Artykuły

Białogłowy i ułani

"Hrabina" w reż. Kazimierza Kowalskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Karczewski w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Łódzka inscenizacja "Hrabiny" to dzieło dla prawdziwych moli operowych.

Trudno nie pochwalić, że Teatr Wielki pragnie co roku dać premierę opery narodowej. Szkoda tylko, że nie stoi on w kraju Wolfganga Amadeusza Mozarta, Giaccomo Pucciniego czy nawet Bedricha Smetany. Co gorsza - teatr ów nie stoi także w kraju Karola Szymanowskiego i Krzysztofa Pendereckiego. Teatr ten stoi w ojczyźnie Stanisława Moniuszki. Wyłącznie.

Co rok Wielki wprowadza na afisz kolejną operę przesyconą patriotyzmem i polskimi motywami ludowymi. Po "Halce" i "Strasznym dworze" przyszła kolej na "Hrabinę". Reżyser Kazimierz Kowalski za librettem Włodzimierza Wolskiego postuluje, by białogłowy wiły warkocze i "ptaszkiem leciały", gdzie "bielutki domek nasz", a mężowie o sumiastych wąsach w kontuszu na ułański mundur wdzianym "na łów" lub "na pole" szli. W rytm poloneza, po tytuł Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Najlepiej z programem, w którym spokojnie przedrukowano teksty z inscenizacji z 1979 r. Konsekwencja nade wszystko. Skoro nic się nie zmieniło od warszawskiej prapremiery w 1860 roku, Polska nadal jest pod zaborami, socjeta w żywej pamięci ma hrabinę Henriettę de Vauban i ślepo kopiuje wzorce dworskiej kultury Francji - to nic się nie zmieniło także przez ostatnie 28 lat. Przede wszystkim styl inscenizacyjny. Współczuję wykonawcom. Szczególnie Joannie Woś, która jako Panna Ewa odgrywała rolę pozytywki, zabawiającej towarzystwo idiotycznymi koloraturami i Agnieszce Makówce, która tuliła plastikowe kwiaty polne jako Bronia zawsze dziewica.

Za kilka sezonów, gdy łódzcy widzowie spragnieni pozostałych moniuszkowskich oper wysłuchają przesyconych patriotyzmem i polskimi motywami ludowymi dzieł "Flis", "Verbum nobile" i "Paria", nadejdzie czas na pierwsza polską operę narodową "Nędzę uszczęśliwioną" Macieja Kamińskiego. Wszak eony czasu temu Wojciech Bogusławski orzekł, iż to "Cudo tak naówczas wszystkich zadziwiające, cudzoziemcom lękającym się wzrostu tej sztuki niemiłe, a rodakom mocno upodobane". Wiadomo - patriotycznego piękna czas się nie ima.

A kolejna będzie monumentalna inscenizacja bitwy pod Cedynią z 24 czerwca 972 roku, kiedy to wojska Mieszka I rozgromiły siły Hodona, margrabiego Marchii Wschodniej. Z muzyką Piotra Rubika.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji