Artykuły

Tam wojna i tu wojna

"Motortown" w reż. Grażyny Kani z Teatru Polskiego w Bydgoszczy na Festiwalu Prapremier. Pisze Paweł Sztarbowski w Newsweeku Polska.

Grażyna Kania zawsze sięga po dramaty, które podejmują problem przemocy. Przyzwyczaiła już widzów do tego, że w reżyserowanych przez nią spektaklach nie ma ucieczki przed gwałtami, wojną czy pedofilią. Tym razem wzięła na warsztat "Motortown" - sztukę Simona Stephena, która ukazuje traumę żołnierza (Marek Tynda) po powrocie z wojny w Iraku. Główny bohater na nowo musi ustalić swoje relacje z otaczającym go światem, wyleczyć rany, jakie jego delikatnej psychice zadał wojskowy dryl i ciągły kontakt z okrucieństwem i śmiercią. Niestety, jego powrót do normalności okazuje się wielkim rozczarowaniem i każda z podejmowanych przez niego prób kończy się niepowodzeniem. Dawna narzeczona (Aleksandra Bożek) nie chce go już widzieć, przygłupi brat Lee (Artur Krajewski) sam bardziej potrzebuje pomocy i opieki niż udręczony weteran. Zderzenie ze społeczeństwem po dłuższej nieobecności okalecza podobnie jak wojna - codzienność też dzielą konflikty, które tworzą linie frontów i nic nie gwarantuje tu spokojnego życia.

Przedstawienie mogło być przejmującym spektaklem, ale reżyserka zbytnio zawierzyła lekko przegadanemu tekstowi, przez co emocje rozmywają się, brakuje napięcia i zamiast sztuki o przezwyciężaniu wojennej traumy dostajemy opowieść o tym, że po powrocie nic nie jest już takie samo jak przedtem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji