy z Dyrektorem Wydziału Kultury Urzędu Miejskiego Wrocławia Jarosławem Brodą wystosowałem kolejne pismo 8 maja 2006 r. Otrzymałem informację, że przesunięcie środków pochodzących z rezerwy budżetowej Prezydenta Wrocławia musi być zaakceptowane przez Radę Miejską, co miało nastąpić na posiedzeniu 14 czerwca 2007 r. Raz jeszcze prosiłem Prezydenta Wrocławia o realizację tej obietnicy wspomnianym już wyżej pismem z 26 października 2007 r. Ubolewam, że Urząd Miasta udzielał nam jedynie informacji ustnych (Dyrektor Jarosław Broda) i nie otrzymaliśmy ani zgody, ani odmowy na piśmie. Praktyką codzienną jest, niestety, długa procedura przekazywania dotacji do jednostek po akceptacji Rady Miasta (na przykład do dziś nie otrzymaliśmy przyznanych przez Radę Miasta Wrocławia 250 000 zł na zrealizowaną już w październiku tego roku prapremierę sztuki Przemysława Wojcieszka ZAŚNIJ TERAZ W OGNIU, dotąd nie została bowiem podpisana umowa pomiędzy Urzędem Miasta Wrocławia a Urzędem Marszałkowskim Województwa Dolnośląskiego w tej sprawie).

Ponadto muszę podkreślić, że przedstawienie DON JUAN WRACA Z WOJNY było największą i najtrudniejszą technicznie realizacją w dziejach Teatru Polskiego, zważywszy na wieloletnie zaniedbania techniczne teatru i słabe moce przerobowe naszych pracowni zarówno jeśli idzie o przestrzeń (mało miejsca, brak magazynów przy scenie), wyposażenie (wyeksploatowany park maszynowy, brak wyciągarek, rusztowań, podnośników), jak i liczbę pracowników potrzebnych do tej realizacji (redukcja zatrudnienia o około 60 osób przed laty spowodowała, że pracownie dysponują absolutnym minimum kadrowym, a potrzeby kadrowe są dużo większe, jeśli idzie na przykład o zatrudnienie montażystów).

Budowa dekoracji o wielkich rozmiarach zaangażowała do dużego wysiłku pracownie ślusarską i stolarską, a także malarnię. Specyfiką przedstawienia była ogromna liczba rekwizytów i około 95 kostiumów. Produkcja była zatem pracochłonna i czasochłonna. Istotną przyczyną był także krótki czas na realizację. Wiązały nas terminy wynikające z kontraktów reżysera, scenografa, reżysera świateł i innych twórców.

Mimo że do tej realizacji przystąpiliśmy w styczniu 2007 roku, tuż po premierze spektaklu DZIADY. EKSHUMACJA, premiera zaś odbyła się pod koniec marca, siłami, którymi dysponujemy i w ustawowym czasie pracy, nie bylibyśmy w stanie dokończyć i doprowadzić do premiery w wyznaczonym terminie. Należy też zaznaczyć, że praktyką obowiązującą w teatrze są zmiany reżyserskie i scenograficzne. To powodowało konieczność przeróbek, wykonywania elementów dodatkowych, a zatem potrzebne były dodatkowa praca i godziny nadliczbowe - węzeł gordyjski wszystkich polskich teatrów.

Wielkim kłopotem okazały się galopujące na początku tego roku ceny materiałów budowlanych (drewno, stal, blacha), które przyczyniły się do podrożenia kosztów produkcji dekoracji. By wyrwać teatr z marazmu, a załogę z przeświadczenia, że "i tak się nie uda", postawiłem na spektakularne widowisko. I przyznam, że miałem świadomość ryzyka. Z satysfakcją mogę jednak powiedzieć, że Zespół Teatru Polskiego podołał temu wyzwaniu, pracując na zdezelowanych maszynach, zarywając noce i dni wolne oraz szukając rozwiązań i patentów, których mogliby nam pozazdrościć inni. Po długich negocjacjach cenowych udowodniliśmy, że jest możliwa w tej dziedzinie kooperacja z firmami zagranicznymi (sztuczny śnieg - najtaniej, jak to możliwe - kupiliśmy za granicą, pomijając drogich, polskich, pośredników), że możliwe jest doprowadzenie do premiery na scenie, której park oświetleniowy wybitna artystka - reżyserka świateł Felice Ross - określiła mianem "muzeum".

Owocem tych doświadczeń było też wypracowanie z Komisją Zakładową NSZZ "Solidarność" nowego Regulaminu Organizacyjnego Teatru Polskiego we Wrocławiu, następnie zaś wprowadzenie od 1 września 2007 roku zupełnego novum w polskich teatrach, czyli Karty Produkcji Dekoracji, premiującej - na przykład - oszczędności i nowatorskie rozwiązania technologiczne, i dalsza praca nad nowymi procedurami działania ze "Strategią zarządzania i informatyzacji Teatru Polskiego", nad którą intensywnie pracujemy obecnie.

Zatem mierzenie "problemu" jedynie skalą straty finansowej jest złudne. Jeśli prawie wszystkie spektakle są sprzedane i odbiorcy wychodzą zachwyceni wielkim widowiskiem, to odpowiedź na pytanie: "Czy warto było?", jest oczywista. Mogę jedynie smucić się faktem, że z perspektywy Urzędu Marszałkowskiego wygląda to "zupełnie inaczej". A przecież po tych właśnie doświadczeniach to od Teatru Polskiego i ode mnie wyszła inicjatywa, wspierana przez Jacka Warzyńskiego - wieloletniego, bardzo sprawnego kierownika technicznego we Wrocławskim Teatrze Współczesnym - utworzenia we Wrocławiu spółki produkcyjnej realizującej zamówienia w zakresie produkcji dekoracji zarówno przez nasz teatr, jak i Teatr Współczesny czy inne wrocławskie sceny. W tej sprawie także rozmawiam z Urzędem Miasta Wrocławia i istnieje szansa całościowego rozwiązania tego problemu włącznie z kwestią nadgodzin.

W związku z wyjątkowością tego przedsięwzięcia oraz w związku z wysokimi kosztami jego realizacji Teatr Polski wystąpił już 10 stycznia tego roku o dodatkową dotację Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Nasz wniosek w tej sprawie rozpatrzono pozytywnie i przyznano na ten cel kwotę 50 000 zł. Ze sponsoringu (Bank PKO BP) uzyskaliśmy 15 000 zł. Dodam, że z prośbą o sponsoring i wsparcie produkcji wystąpiliśmy do około 70 instytucji i podmiotów gospodarczych. I tu raz jeszcze okazało się, że za późne powołanie nowej dyrekcji uniemożliwiło otrzymanie środków, gdyż budżety ewentualnych donatorów były zaplanowane już z końcem poprzedniego roku.

Mając na uwadze potrzeby Sceny im. J. Grzegorzewskiego w zakresie oświetlenia (przestarzały sprzęt, brak podstawowych urządzeń oświetleniowych powszechnych we współczesnej praktyce teatralnej), dokonaliśmy wyliczenia kosztów ewentualnego zakupu oświetlenia niezbędnego do tej realizacji. Ponieważ wyniosły one aż 756 400 zł (brutto), zmuszeni byliśmy do jego wypożyczenia, przy czym uzyskaliśmy poważne zniżki (do premiery sprzęt był użyczony bezpłatnie, na zasadzie testowania, w pierwszym cyklu spektakli ustalono zaś cenę jego wypożyczenia w wysokości 40% cen rynkowych, to jest łącznie od pierwszego spektaklu popremierowego do czerwca tego roku 18 034 zł netto).

Gdyby zatem przyjrzeć się stanowi finansowemu Teatru Polskiego w chwili obecnej, to jest stracie księgowej w wysokości 1 447 320,94 zł, pragnę wyjaśnić, że na jej wielkość wpłynęły w szczególności: wysokie koszty amortyzacji, które za wymieniony okres stanowiły 820 162,17 zł, tj. 56,67% zł, jak również koszty zrealizowanych w tym okresie premier: DZIADY. EKSHUMACJA (124 345,11 zł), LINCZ: PANI AOI. WACHLARZ. SZAFA (201 651,83 zł) i DON JUAN WRACA Z WOJNY (771 702,27 zł). Równocześnie informuję, że mimo poniesionej straty nie wystąpiły zobowiązania wymagalne.

Po odjęciu kosztów amortyzacji strata wyniesie 627 158,77 zł. Zatem w przypadku uzyskania od Urzędu Miasta kwoty 400 000 zł oraz kwoty 250 000 zł przyznanej na premierę ZAŚNIJ TERAZ W OGNIU teatr pozostałby przy stanie dodatnim w wysokości 22 841,23 zł.

Nowe otwarcie, jakiego dokonał w Polsce premier Donald Tusk, podkreślając konieczność budowania zaufania między ludźmi i instytucjami, konieczność wzajemnej pomocy i współpracy między ludźmi i instytucjami, napawa optymizmem. Mam tylko nadzieję, że jego słowa wejdą jako praktyka w przestrzeń społeczną, że zostaną odniesione także do instytucji kultury. Bardzo tego nam wszystkim, którzy je prowadzą, brakuje. Racjonalizacja finansowania, organizacji i zarządzania bardzo instytucjom kultury by się przydała. I w tym zakresie expos premiera daje nadzieję. Nie trzeba chyba przypominać, że przecież polska kultura, w tym teatr, to ciągle najlepszy towar eksportowy, jaki mamy.

Budowanie pozycji teatru trwa dłużej niż sezon; właściwie na miarodajne oceny pokusić się można po trzecim-czwartym. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że konflikt wokół Teatru Polskiego ma również aspekt artystyczny i jest pochodną ścierania się w Polsce i Europie różnych estetyk: tradycyjnej i nowoczesnej, anachronicznej i aktualnej, otwartej i zamkniętej, "starej" i "młodej". Różnica jednak między Polską i Europą jest taka, że tam nikt nie kwestionuje nowoczesnych narzędzi, rozwiązań i myślenia o teatrze instytucjonalnym, u nas "nowe formy" zarezerwowane są dla scen eksperymentalnych, studyjnych, poszukujących. Dominuje paternalistyczne przekonanie, że polska publiczność teatralna w większości "nie dorosła" do tego i powinna oglądać teatr "muzealny", w którym "wystawia" się literaturę, jakby sztuka teatru nie była autonomiczna. Paradoksem jest, że obrońcy tradycji w gruncie rzeczy występują przeciwko niej, to znaczy przeciwko tym formom teatru, które budziły żywy odbiór i spełniały funkcje przekraczające horyzont estetyki. Wszystko, co nie odpowiada ich wizji teatru, traktowane jest jako jednorodny - pomimo różnych estetyk - i zasługujący tylko na odrzucenie twór. Jakby zapomnieli, a może odrzucili, teatr Schillera, Witkacego, Grzegorzewskiego, Grotowskiego czy Kantora, Becketta, Craiga, Piscatora, Geneta, Artauda czy Brechta. Teatr kreujący rzeczywistość autonomiczną, a nie odtwarzający tę zza okna. Teatr jako przestrzeń wolności, a nie zniewolenia. Teatr bolesny, a nie mizdrzący się do publiczności. Teatr konfliktu racji, estetyk, myśli. Teatr polityczny.

W konkluzji chciałbym wyrazić satysfakcję po tych piętnastu miesiącach pracy w Teatrze Polskim we Wrocławiu. W tak krótkim czasie Zespół skonsolidował się i popiera zainicjowane przeze mnie zmiany repertuarowe, pracownicy techniczni udowodnili, że potrafią produkować przedstawienia na europejskim poziomie i gotowi są na konieczne zmiany organizacyjne, a publiczność chętnie ogląda prezentowane na trzech scenach spektakle.

Łączę wyrazy szacunku.

Krzysztof Mieszkowski

dyrektor naczelny i artystyczny

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji