Jezus na Centralnym
Na kilkadziesiąt minut aktorzy Teatru Montownia odmienili szarą dworcową rzeczywistość. Swoim spektaklem o narodzinach Jezusa wzbudzili zachwyt
Piotr Cieplak, pomysłodawca i reżyser wydarzenia, przeniósł historię sprzed ponad 2000 lat do współczesnych czasów. Aktorzy teatru Montownia pokazali, co by się stało, gdyby Jezus miał narodzić się na Dworcu Centralnym. Maryja i Józef szukali więc noclegu w samym centrum Warszawy. Zainteresowało to policjantów, którzy patrolowali okolice. Niestety, nie pomogli, dlatego Syn Boży narodził się na środku hali dworcowej. To wydarzenie spowodowało, że nad głowami ludzi pojawiło się błękitne niebo. Stało się tak dzięki dziesięciu belom materiału rozwijanego przez niebian-wolontariuszy z Uniwersytetu Kardynała Wyszyńskiego.
Pierwsi na narodziny Pana przybyli panowie z ekipy sprzątającej dworzec. Podarowali mu ogromny słoik ogórków kiszonych. Potem, gdy zabłysła pierwsza gwiazda, do stajenki, którą była hala dworcowa, przybyli Trzej Królowie. Zagrali ich specjalni goście: naczelnik dworca, z-ca komendanta dworcowej policji oraz naukowiec astronom. Podarowali oni małemu Jezusowi odpowiednio: bilet kolejowy, skrzypce oraz mapę nieba.
Jedyne w swoim rodzaju przedstawienie zostało odegrane wczoraj dwukrotnie. Wydarzenia komentował stylizowany na radiowego didżeja radiowego Mikołaj. Co jakiś czas całe przedstawienie było przerywane na reklamę lub wypowiedzi sfrustrowanych radiosłuchaczy. - Chcieliśmy pokazać, że tak wygląda nasz współczesny świat - mówi Piotr Cieplak, reżyser.
Przedstawienie Teatru Montownia wzbudziło ogromne zainteresowanie podróżnych. - Miałam właśnie przesiadkę w Warszawie, kupiłam bilet i trafiłam na przedstawienie. To wspaniały prezent - cieszyła się Magdalena Nawrocka, która właśnie wybierała się w góry.
Szopka, którą własnoręcznie wykonali aktorzy, zostanie w hali dworca do 6 stycznia. Ma być rodzajem prezentu od teatru dla miasta.
