Artykuły

Od pierwszych chwil widz ulega magii teatru

"Calineczka" w reż. Andrzeja Ozgi w Teatrze Dramatycznym w Elblągu. Pisze Izabela Piskorek w Dzienniku Elbląskim.

Ten dynamiczny, wykonany z lekkością i werwą spektakl posiada wszystko, co powinno zaistnieć w dobrym widowisku: mądre dialogi, efektowne piosenki, dynamizm, rozmach, dowcip, świetną grę aktorską, odpowiednie kostiumy, ładną scenografię i magię świateł. "Calineczka" - najnowsza premiera Teatru Dramatycznego w Elblągu odwołuje się do najlepszych tradycji scenicznych.

"To jest teatr. To jest teatr.

A teatr jest po to,

żeby wszystko było inne niż dotąd.

Żeby iść do domu w zamyśleniu

w zachwycie.

l już zawsze odtąd księżyc

w misce widzieć..."

Grzegorz Turnau

Pomysł wystawienia bajki Andersena w dobie Atomówek, wszechmocnych Witch i Transformersów, którzy wprowadzają najmłodszych w tajniki życia i relacji międzyludzkich, wydawać by się mógł co najmniej ryzykowny. Gdyby ekranizacji podjęła się The Walt Disney Company, to być może zainteresowałoby widzów, ale "Calineczka" w teatrze...? Nie brzmi atrakcyjnie. Pozostaje jeszcze pytanie: ,jak tu odcisnąć swój ślad, kiedy wszystko już było"..., a jednak okazuje się, że można. Można pod warunkiem, że "ma się własne zdanie" i świetny zespół, a tych przymiotów akurat ostatnimi czasy naszemu teatrowi nie brakuje.

Dziecko w każdym z nas

Od pierwszych chwil widz ulega magii teatru, zostaje bowiem ogarnięty dziecięcą radością, szaleństwem i zabawą jeszcze przed podniesieniem kurtyny. Gasną światła, a z nimi wszystko to, co na zewnątrz. Świat rzeczywisty zasypia, pozwalając przebudzić się dziecku, które drzemie w każdym z nas. Dziecko zaś leci w pogoni za marzeniami, wraz z bo-. haterami opowieści o dziewczynce, która pyta kim jest i co jest w życiu naprawdę ważne?

Reżyser Andrzej Ozga mówił: "Nasz spektakl to opowieść o dzieciach zagubionych w świecie rzeczy i gadżetów. Te gadżety je zalewają, bombardują w reklamach, atakują z witryn sklepowych". A ja pozwolę sobie dopowiedzieć, iż spektakl ten to opowieść także o nas, może przede wszystkim o nas - dorosłych, o ile dorośli w ogóle istnieją. Bajka, jak mniemam, z założenia adresowana do dzieci, doskonale wpisuje się w konwencje poruszające dorosłych, konotując doświadczenia dnia codziennego. Oto, jak się zdaje, tajemnica sukcesu, jaki na pewno "Calineczka" odniesie. Wszak każdy z nas, czuje się czasem wyalienowany z powodu barku akceptacji i zrozumienia ze strony środowiska lub własnego nieprzystosowania do otoczenia. Żyjemy w świecie, w którym inni chcą nam narzucić własne zachowania, przyprawić nam gębę, upupić. Ocenia się nas po tym co posiadamy, jak wyglądamy i ile mamy macek, pozwalających zagarniać jak najwięcej pod siebie. Inni chcą byśmy byli cool, krzyczeli: jest wporzo" i byli "fuli wypas". Gdy okazuje się, że nie spełniamy ich oczekiwań mówią: "Licz na siebie. My spadamy". Tak trudno jest wzlecieć wysoko do słońca, by odnaleźć własną tożsamość i spełnić najskrytsze marzenia. Tak łatwo zaś pogubić się w bezdrożach otaczającej nas rzeczywistości, przyoblec cudzą maskę i pozwolić, by inni stanowili o naszym życiu. Dlatego trzeba szukać w mroku codzienności, w najczarniejszych meandrach krecich tuneli drugiego człowieka, który także śni nasz sen.

Fenomen przedstawienia

Nie będę tu wymieniać pojedynczych nazwisk realizatorów, aktorów (zarówno tych profesjonalnych, jak i amatorów z Teatru Alter Ego czy hu-manistyczno-teatralnej klasy II LO), oświetleniowców, scenografa, etc., gdyż każdy z nich mocno zaistniał. To kolejny fenomen przedstawienia- rewelacyjna współpraca tylu indywidualności - świetny zespół. Na scenie wymaga się przecież od twórców nie tylko zapału, ale i talentu oraz wyobraźni. Wspomnę jedynie o urodzie bajkowych, choć jakże współcześnie-realistycznych kostiumów oraz interesujących rozwiązaniach scenograficznych i wysmakowanej grze mroków i świateł. Dlatego żartobliwa recenzja teatralna napisana ongiś przez Antoniego Słonimskiego, która brzmi: "przedstawienie przypomina nocnik-lekkie, błyszczące, gładkie ale długo wysiedzieć trudno" z pewnością nie ma tu racji bytu.

Na kilka słów krytyki zasługuje jednak ruch sceniczny. W wielu miejscach bezładny, niezgrany. Odnosi się wrażenie, iż aktorzy robią co mogą, by podołać mało doprecyzowanemu zadaniu. W każdym razie daleko pomysłom choreograficznym do poziomu prezentowanego przez resztę zespołu. Nie popisali się także realizatorzy dźwięku. Nie można dopuszczać do sytuacji, w której słowa aktora są nieczytelne! Niemniej w blasku całego przedsięwzięcia drobne usterki dodają nawet swoistego uroku. Pozwalają bowiem trzymać się na baczności, w myśl słów Jonathana Carrolla, który powiedział, iż: "W filmie premiera oznacza, że wszystko jest skończone, możesz już tylko usiąść w fotelu i patrzeć. A w teatrze to dopiero początek".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji