Artykuły

Szczecin. Pożegnanie Ewy Kołogórskiej

W środę w kaplicy Cmentarza Centralnego będzie można pożegnać zmarłą przed kilkoma dniami Ewę Kołogórską, aktorkę i reżysera. Odeszła mając 82 lata.

Mowę pożegnalną wspaniałej damie szczecińskiego teatru wygłosi śpiewak operowy Władysław Żydlik. Prochy artystki zgodnie z jej życzeniem pochowane zostaną w Drawnie.

- W moim zawodzie nie chodzi o to, żeby przechodzić do historii. Chodzi o to, żeby mieć świadomość, że dało się ludziom chwilę wzruszenia - powiedziała mi kilka lat temu Ewa Kołogórska. Ona, mając setki premier na sumieniu, dostarczyła ich tak wiele.

Była cudownym dzieckiem teatru, do którego "wyłowiła" ją z widowni sama Hanka Ordonówna. Mała Ewunia reagowała tak spontanicznie, że rozbawiona gwiazda zadedykowała jej piosenkę.

W 1935 r. zadebiutowała rolą Marysi w "Ptaku" Jerzego Szaniawskiego w Teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie, u boku samego Juliusza Osterwy.

Gdy wybuchła wojna, miała 13 lat, a po jej skończeniu 18, w tym trzy spędzone w obozach koncentracyjnych (ważyła 28 kg, miała tyfus i zaawansowaną gruźlicę). Po dyplomie, który zrobiła w PWST w Warszawie w 1950 r. przyjechała do Teatru Polskiego w Szczecinie. Dużo grała (m.in. Melę w "Moralności pani Dulskiej", Norę Ibsena, Kleopatrę w "Cezarze i Kleopatrze" Shawa). Potem także reżyserowała. W 1976 r. przeszła na emeryturę. Znała biegle kilka języków, tłumaczyła sztuki.

Oprócz teatru kochała zwierzęta. W jej domu zachowywały się jakby były w raju: kot tulił się do psa, pies do kaczki. Koty, zwykłe oberwańce, ciągnęły do niej z okolicy - wchodziły po deseczce przez balkon (mieszkała na parterze bloku).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji