Artykuły

Jezus na dworcu

W drugi dzień świąt w hali głównej Dworca Centralnego w Warszawie pojawi się Święta Rodzina. Maryję i Józefa zagrają aktorzy nieistniejącego już supraskiego teatru Wierszalin: Joanna Kasperek i Grzegorz Artman. Jezusa - ich pięciomiesięczny syn - Staś Artman

Na dworcu rozegra się "Historia o narodzeniu Pana Jezusa na Dworcu Centralnym".

Nietypowy projekt teatralny przygotował Piotr Cieplak. W spektaklu zagra również uwielbiany w Białymstoku warszawski Teatr Montownia.

Dlaczego dworzec?

- Zastanówmy się, gdzie dziś w Warszawie jest takie miejsce, w którym - kiedy nas już nigdzie nie przyjęto - możemy się przechować. Dokąd trafią w końcu, wędrując po mieście, Maryja z Józefem? - zastanawia się reżyser.

Ten spektakl to jego odpowiedź na wszechobecne, zalewające nas gadżety świąteczne, które przesłoniły istotę świąt Bożego Narodzenia. Przedstawienie pokazane zostanie dwukrotnie - o godz. 17 i 19.30, akurat w porze, kiedy zjeżdżać będziemy ze świąt do Warszawy. Wstęp wolny.

Akt I - Montownia zatrzymuje

Najpierw wielki świąteczny show pokaże Teatr Montownia. Zespół znany jest z tego, że lubi i umie rozśmieszać. Tym razem mają bardzo trudne zadanie. To oni swoim błyskotliwym występem muszą przyciągnąć widzów: zatrzymać tych, którzy trafili tu przypadkowo, nie zniechęcić tych, którzy przyjechali specjalnie na przedstawienie.

- Nasz występ będzie nieco ironiczny - mówi jeden z aktorów Montowni Rafał Rutkowski. - Ma być parodią tego, co się stało z Bożym Narodzeniem. Ma uświadomić, że toniemy bezmyślnie w promocjach, gonimy za atrakcjami, zapominając o tym, co najważniejsze, o istocie świąt. Smutne jest to, że całej tej papce komercyjno-telewizyjnej ulegają też nasze dzieci. Sam słyszałem, jak w przedszkolu życzyły sobie zamiast "Wesołych świąt", "Mery Krystmes" (tak wymawiały) - to kolejny slogan zasłyszany z telewizji.

- Bo jak wygląda polska Wigilia? - zastanawia się Maciej Wierzbicki z Montowni. - Ludzie w pogoni za prezentami, po wielogodzinnym staniu przy kuchni, siadają w końcu do stołu i są tak tym wszystkim zmęczeni, że ta najważniejsza część staje się jedynie zdawkowa.

Akt II - Święta Rodzina

W pewnym momencie wśród podróżnych na dworcu niepostrzeżenie pojawią się: kobieta w ciąży i mężczyzna - wtopieni w tłum, niepozorni. A jednak to właśnie oni staną się bohaterami drugiej części spektaklu.

Piotr Cieplak role Maryi i Józefa powierzył Joannie Kasperek i Grzegorzowi Artmanowi.

Jezusa zagra ich pięciomiesięczny syn - Staś Artman. - Nie od razu się na to zgodziłam - mówi Joanna Kasperek. - Matka zawsze ma opory, czy dziecko się nie przeziębi, czy nie będzie płakać. To dla mnie dodatkowe wyzwanie. O tym, że Staś jest w obsadzie "Historii" dowiedziałam się ostatnia. Mąż wiedział dużo wcześniej. Grzegorz Artman: - Nie mówiłem nic żonie, żeby się nie denerwowała. Uznałem, że zanim projekt dojdzie do skutku, Staś podrośnie i wszystko samo się ułoży.

Jezus nie był na żadnej próbie, będzie improwizował. Reżyser zobaczył swojego małego aktora dopiero podczas wspólnego zdjęcia do "Gazety". - Próby generalne odbywały się nocą, nie chcieliśmy go męczyć. Premiera będzie zaskoczeniem dla nas wszystkich. Przecież on może to wszystko wywrócić do góry nogami - dodaje mama Stasia.

Jezus będzie miał pieluszkę jednorazową.-Niemaw tym nic dziwnego - śmieje się Grzegorz Artman. - Maryja z Józefem wędrują po Warszawie z całą wyprawką dla dziecka, mająm.in. paczkę pieluch jednorazowych.

Jak będzie wyglądał moment narodzin? - Teatralnie - zdradza Joanna Kasperek.

Grzegorz Artman: -Józef przygotowuje naprędce stajenkę z kartonów.

Joanna Kasperek: - To się po prostu zdarzy, przecież każde narodziny są cudem. A tak naprawdę w odpowiedniej chwili podjedzie do nas od tyłu babcia ze Stasiem w wózku.

Kim są współcześni Maria i Józef? - To są zwyczajni, przeciętni ludzie, nie wyróżniają się niczym, niepozorni nie rzucają się w oczy. Trafili na dworzec. I tu zaczyna się poród. Nie zdążyli się nigdzie indziej skryć, godzą się na to, przyjmują to jako dar - opowiada Grzegorz Artman.

Joanna Kasperek i Grzegorz Artman kilka lat grali w Teatrze Wierszalin, teraz wracają do Warszawy.

Joanna Kasperek: - Wróciliśmy bogatsi o doświadczenia i dwoje dzieci (starszy syn Ignacy ma dwa i pół roku). - Kosztowaliśmy różnego rodzaju teatru, od Wierszalina, który był na pewno teatrem nieoczywistym, po tradycyjny teatr instytucjonalny. Ale tego rodzaju doświadczenie, jak praca nad tym spektaklem, jest dla nas czymś zupełnie nowym.

Grzegorz Artman: - To wielka frajda, oddech. A najważniejsze, że spotkali się tu ludzie, którzy chcieli się spotkać. To przygoda teatralna, daje energię, satysfakcję, świeże spojrzenie. Myślę, że to ważny czas dla teatru. Nastąpiła zmiana biegunów - teatr zaczyna wychodzić do widza, a nie widz do teatru.

Święta spędzą w gronie licznej rodziny, przy stole zasiądzie około 20 osób: babcie, prababcie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji