Artykuły

"Francesco" w Gdyni

"Francesco" w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Renata Moroz w Dzienniku Bałtyckim.

Osiołek się zbiesił. I na deski nie wyszedł. Jedynymi przedstawicielami mniejszych braci człowieka - jak nazywał zwierzęta św. Franciszek z Asyżu - były tylko cienie ptaków i wilka. Rzucane na ścianie w kilku scenach. Szkoda, że osioł się zbiesił. Ale więcej - słowa "szkoda" - w tym tekście nie będzie.

Większość szkół w ramach lekcji historii wybiera się na "Katyń" Andrzeja Wajdy, w ramach lekcji historii, "sprzedawanej" inaczej, w ramach lekcji tolerancji, pokory, skromności i filozofii powinny także wybrać się na "Francesco". To bowiem śpiewana wersja historii życia pewnego młodego człowieka. Chłopca, który poprzez swą wielką radość życia, umiłowanie - jakkolwiek zabrzmi to pryncypialnie - bliźnich, tych dwunożnych, czworonożnych i skrzydlatych, był dowodem na istnienie w życiu czegoś więcej niż walki o byt, pieniądze, seks. - Francesco był człowiekiem, który nie bał się niczego i może dlatego wymykał się wszelkiej przemocy. Był kimś, komu nie można było zrobić krzywdy, bo każdą uważał za łaskę - przekonuje Wojciech Kościelniak, reżyser spektaklu "Francesco".

Reżyser nie do końca ma rację. Franciszek też się bał. Swych ułomności, chwil zwątpienia w ideę, dla której rzucił wszystko, co miał - siebie. Pewne jest, że reżyser pokochał swojego bohatera i chyba mu trochę zazdrości. Ale nie on jeden. Tak zapewne jest też w przypadku Romana Kołakowskiego - pieśniarza, kompozytora, dramaturga, scenarzysty, poety, tłumacza, reżysera i autora libretta "Francesco". Co tu dużo gadać - po prostu chciało się Franciszka słuchać, jak mówi o swoim Bogu, jak szanuje współbraci i przekonuje innych do pomysłu - nie mamy nic, ale dlatego mamy wszystko. Oj, przydałby się w dzisiejszych czasach taki PR-owiec. Piotrowi Dziubkowi, który wziął na swe barki skomponowanie muzyki do "Francesca", chce się zadać pytanie - jak pan to zrobił? Że słowa i dźwięk były - używając terminologii komputerowej - tak kompatybilne? I świeże, i wzruszające i takie jazzowe.

Nic jednak trzej twórcy by nie poczynili gdyby nie zespół Teatru Muzycznego w Gdyni, któremu powierzyli wykonanie "Francesca". Jak mówią dzieciaki - temat udźwignęli. I pewnie dlatego publika biła im brawa na stojąco. Długo.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji