Artykuły

Ten rudy goj

Mam sentyment do wszystkiego, co kojarzy się z "Weselem" Stanisława Wyspiańskiego, nawet jeśli jest to taki tekst, a może właśnie dlatego, jak "Ja jestem Żyd z Wesela" Romana Brandstaettera. Autor pokazuje w nim moc wielkiego dramaturga, który sprawił, że Pępka ostała się w kulturze polskiej jako Rachela, że stary karczmarz przetrwał w pamięci zbiorowej jako Żyd z "Wesela", bez nazwiska, bez imienia... Opowiadanie Brandstaettera ma wewnętrzną strukturę teatralną, ukrytą dla czytelnika, ale szybko odkryli ją aktorzy. Nie wiem, od jak dawna w tym monodramie występuje Zbigniew Waleryś, którego warunki fizyczne predestynują do roli Żyda z "Wesela". Warunki to jednak nie wszystko. Waleryś nie szarżuje, nie przerysowuje, raczej stara się pokazać dramat człowieka, który utracił nazwisko, rodzinę, by ktoś inny zyskał sławę. On nawet nie ma o to pretensji do tego rudego goja (to o Wyspiańskim), chce wszystko załatwić zgodnie z prawem, wycofać się życia i dlatego opowiada o tym przy okazji krakowskiemu prawnikowi. Monodram rozegrany na maleńkiej scence w Poznańskim Teatrze Żydowskim na Podolanach nabrał dodatkowych sensów dzięki bliskości między aktorem a publicznością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji