Artykuły

Grać to mało

- Wybrałam aktorstwo z zamiłowania, ale nigdy nie myślałam: Boże, wszystko nieważne, byle tylko zagrać główną rolę - mówi KRYSTYNA FELDMAN, aktorka Teatru Nowego w Poznaniu, filmowy Nikifor.

"Jak się pani czuje, jak biodro?

- Dzięki Panu Bogu, dobrze. Minęło pięć miesięcy od operacji. Mój rehabilitant, uroczy pan Adaś, mówi: To już nie jest graniczące z cudem. To cud!... A przecież, wie pani, różnie mogło się skończyć... Choć nie, nie mogło! Miałam jeszcze 4 dni zdjęciowe na planie Nikifora. Jak mogłabym nie dokończyć?

Myśli pani o ludziach, którzy panią napadli?

- Początkowo czułam się obrażona, dotknięta, wściekła, jak każdy człowiek znieważony bez powodu... Ale gdy mnie pozbierali z ulicy, zawieźli do szpitala, po pewnym czasie pomyślałam: żal mi tych ludzi, jeśli tak ma wyglądać ich droga życiowa... Poza tym, może to zabrzmieć górnolotnie, ale gdy człowiek jest chrześcijaninem, stara się postępować wedle przykazań wiary. Nie na darmo się modlimy, by nie nosić urazy w duszy.

Jak pani spędza wolne chwile?

- Lubię spotykać się z ludźmi, obcować z przyrodą, poczytać. A czasem usiąść w domu i pomilczeć, i tak sobie przejść to swoje życie. Pomarzyć o czymś, nawet jeśli nigdy się nie spełni...

Na przykład o takiej roli jak Nikifor... Mówią, że na coś takiego czeka się całe życie. Czekała pani?

- Uściślijmy, że akurat nie na tę rolę. Wybrałam aktorstwo z zamiłowania, ale nigdy nie myślałam: Boże, wszystko nieważne, byle tylko zagrać główną rolę. Główna rola może nic nie znaczyć, jeśli się jej nie czuje. Grać to mało. Nie grałam Nikifora, starałam się być Nikiforem. Ale rzeczywiście, na taką rolę czasem czeka się całe życie i można się nie doczekać.

Mówi pani: jestem Nikiforem. Postać często wysysa aktora. Co Nikifor pani zabrał?

- Mogę powiedzieć: Nikiforku ukochany, nic mi nie wziąłeś. Starałam się dać mu wszystko, by się w niego wcielić i - sięgając do metafizyki - twierdzę, że on mi pomagał.

Podkreśla pani swoje podobieństwo do Nikifora. Jak on, nie dba pani o doczesne luksusy...

- To prawda. On miał swój wewnętrzny świat, a ja swój. On nie miał chciejstwa - mieć, mieć, gromadzić. Też nie przywiązuję wagi do rzeczy.

Skąd się to bierze?

- Może tak mnie ukształtował rodzinny dom. Może srogie doświadczenia, które dotknęły moje pokolenie. Gdy wybuchła wojna, byłam młodziutka. Wojna mogła człowieka załamać albo wzmocnić i ugruntować w nim przekonanie, że nie należy tracić wiary w ideały. I że przywiązywanie się do rzeczy nie ma sensu.

Ma pani nie tylko wewnętrzny świat bliski Nikiforowi. Ma pani także, jak on, talent plastyczny, który pomógł pani w czasie wojny.

- Nie było co jeść. Bogata pani kolejarzowa poprosiła, by zrobić jej portret i żeby na nim była szczupła... Usiłowałam jej tłumaczyć: Proszę pani, ale ja jestem aktorką... Nic nie szkodzi, dziecko... odparła. Artystka jesteś, portret umiesz namalować. Namalowałam coś tak pięknego... Była wniebowzięta, choć do siebie niepodobna. Ale ile mi za to dała i chleba, i boczku, i kaszy... Cała rodzina się żywiła.

Po wojnie spotkała pani Stanisława Brylińskiego, aktora sporo starszego od pani, i wyszła za niego za mąż, chociaż pani mama nie była zachwycona tym związkiem...

- Dziś wyrzucam sobie, że martwiłam mamę. Ale, jak śpiewają w operze: Miłość, miłość, ta głupia miłość... A może nie taka głupia?

Nie był to trudny związek?

- Nie rywalizowaliśmy ze sobą. Nie było też, jak czasem bywa, że znakomity aktor angażowany do kolejnego teatru ciągnie za sobą jakąś bidusię żonę-aktorkę. Natomiast w domu ciągle rozmawialiśmy o teatrze.

Jest pani skromna, wręcz pokorna, a przecież ma pani udaną karierę, miłość widzów, dostaje nagrody. Co pani robi, by nie popaść w pychę?

- W życiu trzeba umieć zachowywać pokorę, bo gdy wydaje nam się, że wszystko od nas zależy, wszystko trzymamy w garści, wtedy los pokazuje, że to nieprawda.

Krystyna Feldman

84 lata, wdowa. Urodziła się i studiowała we Lwowie. Zagrała w ponad 100 filmach. Ale sławę przyniosła jej dopiero serialowa rola babki w Świecie według Kiepskich. W tym roku dostała nagrodę na Festiwalu w Gdyni za pierwszoplanową rolę w filmie Krzysztofa Krauzego Mój Nikifor."

Na zdjęciu: Krystyna Feldman

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji