Artykuły

Bogna Świątkowska o Europejskiej Stolicy Kultury

Czy otrzymamy oficjalny tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w roku 2016, prawdę mówiąc, dużo mniej mnie interesuje niż to, czy Warszawa tą stolicą po prostu w końcu się stanie - pisze Bogna Świątkowska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Przyjmijmy, że ta europejska stolica kultury to w skrócie miasto, do którego chce przyjeżdżać publiczność ze wszystkich stron, by uczestniczyć w tym, co w europejskiej kulturze dzieje się najciekawszego. Czyli że ja oraz pani/pan X z Francji czy Belgii, czy Włoch spotkamy się na wernisażu albo na koncercie, albo na spektaklu, które będą nie tylko wydarzeniem w Polsce, ale także ważnym wydarzeniem w skali europejskiej, możliwym do zobaczenia tylko w Warszawie efektem współpracy artystów z różnych krajów.

Oczywiście hotele, system komunikacji miejskiej, działające duże lotnisko, możliwość komunikacji z Polakami w językach obcych etc. są też potrzebne, ale to oryginalność propozycji kulturalnej jest kluczem do sukcesu. Bez wybitnie dobrego programu wydarzeń artystycznych Warszawa nie wygrzebie się z dołka, z którego tych kilka znakomitych festiwali, które mamy - jak Warszawska Jesień, Warszawski Międzynarodowy Festiwal Filmowy czy odbywający się co cztery lata Konkurs Chopinowski - jakoś jej nie katapultują.

Kulturalna Europa jest Warszawy ciekawa. Nasze miasto wzbudza na przykład wielkie zainteresowanie środowisk związanych z projektowaniem, architekturą, z dizajnem. Dla deweloperów jesteśmy tylko chłonnym rynkiem, ale dla tych, którzy zajmują się przestrzenią miast i jej projektowaniem, Warszawa jest miejscem mało znanym, a przez to interesującym, intensywnie rozbudowującym się, a przez to potencjalnie inspirującym.

Architektura daje ogromne możliwości promowania miasta w świecie. Budynek nie może pojechać na gościnne występy. By go zobaczyć, trzeba udać się po prostu tam, gdzie go zbudowano.

Miejmy nadzieję, że o nieudanym starcie konkursu na Muzeum Sztuki Nowoczesnej, kiedy to wielkie nazwiska architektów światowej sławy przegrały z absurdalnymi polskimi przepisami, już się na świecie nie pamięta. Straciliśmy wtedy nie tylko Zahę Hadid, znakomitą architektkę, której realizacje tworzą historię architektury najnowszej, ale też siłę pierwszego wrażenia, a wiadomo, że nie można go zrobić dwa razy.

A właśnie teraz Warszawa ma wyjątkową okazję, by ze swoich problemów uczynić wielką siłę, magnes przyciągający do Warszawy najtęższe mózgi. Możemy uczyć się od najlepszych na świecie i pracować z najlepszymi na świecie, zapraszać ich do współpracy nad opracowaniem strategii, długoterminowych planów działania, wykorzystywać ich wiedzę i doświadczenie do skutecznego tworzenia podstaw organizacyjnych i infrastrukturalnych, bez których tak delikatny przemysł, jakim jest kultura - a w takich kategoriach się ją na świecie postrzega, jako "creative industries" - dobrze rozwijać się nie może.

Jedną z zastanawiających cech, które obserwuję nie tylko u siebie, ale też w zachowaniach wielu instytucji, jest tendencja do wymyślania koła. Nie wiadomo za bardzo po co, skoro są już na świecie mechanizmy sprawdzone, działające i skuteczne, które wystarczy w Warszawie zastosować, wypełniając je po prostu naszą treścią. Bo treść to my mamy! Dzięki dobrej infrastrukturze dokonania znakomitych artystów, których Warszawie nie brakuje, szybciej i skuteczniej będą mogły przyciągać zagraniczną publiczność.

Jednak bez właściwych decyzji urzędników nie ma mowy o zmianach systemowych w zarządzaniu kulturą w mieście. Nie mogą to być chaotyczne ruchy. Tu musi być koncepcja, konsekwencja i realizacja. Jak to zrobić, gdy planowanie jest roczne, a czteroletnie kadencje prezydentów miasta kończą się wymianą urzędników, bo działanie urzędu jest podporządkowane rytmowi zmian politycznych i regułom politycznej walki? Jak w takich warunkach zrobić skuteczne planowanie na kolejnych 10-15 lat? To jest pytanie podstawowe. Bez długoterminowych wizji kierunku rozwoju miasta nadal będzie jak zwykle.

Niech przestrogą będzie to, co stało się efektem usunięcia Mariusza Trelińskiego z Opery Narodowej, która znajduje się przecież w Warszawie, a nie w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Zamiast ściągać publiczność i artystów z całego świata na premiery do Warszawy, pozbawiony sceny w stolicy wybitny polski reżyser tworzy na scenach światowych. I to tam osiąga sukcesy i zbiera uznanie krytyków.

Tymczasem w Warszawie trwa właśnie szybka burza mózgów, jak tu wykorzystać (i to do końca roku!) nagle objawioną niebagatelną kwotę w budżecie biura kultury, które ogłosiło konkurs na organizację ,,ogólnowarszawskiego, zintegrowanego festiwalu oraz imprez towarzyszących mających na celu możliwie szeroką prezentację warszawskiej twórczości niezależnej". Proszę państwa, wymyślić w miesiąc, a potem zrealizować w dwa? Ja bardzo lubię spontaniczne akcje, bardzo sobie cenię przygodę, jednak szansa na realizację wybitną w takich warunkach jest raczej hmmm..., chciałabym się mylić, mało prawdopodobna. Może Warszawa powinna mieć, na wzór wielkich biennale odbywających się w miastach europejskich, zespół kuratorów opracowujący merytorycznie program rozwoju kulturalnego miasta? Do stworzenia takiego ciała, żebyśmy nie pogrążyli się w polskim piekle, także przydadzą się kontakty zagraniczne.

Kiedy narzędzia do realizacji projektów kulturalnych będą gotowe, wtedy ten znakomity potencjał, jaki drzemie w Warszawie, w mieszkających tu twórcach, działających tu dużych i mniejszych instytucjach kultury, z mobilnymi i rzutkimi organizacjami pozarządowymi na czele, znajdzie właściwy dla siebie wehikuł. Program kulturalny Warszawy nie będzie wypadkową chaotycznych działań, a stworzy znakomity program nowoczesnej stolicy europejskiej. Tyle tylko że gdyby miało to nastąpić dopiero w roku 2016, to moim zdaniem byłaby to katastrofa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji