Artykuły

Na zawsze młody. Andrzej Nardelli (1947-1972)

Pojawił się i od razu zabłysnął talentem oraz niezwykłym wdziękiem. Po jego roli Kordiana reżyser Adam Hanuszkiewicz powiedział: Takiego Kordiana jak on nie było i długo nie będzie

Ponad 80 razy wychodził na scenę Teatru Narodowego i słowami "Zabił się młody" rozpoczynał spektakl przy aplauzie publiczności. W roku premiery "Kordiana" (1970) był już znany i podziwiany. Jednak nikt nie sądził, że zabłąkane gdzieś w tekście dramatu zdanie: " Talenta są to w ręku szalonych latarnie, ze światłem idą prosto topić się do rzeki", wkrótce dotknie go bezpośrednio.

Andrzej Nardelli urodził się w 1947 roku w Mysłowicach w rodzinie nauczycielskiej, której przodkowie wywodzili się z Włoch. Miał sześcioro rodzeństwa. Jego stryjeczny brat Paweł był wybitnym tancerzem Teatru Wielkiego, a stryj, Zdzisław Nardelli, długoletnim reżyserem i dyrektorem Teatru Polskiego Radia. To on natchnął bratanka myślą o studiach w warszawskiej PWST. Andrzej uczył się w liceum i w szkole muzycznej. Chciał zostać skrzypkiem. Został aktorem. Wszechstronnie utalentowanym, o niezwykłym uroku osobistym.

Jego zaledwie kilkuletnia kariera zaczęła się w Teatrze Narodowym od roli Orcia w "Nie-Boskiej Komedii". Grał m.in. w "Operze za trzy grosze", "Ślubach panieńskich", "Hamlecie" i oczywiście w "Kordianie". Szybko upomniał się o niego film. Rola Krzysztofa w "Szklanej kuli", jednego z piątki przyjaciół, którzy pod koniec wakacji zastanawiają się nad wyborem drogi życia, była napisana jakby dla niego.

W Piwnicy Wandy Warskiej śpiewał utwory do słów Norwida z muzyką Andrzeja Kurylewicza. Z Magdą Umer występował w cyklu "Jest czy się śni". Piosenkę "O niebieskim pachnącym groszku" mieli wykonać razem na festiwalu w Opolu. Kilka dni wcześniej utopił się w Narwi. W Orzechowie pomagał stryjowi remontować letni dom. Poszedł się kąpać i porwała go wielka fala wywołana podobno otwarciem śluzy bez ostrzeżenia. Miał zaledwie 25 lat Był objawieniem aktorskim tamtych lat.

Mysłowice pamiętają o Andrzeju Nardellim. Odwiedzają jego grób, na którym nad napisem "Ars Tua Viva" (Sztuka Twoja żyje) widnieją dwa skrzydła z białego marmuru - symbol wzlotu w krainę piękna. Tamtejszy klub filmowy "Trójkąt" nosi jego imię.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji