Fred o ziemistej cerze
"Okno na parlament" w reż. Pawła Pitery w Teatrze Bagatela w Krakowie. Pisze Włodzimierz Jurasz w Gazecie Krakowskiej.
Ray Cooney, autor komedii "Okno na parlament", wystawionej w krakowskiej Bagateli, uczy jak należy pisać o posłach i senatorach.
Na początku jest intryga. Nie szukam intrygi komediowej czy zabawnej. Szukam tragicznej. Farsa, bardziej niż komedia, nawiązuje do tragedii. Tak brzmi pisarskie motto Raya Cooneya, brytyjskiego autora uznawanego za najpopularniejszego w świecie twórcę fars (m. in. "Mayday"). Ta zasada kierowała też autorem w trakcie pracy nad farsą "Okno na parlament", wystawioną na scenie krakowskiej Bagateli przez Pawia Piterę. Tak, zawiązanie intrygi w "Oknie na parlament" jest naprawdę tragiczne. Bo za sytuację iście tragiczną trzeba uznać tajną randkę w hotelowym pokoju, gdzie spotyka się minister z sekretarką przywódcy opozycji. Jak tragiczne efekty może przynieść taki układ mógł przekonać się chociażby nasz minister Adam Lipiński swego czasu umawiający się w hotelowym pokoju z Renatą Beger. A bohater Cooneya ma jeszcze większe kłopoty niż słynne nagranie. W hotelowym oknie znajduje trupa...
Owo znalezisko to oczywiście tylko początek kłopotów ministra Willeya. Sytuacja błyskawicznie wymyka mu się spod kontroli, podobnie jak debata w parlamencie, będąca pretekstem do wymknięcia się na noc z domu. Sensu w tym wszystkim - szczerze mówiąc - nie ma żadnego, jest za to sporo dobrej zabawy i to (w zasadzie) nie przekraczającej granic dobrego smaku, dzięki czemu sztukę może oglądać też młodzież, zwłaszcza aspirująca do polityki -jako ostrzeżenie przed czyhającymi w parlamentarnym życiu pułapkami (to ważne zwłaszcza w okresie przedwyborczym).
Dobrą zabawę zawdzięczamy nie tylko autorowi, ale też aktorom. Zwłaszcza urodzie Pauliny Napory (kochanka ministra) i Aleksandry Godlewskiej (jego żona), paradującym w odpowiednim do sytuacji dezabilu. Rewelacyjny jest Juliusz Krzysztof Warunek jako Fred o ziemistej cerze, czyli wspomniany na początku nieboszczyk, doskonały Marcel Wiercichowski w roli dyrektora hotelu. Ciągnący cale przedstawienie Wojciech Leonowicz (minister Willey) nie dorównał co prawda swej znakomitej kreacji z "Szalonych nożyczek", ale - w przeciwieństwie do granego przez siebie bohatera - panuje nad skomplikowaną (sceniczną) sytuacją.
Oglądając przedstawienie w Bagateli i przypominając sobie narzekania różnych wykształciuchów na kondycję polskiego parlamentaryzmu, zastanawiałem się, dlaczego żaden polski autor na napisał jeszcze podobnej sztuki. W końcu nasz Dom Poselski może być równie znakomitym źródłem inspiracji.