Artykuły

Warszawa. "Zaratustra" na Festiwalu Lupy

Teatr Dramatyczny na swój jubileusz 50-lecia przygotował przegląd spektakli Krystiana Lupy. W sobotę i niedzielę zobaczymy "Zaratustrę" [na zdjęciu] z krakowskiego Starego Teatru.

Jeżeli nigdy nie byliście na spektaklach Krystiana Lupy, nie zaczynajcie od "Zaratustry". Jest to najtrudniejsze, najbardziej wymagające z przedstawień, jakie reżyser zrealizował w ostatnich latach. Jeśli jednak znacie Lupę, widzieliście "Na szczytach panuje cisza" albo "Niedokończony utwór na aktora", zobaczcie koniecznie spektakl ze Starego Teatru. Odkryjecie tego reżysera na nowo.

Wyobraźcie sobie prawie pięciogodzinny spektakl, w którym nie ma akcji w potocznym sensie. Gdzie głównego bohatera gra na przemian trzech aktorów. Gdzie monologi zajmują połowę scenariusza. Gdzie każdy element - począwszy od płótna, na którym medytuje bohater, przez kolor jego ubrania, skończywszy na dźwiękach, które słyszy - ma znaczenie symboliczne.

Sam pomysł, aby adaptować na scenę dzieło filozoficzne, stawia wysoko poprzeczkę widzowi. Cóż dopiero, gdy chodzi o "To rzekł Zaratustra" Fryderyka Nietzschego - jedną z najdziwniejszych książek filozoficznych, jakie kiedykolwiek powstały. Napisana w formie przypowieści, językiem stylizowanym na Biblię, przedstawia koncepcję nowego człowieka poza chrześcijańskimi pojęciami dobra i zła. Obrazoburcza i rewolucyjna, w XX w. w rękach faszystowskich ideologów stała się obiektem wielkiej manipulacji - to z niej ukradziono pojęcie nadczłowieka, fundament rasistowskiej polityki III Rzeszy.

Tymczasem - co widać w spektaklu - "Zaratustra" opowiada nie o nienawiści, ale o heroizmie człowieka, który po śmierci Boga próbuje przekroczyć siebie samego i wziąć odpowiedzialność za świat. To jedno z najbardziej religijnych przedstawień Lupy, jeśli za religię uznajemy poszukiwanie sensu istnienia.

Lupa zrekonstruował na scenie drogę, jaką przebywa u Nietzschego prorok Zaratustra od placu miejskiego, na którym próbuje nauczać tłum obserwujący wyczyny linoskoczka, po jaskinię w górach. Dodał fragmenty sztuki niemieckiego reżysera Einara Schleefa, która opowiada o ostatnich latach dotkniętego obłędem filozofa. I uzupełnił całość własnymi scenami, które pokazują upadek świata wokół Zaratustry, a zarazem wiążą przedstawienie z naszą rzeczywistością. Są tu prostytutki czekające na klientów na ulicach, bezdomni w kolejce po zupę, odgłosy ogni sztucznych, które przechodzą w wybuchy bomb. Związek ze współczesnością podkreśla jeszcze prolog, w którym aktorzy wmieszani w publiczność, jeden po drugim, wychodzą na scenę.

Każdy z aktorów odtwarzających rolę tytułową pokazuje inny aspekt istnienia Zaratustry. W wykonaniu Michała Czerneckiego i Zbigniewa Kalety to człowiek na granicy szaleństwa, w II akcie, kiedy gra go Krzysztof Globisz, przekracza tę granicę, stając się bezwolnym mężczyzną o świadomości dziecka. Lupa pokazuje, ile kosztuje wolność myślenia, którą Nietzsche przypłacił szaleństwem.

Tym spektaklem Lupa przypomniał, że jest nie tylko sprawnym reżyserem o bogatej wyobraźni, świetnie pracującym z aktorami, ale także intelektualistą i filozofem, który widzi więcej w otaczającym nas świecie i potrafi w niebanalny sposób przekazywać swoją wiedzę. "Zaratustra" idzie pod prąd obowiązującej w polskim teatrze estetyce, jest przedstawieniem anarchistycznym w formie i przesłaniu, bezkompromisowym w traktowaniu teatru jako instrumentu badania człowieka

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji