Artykuły

Wbrew zakazom Verdiego

"Stiffelio" w reż. Pawła Szkotaka w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.

Opera Verdiego "Stiffelio" jeszcze nigdy nie była pokazywana w Polsce, choć minęło już ponad 150 lat od jej powstania. Teatr Wielki w Poznaniu wskrzesił ją dopiero teraz z zapomnienia, które narzucił sam kompozytor, zakazując wydawania drukiem i wystawiania dzieła. Okazją dla tej prapremiery stały się VII Poznańskie Dni Verdiego.

Temat dramatu wydawał się we Włoszech i innych katolickich krajach szaleństwem, bo chodzi tutaj o protestanckiego duchownego, któremu żona przyprawiła rogi. Ksiądz próbuje walczyć z kochankiem cytatami z Ewangelii, ale także szpadą. Dziś można odczytać dzieło np. jako poparcie dla idei celibatu wśród księży, jednak znakomita muzyka rozwiewa wszystkie wątpliwości. "Stiffelio" jest niesłusznie zapomnianą operą, bo w niczym muzycznie nie ustępuje "Trubadurowi" czy "Nabucco", a dramaturgicznie nawet je przewyższa. Dowiódł tego zespół solistów, wśród których prym wiedli Adam Szerszeń, Sylwester Kostecki (w roli tytułowej) i Monika Mych, jako robiąca "skok w bok" pastorowa, a także chór operowy i orkiestra pod batutą rodowitego Włocha Eralda Salmieriego. Dodatkowymi atutami przedstawienia są oszczędna i inteligentna reżyseria oraz skromne, ale funkcjonalne dekoracje. Niebawem do Poznania zjadą z całej Europy miłośnicy Verdiego, bo tylko tutaj w stałym repertuarze jest utwór, który z woli genialnego twórcy miał zniknąć po wsze czasy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji