Wszyscy wsiedli na jednego Maksa
Teatr Polski otwiera dziś sezon artystyczny dramatem Wasilija Sigariewa pt. "Plastelina". Jak zapowiadają realizatorzy, widzowie przeżyją szok.
Opowieść obdarta jest bowiem z grzecznej konwencji. - Sztuka mówi o bolesnym wchodzeniu w dojrzałość ludzi wrażliwych i delikatnych - wyjaśnia reżyser, Grzegorz Wiśniewski. - Społeczeństwo próbuje takie osoby podporządkować swoim prawom, uformować je na swój obraz i podobieństwo. Jeśli się to nie udaje, tresowana postać zostaje zepchnięta na margines. Taki schemat zachowań obserwować będziemy na przykładzie historii głównego bohatera sztuki, Maksa - w tej roli Piotr Ligienza - dookoła którego pojawia się wiele postaci znaczących dla przebiegu akcji. W sztuce Sigariewa występuje ich ponad trzydzieści.
Opisywana historia dzieje się gdzieś na głębokiej prowincji, ale nie jest to tylko opowieść o Rosji. Sztuka obnaża mechanizmy wywierania nacisku na jednostkę, które możemy spotkać pod każdą szerokością geograficzną. - Teatr zawsze szuka tematów bliskich rzeczywistości - dodaje Wiśniewski. - Zaangażowanych społecznie. Przeszła już przez Polskę fala zachodniego brutalizmu, a teraz od Wschodu nadciąga druga fala, ale w odróżnieniu od poprzedniej - prawdziwa, naturalna. Przy wyborze tekstów zawsze kieruję się intuicją. Dzieło powinno spełniać określone kryteria: wiarygodność wykreowanego świata i poczucie humoru, które najczęściej wprowadza odautorski dystans. "Plastelina" te kryteria spełniła. To prawda, że tekst "nafaszerowany" jest mocnymi, brutalnymi scenami, ale nie jest to przedmiotem mojego zainteresowania. O wiele bardziej ciekawi mnie psychologia mechanizmów społecznych, poszukiwanie odpowiedzi na pytanie skąd bierze się zło.