Artykuły

Gdybym był carewiczem

"Cud Krasawica" w reż. Jacka Malinowskiego w Teatrze im. Andersena w Lublinie. Pisze Grzegorz Józefczuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Nowa bajka wystawiona w Teatrze Andersena skłania do pytań o to, co jest ważniejsze przy realizacji marzeń: pochodzenie, czy siła uczuć?

Teatr im. H. Ch. Andersena zaczął nowy sezon lubelskich scen premierą bardzo znanej (u nas mniej) rosyjskiej bajki Jewigienija Speranskiego o przygodach młodego carewicza Iwana, który wbrew woli rodziców opuszcza pałac, aby odnaleźć wymarzoną dziewczynę, tytułową "Cud Krasawicę". Przeżywa przy tym wiele przygód. Nie ginie z rąk zbójców (i Krasawicę odnajduje) tylko dlatego, że ich wiekowy herszt Bułat, który potrafi przechytrzyć czary oraz zle siły, postanawia pomóc Iwanowi Carewiczowi. I staje się mu oddanym nawet za cenę śmierci. Morał jest taki, że wybranym ludziom w realizacji wielkich i czystych marzeń przeszkodzić nic nie jest w stanie, tym bardziej jeżeli chodzi o miłość, która pokonuje zło.

Lubelska "Cud Krasawica" ma bardzo oryginalną oprawę plastyczną. Scenografię i kostiumy zaprojektowała Małgorzata Dmitruk, artystka specjalizująca się między innymi w tkaninie unikatowej. Stąd niemal cala scenografia składa się z kolorowych kłębków, makatek, wyszywanek i wełnianych nitek, oglądamy wprost poemat tkaninowy o wzorach zaczerpniętych z folkloru rosyjjskiego (samych bohaterów artystka ubrała w biale stroje z delikatnymi lamówkami). Wprawdzie chwilami reżyser Jacek Malinowski (znany już w Lublinie z "Sarasafiskaty" Joanny Kulmowej) staje się niewolnikiem tego tkaninowego obrazowania świata, ale spektakl ma dobrą strukturę dramatyczną i tempo. Malinowski wprowadził bardzo ciekawe krótkie antrakty niczym partie antycznego chorusu, oparte na popularnych wyliczankach w stylu "siedzi baba na cmentarzu, trzyma nogi w kałamarzu, przyszedł duch, babę w brzuch...". Udało mu się wydobyć z baśni jej bajeczność, nawet magiczność, i powoli zaczarować nią widzów aż do szczęśliwego finału.

Spektakl grany jest żywym planem, więc dobry rezultat całości nie byłby możliwy bez dobrej pracy wszystkich aktorów. Klasę pokazał Jacek Dragun jako Zbój Bułat, aktor swobodnie korzystający z pełnej gamy środków wyrazu. Jego Bułat stał się wiodącą postać tej realizacji "Cud Krasawicy", to złoczyńca o nadzwyczajnych emocjach i prawdziwie ludzkiej duszy.

Wprawdzie Teatr Andersena ma już nowego dyrektora Arkadiusza Klucznika, premierę "Cud Krasawicy" zaplanował jeszcze Włodzimierz Fełenczak, zresztą autor przekładu sztuki (i jej reżyser przed ponad 25 laty).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji