Artykuły

Udała się Sztuka

"Sztuka" w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.

"Dobre otwarcie sezonu w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku: Sztuka Yasminy Rezy w reżyserii Piotra Dąbrowskiego to rzecz udana artystycznie i posiadająca wszelkie szansę na sukces komercyjny

Sztuka to praktyczny kurs przyjaźni i wiedzy o sztuce współczesnej - ujęty w komediowej konwencji poradnik, jak zachować siebie i nie stracić sympatii bliskich osób. Rzecz dobrze zagrana, na czasie, dowcipna. Sukces gwarantowany.

Piotr Dąbrowski idealnie wstrzelił się Sztuką w atmosferę sporów wybuchających od dwóch lat wokół białostockiej Galerii Arsenał i szerzej - w klimat ogólnopolskiej debaty przeciwników i zwolenników sztuki współczesnej.

Biała płachta na byka

Bohaterami Sztuki są trzej przyjaciele: inżynier Marc (Robert Ninkiewicz), zamożny lekarz Serge (Krzysztof Ławniczak) i pracownik hurtowni papierniczej Yvan (Maciej Stępniak). Przyjaźnią się od wielu lat. Choć każdy jest przekonany, że wie, dlaczego są przyjaciółmi, to nigdy o tym nie rozmawiali.

Zdarzy się jednak coś, co zmusi ich do niezwykle dramatycznej konfrontacji wyobrażeń i oczekiwań z rzeczywistością. I, wbrew klasycznym wzorcom, zapalnikiem nie będzie kobieta (ani mężczyzna), lecz obraz. Serge kupuje za duże pieniądze obraz znanego malarza. Gburowaty, pewny swoich sądów, muskułów i pozycji społecznej Marc określi rzecz krótko: Gówno! Nieśmiały i zahukany. Yvan będzie się starał nie urazić jednego i nie narazić się drugiemu przyjacielowi. Chcąc załagodzić spór, doprowadzi do jego zaostrzenia. Kłótnia ze sztuki zejdzie na sprawy prywatne. Opadną maski, prawda okaże się trudną do zniesienia obelgą. Trzej przyjaciele staną na krawędzi: albo natychmiast coś zrobią, albo w jednej chwili ich piętnastoletnia przyjaźń skończy się katastrofą. A wszystko przez jeden obraz Yvana, białe płótno o wymiarach 100x70 centymetrów pokryte ledwie widocznymi białymi paskami.

Obraz, który Serge nabył za sumę przewyższającą roczne dochody, Marc obdarza autentyczną nienawiścią. Ale okazuje się, że to nie tyle obraz wywołuje w nim agresję - prawdziwą przyczyną jest to, że Serge, pozujący na wielbiciela i znawcę sztuki, oddalił się, stał się obcą osobą. Marc czuje się opuszczony, zdradzony. Nie mogąc sobie z tym poradzić, bojąc się szczerego wyznania, wyładowuje się na obrazie, wykpiwa sztukę współczesną i ambicje przyjaciela. Yvan też kieruje się strachem i niepewnością. W obliczu zagrożenia zapomina o własnym zdaniu - jest w stanie zatracić siebie, byle uratować przyjaźń. Serge chowa niepewność za maską wytrawnego znawcy sztuki. W pewnym momencie wszyscy trzej zdają sobie sprawę, że granie nie toczy się o to, czy biały obraz jest sztuką czy bzdurą, lecz o to, czy i jak wiele każdy z nich jest w stanie poświęcić, by ocalić przyjaźń.

Emocje wyborne, intelekt dostateczny

Komediodramat Yasminy Rezy to rzecz bez dwóch zdań komercyjna, ale przy tym inteligentna i bardzo dowcipnie opowiedziana. Po tekście, a bez wątpienia po białostockiej jego inscenizacji nie należy się spodziewać jakiś przełomowych wniosków, sięgania istoty zagadnienia, etc, etc. To raczej zbiór obiegowych prawd i pomysłów, ładnie opakowane i efektownie podane złote myśli na temat istoty sztuki i wartości przyjaźni.

Zawiązywanie akcji, malowanie tła mającego rozegrać się konfliktu odbywa się dość niemrawo i jest średnio zajmujące. Wypowiadany przez aktorów tekst daje możliwości prowadzenia subtelnych gier, cieniowania postaw, ale to nie jest mocna strona białostockiego widowiska. Gdyby nie szybki montaż (seria wyciemnień na przemian z oświetloną w pełni sceną i światłem punktowym na postać w czasie monologów) i sugestywny motyw muzyczny autorstwa Jerzego Chruścińskiego, mogłoby się skończyć - ziewaniem...

Przedstawienie nabiera rumieńców, gdy intelekt przekazuje pałeczkę sercu, gdy do głosu dochodzą emocje. Trzej aktorzy ewoluują od dość biernej repetycji tekstu, poprzez coraz lepsze jego odczuwanie, aż do tych kilku momentów, w których zza postaci i ich doskonale znanych odtwórców wyłaniają się trzej autentycznie zgnębieni, zwykli faceci, poszukujący rozpaczliwie ratunku dla swojej przyjaźni - jednej wartościowej i prawdziwej rzeczy, jaka im w życiu została. To są ledwie chwile w półtoragodzinnym spektaklu, ale dzięki nim Sztuka warta jest oglądania. Istnieje też drugi, nie mniej istotny powód, dla którego warto wybrać się do teatru: Sztuka to praktyczny kurs tolerancji. Taka edukacja przyda się zarówno tym, którzy - jak Marc - są zdania, że biały obraz w białe paski to g..., jak i tym, którzy wyniośle gardzą każdym, kto ośmiela się nie dostrzegać głębokiego sensu i wartości tego dzieła. Dobrze by było, gdyby jedni i drudzy pośmiali się wspólnie na Sztuce - z siebie, a nie ze sztuki".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji