Artykuły

Chce im się grać!

Na scenie Pod Lipami zagrali doświadczeni, zawodowi aktorzy, a atmosfera była taka, jak na świeżym, gorącym, studenckim przedstawieniu, które powstaje z wielkiej pasji, wielkiej potrzeby powiedzenia czegoś od siebie.

No, to mamy w Poznaniu nowy teatr. Poniedziałkowa premiera "Konopielki" (kto powiedział, że w poniedziałek teatry nie grają?) zainicjowała oficjalną działalność Teatru Małego. Jego modus vivendi - Wojciech Standełło, znany wszystkim świetnie ze sceny Teatru Nowego, uroczysty i wzruszony powiedział: "Teatr naprawdę można robić wszędzie". Mały znalazł gościnne przytulisko u nieocenionej Elżbiety Bednarek, szefowej ODK Pod Lipami, która ma wielkie serce, zrozumienie oraz... nosa do ludzi sztuki. I tym razem nos jej nie zawiódł.

"Konopielka" wyreżyserowana przez Tadeusza Drzewieckiego (to także aktor Teatru Nowego, mający w Poznaniu liczne grono fanów i fanek) jest kameralnym, bezpretensjonalnym przedstawieniem. Trzech chłopów - prostych jak cepy i szczerych jak chłop po setce wódki szczery być może - gada przez godzinę o tym, co im na sercu leży. A leży niejedno. Bo to przecież wstać rano trzeba, a oczy wcale "odpluszczyć" się nie chcą. Ceremoniał szczania należy odprawić zbiorowo, przychówek oporządzić, pośród innych gospodarzy zdanie, mieć własne, bo przecież za rzeką się było, więc świat się w końcu zna. A kiedy w Taplarach pojawia się "uczycielka", co się tak giba prześlicznie, że mało jej się talia nie przełamie, to dopiero jest o czym rozprawiać, o co się wadzić i przy czym jednoczyć w niemym zachwycie. No, a jak któremu przyjdzie do głowy żyto kosą kosić, to się mu nie odpuści i nie popuści. Bo przecież chłop żywemu przepuścić nie może.

Co te wiejskie bajdy mają wspólnego z widzami współczesnego dużego miasta? Ano mają. Przywołują klimat lat 70., kiedy Redlińskiego znało się na wyrywki - ze wsi człowiek był czy nie ze wsi. Przywołują wspomnienie miejsc, w których choć wakacje się spędzało. Przywołują takiego ducha, który pomagał sprawy nazywać po imieniu, bez owijania w bawełnę. A do tego robią to dowcipnie.

Trzech dojrzałych aktorów - Wojciech Deneka, Tadeusz Drzewiecki i Paweł Hadyński - odzianych w siermiężne portki, wygniecione koszule i zniszczone buty - przykuwa uwagę widzów błyszczącymi, oczami i zapałem, który się wszystkim udziela. Choć na scenie tylko trzy stołki, kawał płota, trochę słomy i trzy strachy na wróble (zrobione zresztą przez dzieci w osiedlowej pracowni plastycznej), Taplary jawią nam się w całej swojej konopnej oczywistości i soczystości. A dwie sceny to naprawdę perełki: kiedy chłopy za pomocą butów ustalają, gdzie się u Szymonów "uczycielkę" położy, i kiedy w ciemności przycupnęły pod płotem, snując wizje i porównania na temat kobiecych ciał.

Widownię w dużej mierze wypełnili koledzy aktorów z Teatru Nowego. Popremierowa atmosfera robiła się coraz bardziej przyjazna i coraz bardziej gorąca, a najszczerszym gratulacjom nie było końca. Bo chce się tym trzem chłopom nie tylko chcieć.

"Konopielka" Edwarda Redlińskiego, adaptacja Jerzy Nowacki. reżyseria Tadeusz Drzewiecki, scenografia Paweł Hadyński. muzyka Andrzej Głowiński, grają aktorzy Teatru Nowego: Wojciech Deneka. Tadeusz Drzewiecki, Paweł Hadyński. Premiera 12 maja w ODK Pod Lipami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji