Artykuły

Na dobry początek

"Rękopis [...]" i "Figle szatana" w choreogr. Eweliny Soleckiej w Operze Wrocławskiej. Pisze Daniel Cichy w Tygodniku Powszechnym.

Prawykonanie "Rękopisu [...]" Rafała Augustyna to jedno z najważniejszych wydarzeń sezonu. I bynajmniej nie chodzi tu o jakość artystyczną dzieła, ale o odpowiedzialność dyrekcji teatrów operowych za uzupełnianie tradycyjnego repertuaru utworami kompozytorów żyjących. To one wszak staną się w przyszłości świadectwem naszej wrażliwości.

Kanwą najnowszego utworu Rafała Augustyna, który - jak mawia - z lenistwa został także doktorem polonistyki, stał się "Rękopis znaleziony w Saragossie" Jana Nepomucena Potockiego. Nieprzypadkowo, bowiem erudycyjny rozmach powieści, kłączowajej konstrukcja, odwołania do rozmaitych kultur i religii oraz kalejdoskopowe szafowanie barwnymi postaciami i nieprawdopodobnymi wątkami fascynuje artystę od lat.

Wprawiony w komponowaniu muzyki teatralnej Augustyn z łatwością ujarzmił labiryntową narrację snutą przez niepokornego hrabiego, oczyścił pierwowzór z licznych bohaterów, uwypuklił najważniejsze przygody wystawianego na próby Alfonsa, a jednocześnie wszedł w dyskurs z literackim dziełem. 10 obrazów zakomponował w formę ronda, z uporczywie powracającym refrenem o cechach prostego rytmicznego ostinato i ubogiej fakturze. Dominują w nim repetycje dźwięków fortepianu, podkreślane jednorodnymi uderzeniami suchej kolorystycznie perkusji. Rolę kupletów pełnią lirycznym gestem kreślone wtręty instrumentów smyczkowych, zawiła linia dętych drewnianych, niepokojące współbrzmienia amplifiko-wanego klawesynu lub inteligentne aluzje do muzycznej tradycji (wdzięczna sarabanda). Całość Augustyn zabarwił elektroniką, niestety niezbyt wyrafinowaną, bo niekiedy rażącą ilustracyjną dosłownością.

Owe łatwo rozpoznawalne melodyczne figury i brzmieniowe kształty nie tylko znaczą punkty węzłowe choreograficznej akcji "Rękopisu [...]", ale i tworzą przejrzystą sieć motywów przewodnich: partia klawesynu i dźwięki oboju przypisane są projekcjom Juana, ojca głównego bohatera, jemu samemu towarzyszy fortepian, zaś zmysłowa gra altówek i wiolonczel akompaniuje pląsom mauretańskich dziewic.

Jakkolwiek autorka choreografii Ewelina Sojecka nie poddała się ostatecznie rygorom klarownie skonstruowanej partytury, raczej swobodnie wariując na temat scenariusza Augustyna, widz bez trudu identyfikuje dramatispersonae szkatułkowej powieści Potockiego. Szkoda tylko, że z fantazjąpomyślany ruch sceniczny, logicznie oddana ekspresja bohaterów o odmiennych rodowodach kulturowych (świetna japońska tancerka Nozomi Inoue), świetnie tańczone erotyczne trois de pas, otrzymały dość topornąoprawę scenograficzną (Małgorzata Słoniowska). Nie mogły zachwycać białe biurowe żaluzje ograniczające sceniczną przestrzeń, "las" zielonych geometrycznych figur w obrazie otwierającym, ociekające kiczem orientalne symbole czy wątpliwe projekcje wideo.

Ze smakiem natomiast wystawiono "Figle szatana" [na zdjęciu], jednoaktowy balet, który poprzedził prawykonanie "Rękopisu [...]". Częściowo zachowaną kompozycję, która wyszła spod ręki Stanisława Moniuszki i Adama Munchheimera, przed blisko 20 laty uzupełnił Rafał Augustyn. Kilka muzycznych scen o siermiężnej miejscami aurze brzmieniowej, z mnogością fanfarowych zawołań, niezliczonych polonezów, mazurów i marszów, Sojecka opracowała bez zadęcia, lekko i z wdziękiem.

Autorka choreografii powiązała luźno baletowe obrazy motywem miłości kochanków, kuszonych przez śliczną diablicę. Cieszył oko zjawiskowy układ stóp tancerek w drugim obrazie i scena skrępowanego tańca wśród czerwonych frędzli. Piękno solistycznych występów - znowu na pochwałę zasługuje Nozomi Inoue oraz schludny entourage, nie przykryły jednak niedostatków wrocławskiego corps de ballet. Sceny zbiorowe - bal oraz finałowy polonez, choć skonstruowane pomysłowo, wyszły niezgrabnie, ociężale i chaotycznie. Za to orkiestra pod batutą Tadeusza Zatheya - z wyjątkiem wątpliwej jakości solowej partii koncertmistrza - brzmiała soczyście, intonacyjnie bez zarzutu, realizując perfekcyjnie zapis kompozytorskiej spółki.

Podążając tropem dawnych mecenasów, którzy od ukonstytuowania artystycznego kształtu opery i baletu przed czterema wiekami dbali o ich rozwój, szefowa dolnośląskiej instytucji Ewa Michnik konsekwentnie proponuje publiczności utwory najnowsze. Szczęśliwie zakończona wieloletnia kwestura na rzecz remontu gmachu Opery Wrocławskiej i sprawne zarządzanie dotacjami i środkami uzyskanymi z popularnych superprodukcji pozwalana wspieranie muzyki współczesnej. W zeszłym roku odbyła się prapremiera opery "Esther" młodego kompozytora Tomasza Praszczałka, kilka dni temu kompozycji Augustyna. To jednak tylko początek serii prezentującej polską muzykę współczesną w tym sezonie. Już wiosną na wrocławskiej scenie zagoszczą inscenizacje dramatu muzycznego "Jutro" Tadeusza Bairda, opery "Kolonia karna" Joanny Bruzdowicz i sacra rappresentazione "Raj utracony" Krzysztofa Pendereckiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji