Artykuły

Mistrzyni drugiego planu - wspomnienie

Łatwo jest zachwycić widzów świetną rolą główną, ale jak zostać w ich pamięci, tworząc tylko mały epizod? KRYSTYNA FELDMAN, którą pokochaliśmy jako babkę Kiepską, nie miała z tym problemów!

Krystyna Feldman odeszła 24 stycznia 2007 roku. Miała 91 lat. Żyła intensywnie i pracowała praktycznie do ostatnich dni. Między innymi na planie "Rysia" i serialu "Na dobre i na złe". Szczególną sympatię widzów zyskała rolą w "Świecie według Kiepskich". Powtarzane odcinki z jej udziałem nadal cieszą się popularnością. Miała w sobie tę magię.

Trudno nie zauważyć jej niedużych, ale wyrazistych ról także w innych filmach. Była starą pijaczką w "Śmierci dziecioroba", panią Krysią w "Pociągu do Hollywood" i ciotką Ringą w "Yesterday". We wszystkich swoich wcieleniach była oryginalna i przekonująca. Jednak przez całe życie reżyserzy nie chcieli jej angażować do żadnej większej roli.

Ona jednak nie narzekała, cierpliwie czekając. W końcu Krzysztof Krauze zaproponował jej główną rolę męską w swoim filmie "Mój Nikifor". Krystyna Feldman nie wahała się i dała prawdziwy popis mistrzowskiego aktorstwa, grając malarza Nikifora Krynickiego.

"Warto było na nią czekać" - mówiła o tej roli. "Dała mi wielkie zadowolenie, satysfakcję i poczucie, że nie na darmo była ta droga epizodów. Miałam pokorę i mam ją do dziś. Nic mi nie uderzyło do głowy, może dlatego, że te sukcesy spadły na mnie w późnym wieku? " - zastanawiała się w jednym z wywiadów.

Czarujący Kopciuszek

Jej rodzice byli aktorami, jednak to, że Krystyna pójdzie w ich ślady, wcale nie było takie oczywiste. "Mama wychodziła z założenia, że teatr jako taki i kręcenie się po teatrze podczas spektaklu za kulisami nie jest dla dzieci - w czym przyznaję jej racje. Zatem ani ja, ani mój brat, nie mieliśmy pieczątki na to, że zostaniemy artystami" - opowiadała.

Jednak mimo to szybko zakochała się w teatrze. Jako sześciolatka zobaczyła przedstawienie "Pocałunek Kopciuszka". "Byłam oczarowana, to było coś wspaniałego! Ale gdyby mnie ktoś zapytał, co i dlaczego - nie umiałabym odpowiedzieć" - mówiła w wywiadach.

Szukała swojego miejsca

Po wojnie nie mogła wrócić do swojego rodzinnego Lwowa ani do Krakowa, w którym spędziła dzieciństwo, i tak naprawdę przez prawie 30 lat szukała swojego miejsca. Pracowała w teatrach w Katowicach, Łodzi, Szczecinie, Opolu i Krakowie, by w końcu na stałe zostać w Poznaniu. Grała tam w dwóch teatrach - Polskim, a potem Nowym. Tam też jest pochowana w Alei Zasłużonych na cmentarzu Miłoszowskim. Władze Poznania od dawna zastanawiały się, jak uczcić pamięć Krystyny Feldman - padało kilka pomysłów, m.in. wybudowanie pomnika. W końcu jednak kilka tygodni temu aktorka dostała swój zaułek w Poznaniu. Mała uliczka za Teatrem Nowym, w którym pracowała ponad 20 lat aż do śmierci, została nazwana jej imieniem. Nazywa się Zaułek Krystyny Feldman. "Prawdopodobnie nie byłaby zadowolona, gdyby jej imieniem nazwano główną ulice w mieście. Przecież była mistrzynią drugiego planu" - mówią Ci, którzy ją znali.

Teatr - kapryśny kochanek

Przyjaciół miała wielu, ale w miłości nie była szczęśliwa. Większość życia była sama. Po śmierci męża w 1953 r., starszego od niej o 30 lat, aktorka nie związała się z nikim. "Nikt mnie nie zainteresował" - ucinała krótko temat. Nie miała dzieci. Całe życie poświęciła pracy - teatrowi, o którym mówiła kapryśny kochanek. Grała też w filmach i serialach. "Była antygwiazdą, czyli zupełnie normalnym człowiekiem. Jeździła tramwajami, głaskała cudze psy, rozdawała autografy" - mówił o niej w czasie pogrzebu jej kolega z teatru, aktor Andrzej Lajborek. Z pewnością więc teraz, w Święto Zmarłych, na jej grobie zapłonie wiele zniczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji