Głupi Jasiek idzie po rozum do głowy
"Baśń o zaklętym jeziorze" w reż. Małgorzaty Kamińskiej-Sobczyk w Teatrze Miniatura w Gdańsku. Pisze Katarzyna Fryc w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.
"Baśń o zaklętym jeziorze", najnowszy spektakl gdańskiego Teatru Miniatura, jest mądrą opowieścią dla najmłodszych o tym, co w życiu najważniejsze.
Sztuka Małgorzaty Kamińskiej-Sobczyk, dyrektora lalkowego teatru Tęcza w Słupsku, odwołuje się do starej jak świat ballady o głupim Jasiu, który porzuca dom, by szukać szczęścia w świecie. Ale tu - inaczej niż w piosence Jacka Kaczmarskiego - Jasiu marzy tylko o pieniądzach. Za nic ma biedny dom rodzinny i skromną matkę, idzie w świat, by szukać pieniędzy, bogatego stroju i pałacu. Jeszcze nie wie, że aby je zdobyć, musi zapłacić wysoką cenę. W krainie zaklętego jeziora na naiwnego chłopca czekają trzy wiedźmy: Straszygęba, Śmieszygęba i Płaczygęba, które marzą o zamążpójściu i są gotowe spełnić marzenie Jasia o bogactwie, ale w zamian żądają dziesięciu lat życia. Na oczach dziecięcej widowni Jasiek staje się człowiekiem bogatym, ale jednocześnie przybywa mu lat, aż w końcu nie jest w stanie cieszyć się z majątku. Ale - co w bajkach nieodzowne - Jasiek idzie wreszcie po rozum do głowy i przekonuje się, co w życiu liczy się najbardziej. Razem z nim, prostych prawd, że pieniądze nie są najważniejsze, że szczęście można spotkać także w lichej chatce, uczą się dzieci na widowni.
Lalkowe przedstawienie, które w niedzielę miało swoją premierę w gdańskiej Miniaturze, adresowane jest do najmłodszej widowni i skrojone na miarę jej percepcji. Akcja jest prosta, postaci nieliczne, a przedstawienie nie trwa zbyt długo. To wystarczy, by zaczarować dziecięcą wyobraźnię. Duża w tym zasługa scenografii Dymitra Aksjonowa, który najmłodszej widowni przyzwyczajonej do estetyki kolorowych kreskówek Disneya proponuje zgrzebną dekorację z jutowych szmat i drewna. Dzieciom to się podoba. I o to chodzi.
