Artykuły

Przed premierą "Cricot-2"

Dzisiaj w późnych godzinach wieczornych, w galerii "Krzysztofory" - nowa premiera Tea­tru "Cricot-2", którą afisze i za­proszenia anonsują jako "Umar­ła klasa" - seans Tadeusza Kantora. Oto co o nowym przed­sięwzięciu artystycznym mówi jego twórca:

- "Umarła klasa" - to tytuł tego spektaklu, nie sztu­ki. Poprzednia premiera "Nadobnisie i koczkodany" Witkacego), była jakąś interpretacją utworu dramatycznego, natomiast teraz, po 8-miesięcznej pracy, propo­nujemy coś innego. Są kry­tycy, którzy twierdzą, że podstawą teatru musi być utwór pisany. Ja natomiast uważam, że posługiwanie się utworem pisanym nie jest drogą do tworzenia teatru autonomicznego, bo ten two­rzy się w czasie prób. Dra­mat - można napisać po spektaklu. W "Umarłej kla­sie" jest moja własna real­ność artystyczna plus ko­neksje tradycyjne dla mnie literacko, to znaczy Witkiewicz, Schulz, Gombrowicz. Tekst Witkiewicza daje mi fabułę teatralną, akcję. Na­tomiast Schulz jest mi bliski (bardziej nawet niż Gombrowicz) w jego nastroju realności.

Kiedy w 72 roku zaczęliś­my przygotowywać "Nadobnisie i koczkodany" - miało się to nazywać "Lekcja gra­matyki czyli 40 Mandelbaumów". Zrobiliśmy ławki szkolne, ale to się nie spraw­dziło i ostatecznie, realność znaleźliśmy w szatni. Teraz znów powróciłem do ławek, ale już jestem po maneki­nach w "Balladynie", co nie jest bez znaczenia w moim rozwoju malarskim. A moją realnością - nazywam właś­nie mój rozwój w malar­stwie, które pojmuję bardzo szeroko, jako idee a nie tyl­ko wizualność, W roku 61 realnością były dla mnie szmaty, worki, darte papiery - teatr ubogi, realność najniższej rangi. W roku 63 - był to teatr zerowy, wy­eliminowanie ekspresji do­datniej. Potem był happe­ning, czyli sama realność, a nie jej imitacja, do której dążyłem przez te worki, szmaty. Później prowadzi to do pustki, która jest dla ma­larza głównym pojęciem. To były - "Nadobnisie i kocz­kodany". Pustka - prowadzi do śmierci. I właśnie w tym spektaklu, utożsamiam śmierć ze sztuką, to znaczy uważam, że atrybuty i okoli­czności są te same. Tą real­nością, którą tu buduję - jest powrót do szkoły, do ła­wek, gdzie zasiadają ludzie dotknięci śmiercią, niektórzy - już nieobecni...

A dlaczego seans? Pomysł, tego terminu podsunął mi Artur Sandauer. Bo to nia sztuka, ale spektakl mający coś z seansu spirytystyczne­go. Uczestnikami tego seansu są: Tumor Mózgowicz, Witkacy, Schulz i aktorzy Tea­tru "Cricot"...

Po wystawie mojego ma­larstwa w Szwecji, mamy za­proszenie z tym spektaklem do Sztokholmu, Oslo i Kopenhagi...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji