Artykuły

Poznań. Wspominali zmarłych artystów

To był tragiczny rok. Poznańska kultura straciła wielkich artystów: seniorów i ludzi młodych. Za wcześnie pożegnaliśmy Edytę Król, Wojciecha Drabowicza [na zdjęciu] i Mariusza Sabiniewicza.

Jak co roku w przededniu Święta Zmarłych pękał w szwach. Do Sali Czerwonej na "Jesienną zadumę" przyszli ich przyjaciele, melomani, rodziny... Wspominaliśmy w ten wieczór ludzi kultury i nauki, którzy w minionym roku odeszli.

Zmarłych artystów i naukowców wspominali ich przyjaciele i współpracownicy. Jedni opowiadali o nich swobodnie, inni ściśniętym głosem.

Daniela Popławska utrzymała się w aktorskich ryzach, kiedy opowiadała o Krystynie Feldman, ale kiedy zaczęła mówić o Mariuszu Sabiniewiczu, rozpłakała się. Bo jak tu nie płakać, kiedy odchodzi ktoś tak bliski nie tylko rodzinie, wspominającej go aktorce, ale przede wszystkim bliski tym wszystkim, którzy oglądali go na scenie, na ekranie telewizorów, kiedy przychodził do nich jako bohater serialu.

W ubiegłym tygodniu pochowaliśmy w Poznaniu Marcelę Hildebrandt-Pruską, reformatorkę tańca, tancerkę, pedagoga. Zmarła za Oceanem, ale spoczęła zgodnie ze swoją ostatnią wolą na cmentarzu górczyńskim. Nikt nie zaplanował o niej wspomnienia, a nieoczekiwanie stała się jedną z głównych bohaterek wieczoru. Przy okazji wypominków na temat Józefa Kaliszana - "Czwartego Króla" (rzeźbiarz urodził się w Trzech Króli) przywołał pamięć o legendarnej Marceli Ryszard Danecki, a przy okazji Conrada Drzewieckiego, najwybitniejszego choreografa XX wieku w Polsce - Sławomir Pietras.

Marcela Hildebrandt-Pruska odeszła tak jak żyła: tanecznym krokiem. Za zgodą księdza uczennice pani Pruskiej (tak o niej mówią) w ostatniej drodze wykonały układ "Taniec rąk" do muzyki Chopina, który ona bardzo dawno temu sama stworzyła. Nikt nie pamięta, aby na pogrzebie tańczono. Chociaż w Psalmach Dawida jest napisane (przywołuję z pamięci), kto tańczy i śpiewa, podwójnie się modli.

Andrzej Wituski przypomniał dwie postaci: powszechnie nie tylko w Poznaniu znanego lutnika - Stefana Niewczyka i doktora Andrzeja Kompfa, który operował, słuchając Mozarta. Ksiądz Maciej Kubiak mówiąc o księdzu Aleksym Stodolnym, nazwał go ojcem. Profesor Waldemar Łazuga nie krył, że po śmierci Ewy Drwęskiej, wnuczki pierwszego prezydenta Poznania w wolnej Polsce, będzie się musiał na nowo uczyć żyć.

Wojciech Nentwig przypomniał śpiewaka - Wojciecha Drabowicza, artystę, który kochał ludzi. Ta tragiczna śmierć przyszła za wcześnie. Zostały tylko po nim nagrania.

Niestety, mniej szczęścia do mediów miał profesor Zenon Sobierajski. Po długim życiu zostały po nim znakomite publikacje dialektologiczne, tysiące nagrań gwarowych, jakich dokonał. Nie ma natomiast w archiwum telewizyjnym nawet kawałka taśmy, na której utrwalono by tę niebywałą postać. Szkoda.

Tak szybko odchodzą...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji