Artykuły

W oczekiwaniu

Krystian Lupa wraca do swojego ulubionego autora - do Thomasa Bernharda. Po adaptacjach powieści - krakowskim "Kalkwerku" i warszawskim "Wymazywaniu" - przyszedł czas na inscenizację dramatu "Na szczytach panuje cisza". Długo oczekiwana premiera już 23 września w Teatrze Dramatycznym.

Tajemnicą Poliszynela jest fakt, że Krystian Lupa lubi długo pracować nad spektaklem, tocząc wielogodzinne debaty z aktorami i przeprowadzając analizy psychologicznych relacji między postaciami. Premiera dramatu Bernharda zaplanowana była już na czerwiec. Z różnych przyczyn zdecydowano się jednak przesunąć ją na początek nowego sezonu. To kolejny spektakl, przy którym reżyser współpracuje z Mają Komorowską i Piotrem Skibą, parą głównych protagonistów z "Wymazywania". Inscenizacja "Na szczytach panuje cisza" jest zatem kolejnym etapem na drodze konsekwentnie wytyczonej przez reżysera. Lupa wraca do Bernharda, Skiby i Komorowskiej oraz kontynuuje wątki autotematyczne, podjęte w spektaklu łączącym "Niedokończony utwór na aktora wg Mewy Antoniego Czechowa" oraz "Sztukę hiszpańską" Yasminy Rezy. "Dzień z życia niemieckiego pisarza" - tak brzmi podtytuł nadany dramatowi przez autora. Tekst opowiada o pisarzu, którego wszyscy uznali za geniusza, a on sam także we własną genialność uwierzył. Staje się niewolnikiem swojej indywidualności i wybitności. Na szczycie Olimpu, w panteonie wielkich tego świata, panuje bowiem cisza, która nie jest synonimem spokoju, lecz głuchej pustki. To samotność, na którą nie ma lekarstwa. Genialny pisarz, który skończył właśnie najwybitniejszą książkę w swoim życiu, nie potrafi odnaleźć się w żadnej relacji międzyludzkiej, nie jest zdolny do nawiązania emocjonalnego kontaktu. Teksty Bernharda są idealnym materiałem dla Krystiana Lupy, który w swoim teatrze przeprowadza analizę skomplikowanych psychologicznie indywidualności. Bohaterami jego wielogodzinnych epickich opowieści są artyści w momencie kryzysu egzystencjalnego. Wydaje się nam, że ludzie wielcy poradzili sobie z nawałnicą namiętności, spraw małych - mówi Lupa. Bliski jest mu jednak ironiczny stosunek Bernharda do twórczości. Naiwne przekonanie, że artysta jest predestynowany do tego, aby wznieść się ponad ludzką małość, może być dla austriackiego pisarza jedynie powodem do złośliwego chichotu, do którego przyłącza się Lupa. Twórca różni się od przeciętnego człowieka tylko pychą i zadufaniem w sobie. A może właśnie w tym jest do niego podobny?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji