Artykuły

Mój teatr jest z second-handu

- Mnie interesuje w teatrze aktor, żywy człowiek, jego uczucia, ogień, który w nim się pali. Nie liczą się dla mnie dekoracje, w które się wkłada miliony euro. Nie chcę nikogo obrazić, ale spektakl Warlikowskiego "Anioły" nie podobał mi się, był nudny. Nasz teatr jest teatrem biednym, z second-handu - mówi rosyjski dramaturg i reżyser Nikołaj Kolada, który pokaże "Rewizora" na Festiwalu Dialog-Wrocław.

Tomasz Wysocki: Prezydent Putin ogłosił niedawno, że być może będzie kandydował w wyborach do rosyjskiego parlamentu. To może być zapowiedź, że będzie rządził nadal Rosją. To dobra wiadomość czy zła?

Nikołaj Kolada, dramatopisarz, reżyser: Może to źle, ale nie zajmuję się polityką, interesuje mnie tylko teatr. Polityka to błoto, takie które widać choćby w naszym "Rewizorze". Znałem się z Jelcynem, pochodzimy z tego samego miasta z Jekaterynburga, ale za Jelcyna wszyscy Rosjanie się wstydzili, że mają takiego prezydenta. Putina się nie wstydzą.

A Pana "Rewizor" [na zdjęciu] to przedstawienie polityczne? W twarzy Chlestakowa niektórzy dopatrują się rysów młodego Putina?

- Ma być podobny nie tylko do Putina, ale i do Lenina, ale to nie było moim zamiarem. Teatr też nie powinien zajmować się krytykowaniem kogoś na bieżąco. Akcja sztuki dzieje się gdzieś w Rosji, nie interesuje mnie, czy to się dzieje sto lat później, czy sto lat wcześniej.

Nie chciał Pan wystawić swojego tekstu o mentalności urzędniczej i ludzkiej naiwności?

- Gogol to genialny pisarz, nie miałem zamiaru choćby próbować mu dorównać. Teraz z "Rewizorem" w naszym teatrze wystawiamy równolegle "Hamleta". Wystawiam obie sztuki, bo mam w swoim zespole wspaniałego aktora Olega Jagodina. W grupie jest też Irina Jermołowa, która teraz jest w ciąży, dlatego nie mogła przyjechać. Ta para razem grała w "Rewizorze", a wcześniej w "Romeo i Julii". Te sztuki wybierałem dlatego, bo nie wyobrażałem sobie, by Jagodin nie miał takich ról w swojej biografii.

Co dają przyjazdy na takie festiwale jak "Dialog-Wrocław"? Chodzi Pan na przedstawienia, ogląda, szuka inspiracji?

- Tym razem we Wrocławiu nie mamy za dużo czasu na oglądanie innych przedstawień. Gramy swoje przedstawienie, a inne spektakle są pokazywane równocześnie. Ale jak byłem na festiwalu w Awinionie, to widziałem kilka przedstawień, w tym ostatni spektakl Krzysztofa Warlikowskiego. Całych przedstawień nie widziałem, po pierwszym akcie zwykle wychodziłem zdenerwowany, znudzony. Mnie interesuje w teatrze aktor, żywy człowiek, jego uczucia, ogień, który w nim się pali. Nie liczą się dla mnie dekoracje, w które się wkłada miliony euro. Nie chcę nikogo obrazić, ale spektakl Warlikowskiego nie podobał mi się, był nudny. Nasz teatr jest teatrem biednym, z second-handu. Przyjechaliśmy spakowani w torby, dekoracje powstały na miejscu. U nas jest żywy aktor, żywy człowiek, teatr można robić bez telewizorów plazmowych, bez całej tej otoczki.

W naszym teatrze widownia ma 62 miejsca, odstęp między widzami a sceną jest bardzo mały. Widzowie mają widzieć oczy aktorów. Wtedy aktor nie może kłamać, musi dać z siebie wszystko.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji