Artykuły

Katowice. Tydzień Poli Negri

Tydzień Poli Negri w Katowicach. - Aktorka pobiła niemieckiego operatora, gdy ten przybiegł z wiadomością, że "polskie świnie odebrały nam Śląsk" - opowiada Mariusz Kotowski, reżyser pokazanego wczoraj w Centrum Sztuki Filmowej dokumentu o Negri "Życie jest snem w kinie".

Marcin Mońka: Kiedy Pola Negri pojawiła się w Pańskim życiu?

Mariusz Kotowski, reżyser: - Wszyscy Polacy którzy wyjeżdżają do Stanów Zjednoczonych i zwłaszcza, gdy pracują w zawodach w artystycznych, mają bliski związek z Polą Negri. Do Stanów wyjechałam najpierw jako choreograf i nauczyciel tańca, później zacząłem studiować reżyserię na Uniwersytecie Nowojorskim. I gdy zająłem się pierwszym swoim filmem, wiedziałem, że musi to być coś specjalnego. Od razu pomyślałem o Poli Negri.

Co sprawiło, że osiągnęła tak wiele?

- Na pewno nie talent, który, choć był wielki, na pewno by nie wystarczył. To raczej jej widzenie świata w wymiarze uniwersalnym. Możesz być gwiazdą w Europie, a nigdy nie będziesz w Hollywood. Negri miała zmysł, który ją prowadził w życiu.

Zawsze mówiło się o niej jako o symbolu kobiecości...

- Umiała stworzyć marzenie. Stworzyła coś, co nie było Polą Negri, ale marzeniem o Poli Negri. To najtrudniejsza rzecz w show biznesie, aby aktor pojął granicę między prawdą a fikcją. No i miała mnóstwo siły. Pochodziła z biednej rodziny, lecz miała talent, który pchał ją do czegoś. Potrafiła jako pierwsza aktorka z Europy tak mocno się wybić w Ameryce. Dopiero po niej ruszyły Greta Garbo czy Marlena Dietrich.

Mocno podkreśla Pan w filmie jej życiowe wybory.

- Wyjechała z Lipna z dwoma walizkami. Od tego momentu, gdy na nią spoglądamy, widzimy kobietę, która podejmuje decyzje o swoim życiu. To mogą być złe decyzje, ale ona je podejmuje. Ona dobrze wiedziała, że jeśli w życiu nie podejmujesz decyzji, dryfujesz, starzejesz się, aż w końcu umierasz.

Wszyscy pamiętają, że Negri na krótko zamieszkała w Sosnowcu, ale to niejedyny epizod w jej życiu związany z naszym regionem...

- Gdy Śląsk stał się polski, Negri kręciła kolejny film z Ernstem Lubitschem w Berlinie. Nagle wbiegł do studia jakiś operator krzycząc, że "polskie świnie odebrały nam Śląsk". Negri go wówczas pobiła. Wytoczono jej wtedy sprawę, zresztą całą sprawę bardzo szybko zatuszowano.

"Życie jest snem w kinie" to Pana debiut. Wcześniej był Pan tancerzem.

- Gdybym miał szansę wcześniej, wybrałbym raczej film niż taniec. Przez taniec zrozumiałem jednak coś unikalnego - zrozumiałem ruch. To nieprawdopodobnie pomaga na planie w pracy z aktorami.

Kiedyś, gdy uczyłem tańca na Broadwayu, moim marzeniem było, by poznawać tych wszystkich słynnych ludzi. Oni są normalni, ale gdy stają się gwiazdami, mają niesamowitą siłę, magię. To jakaś siła od Boga. I Ameryka to kocha. Tak jak wciąż kocha Polę Negri.

Na zdjęciu: Pola Negri (1894-1987)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji