Artykuły

Zabawa dla publiczności

"Sinobrody - nadzieja kobiet" w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Recenzja Ewy Podgajnej w Gazecie Wyborczej - Sczecin.

"Sinobrody jest rodzajem starannie przygotowanej zabawy dla publiczności, która o miłości i tak wie swoje

W dramacie niemieckiej autorki Dei Loher wszystko jest na odwrót. Psychopatyczny seryjny morderca kobiet to pospolity sprzedawca damskiego obuwia, nijaki w wyglądzie i słaby w charakterze. Potworami są raczej otaczające go kobiety - ekspansywne, zamęczające swoimi wizjami miłości. 17-letnia Julia (Joanna Kupińska) wymaga od niego uczucia absolutnego, wiernego aż po grób. Prostytutka (Beata Zygarlicka) szuka w nim faceta na stałe, o którego już sama zadba. Krystyna (Joanna Matuszak) uciekła od męża, dzieciaków i chce ekscytującej przygody miłosnej. Sinobrody - nadzieja kobiet to w sumie seria siedmiu takich historii miłosnych. Reżyser Rafał Sabara nie traktuje tych opowieści śmiertelnie poważnie, tym bardziej że sztuka Loher nie przynosi żadnych istotnych odkryć. Poruszamy się w obszarze prawd oczywistych, niewykraczających poza banał porad kącika złamanych (tu właściwie rozczarowanych) serc w kolorowych czasopismach.

Sabara pokazuje je w krzywym zwierciadle pastiszu. Ze scenograf Beatą Nyczaj zadbał, by bohaterki były charakterystyczne i kolorowe, a ich figury - niebudzące wątpliwości, rozpoznawane z rejonów amerykańskiego kina, telewizji, reklamy. W takich rolach sztuką jest balansować na granicy karykatury i prawdy, co najlepiej udaje się Beacie Zygarlickiej, grającej podstarzałą prostytutkę, i Ewie Sobiech, kreującej starzejącą się gwiazdę po czterech rozwodach i trzech owdowieniach. Z przyjemnością patrzy się też na świetną kreację Roberta Gondka, jak roztacza swój niebezpieczny wdzięk przeciętniaka.

Sinobrody nie potrafi sprostać miłosnym oczekiwaniom swoich partnerek, więc je uśmierca. Robi to bezkrwawo, lekko niczym kliknięcie w komputerze. Wystarczy tylko wybrać broń. Najczęściej są nią jego ręce, ale trafia się też pistolet, a raz nawet spływa mu z nieba do rąk potężny miecz. W tle wyświetlają się przywołujące skojarzenie gier komputerowych napisy the end, try again (koniec, spróbuj jeszcze raz). Który z widzów takiej grze (z naprawdę fantastycznymi efektami dźwiękowymi) zechce się poddać, wyjdzie z tego przedstawienia (tak jak ja) usatysfakcjonowany".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji