Artykuły

Tańcząc w stronę błękitu

Teatr Zawirowań nie zawirował widownią i nie wciągnął jej w tytułowy błękit - o spektaklu "Nic tylko błękit" w reż. Włodzimierza Kaczkowskiego Teatru Tańca Zawirowania na scenie Starej ProchOFFni pisze Dominik Ferenc z Nowej Siły Krytycznej.

Teatr tańca wymaga od aktorów szczególnego wysiłku. Często naginają swoje ciało do granic wytrzymałości. Bez słów, same gesty, ruchy w rytm muzyki i ukazanie czegoś w rodzaju podróży po mlecznych chmurach. Jak rozczytać taneczne figury? Historia pamięta problem z rozczytywaniem pisma obrazkowego. Skoro ludzkość męczyła się z obrazkami i odgadła ich znaczenie to i odczytanie przesłania z "wygiętych ciał" również musi być możliwe. Strumień myśli trzeba skierować dokładnie na to, co dzieje się na scenie i próbować zrozumieć nowy język tańca.

Teatr tańca jest teatrem wyobrażeń. Nie jest tak, że siedzimy sobie w fotelu i przysłuchujemy się dialogom wypowiadanym przez aktorów - za nich przemawia ciało. Ekspresja ciała ma być słowem, ruch ma odzwierciedlać życie.

Często zatrzymujemy się i spoglądamy w niebo, zapominamy o bożym świecie i obserwujemy maszerujące chmury, wszystkiemu towarzyszy ruch. W spektaklu "Nic tylko błękit" tym błękitem jest niebo wyświetlane na ekranie. Dopiero gdy ten obraz znika i pojawia się szarpanina, której towarzyszy popijanie whisky, spektakl nabiera rumieńców i błękit odchodzi na dalszy plan. Scena, w której posłużono się orientalną muzyką, przepełniona licznymi przepychankami, przypominała scenę walki z "Matrixa Reaktywacji". Ciekawy efekt dają wyświetlane zdjęcia, które przedstawiają jedną z aktorek przybierającą różne pozy, a jeszcze ciekawiej robi się, gdy możemy jednocześnie podziwiać postać z fotografii na scenie - doskonała synchronizacja kilku fotografii ze scenicznym występem.

"Nic tylko błękit" jest wędrówką, w której zdejmujemy maski i pokazujemy, kim tak naprawdę jesteśmy. Huk przelatujących samolotów nie zagłuszy tego, co jest w nas. Najpierw bawimy się grzecznie z pluszowym misiem, by za chwilę rzucić go mocno o ścianę. Silne emocje towarzyszą każdemu, z reguły lubimy się wykrzyczeć, a w "tanecznym krzyku" właśnie krzyku brak. Przebywając w lotniskowym terminalu, czy zwyczajnie czekając na odjazd autobusu, możemy zauważyć, że wszystkiemu towarzyszy pośpiech. Oświetla go błękit, który po chwili blednie, aż staje się ciemny jak atrament. Przemijanie jest nie do zatrzymania - wszystko jest pewnikiem, jak przyloty czy odloty samolotów. Dźwigamy swój własny bagaż - to nie ubrania, to nie butelka whisky, to świadectwo nas samych. Zamykamy wieko walizki, ale nie oznacza to, że nie osiągnęliśmy pełni nas. To mogło być przesłanie wynikające z przedstawienia, ale niestety tego brakło. Projekcje wyświetlane na ekranie, które wyprzedzały sceniczną rzeczywistość za bardzo wyprzedziły cały spektakl.

Taniec jest próbą poznania życia, trochę tego życia mogliśmy podpatrzeć w "Nic tylko błękit", jednak doskonała choreografia nie zastąpi obranej już wcześniej drogi.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji