Artykuły

Plenerowa "Klątwa" w Nadrzeczu

"Klątwa" w reż. Janusza Opryńskiego w Domu Służebnym Polskiej Sztuce, Słowa Muzyki i Obrazu w Nadrzeczu. Pisze Grzegorz Kondrasiuk w Gazecie Wyborczej - Lublin.

Ciekawe widowisko plenerowe, łączące sztukę wysoką, pełną pietyzmu dla słowa mówionego z typowymi dla teatru popularnego chwytami inscenizacyjnymi można było oglądąc wczoraj i w sobotę we wsi Nadrzecze pod Biłgorajem. Była to jedna z oryginalniejszych premier w Roku Wyspiańskiego.

Prowadzona przez Stefana Szmidta i Alicję Jachiewicz Fundacja Kresy 2000 zaprezentowała "Klątwę" w reżyserii Janusza Opryńskiego.

Prowadzony przez aktorską parę Dom Służebny Polskiej Sztuce Słowa Muzyki i Obrazu stał się tym samym miejscem spotkania artystów z zupełnie innych światów. Pod okiem reżysera o rodowodzie alternatywnym pracowali zawodowi aktorzy scen warszawskich i lubelskich, muzykę wzorowaną na archaicznych pieśniach ludowych przygotował Jan Bernad ze swoją Szkołą Muzyki Tradycyjnej, a drewnianą scenografię na "scenie polnej" wzniósł Jarosław Koziara.

W zamyśle autora "Klątwa" miała być polskim, ludowym odpowiednikiem greckiej tragedii. Reżyser poszedł tym tropem. Główni bohaterowie przybierają hieratyczne, posągowe postawy, recytują swoje kwestie, wstępując i zstępując z wysokich, masywnych drewnianych pni. Wiejska społeczność pełni natomiast rolę chóru, w siedzącym półokręgu przygląda się wydarzeniom na podwórzu wiejskiej plebanii, komentuje i wygłasza śpiewne repliki. Pomiędzy protagonistami rozgrywa się natomiast dziwna, nie do końca zrozumiała gra. Głównymi postaciami są Ksiądz (nieco nadekspresywny Jacek Król) i jego gospodyni - Młoda (emocjonalna, lecz przy tym wyważona rola Magdaleny Warzechy). Od kilku lat żyją oni ze sobą w grzesznym związku, i mają dwójkę dzieci. Kiedy wieś nawiedza susza, wieś prosi o ratunek żyjącego nieopodal Pustelnika, który ogłasza konieczność złożenia ofiary. Młoda podejmuje decyzję o złożeniu na ofiarnym stosie życia swojego i dzieci, i tym samym porusza lawinę nieszczęść zagrażających całej społeczności.

Zainspirowany autentyczną wiadomością z kroniki kryminalnej dramat Wyspiańskiego ma wszystkie zalety tekstu otwartego. Tytułowa "Klątwa" nie jest wypowiedziana jasno i dobitnie, motywacje bohaterów są niejasne, decyzja o szaleńczym samospaleniu narasta stopniowo wraz z tężejącym aż do finału nastrojem zagrożenia i niepewności.

Ta "tragedia ludowa" Wyspiańskiego zagrana na wiejskiej łące w zimny wrześniowy wieczór pozostawia jednak uczucie niedosytu. Najbardziej wyrazista okazała się rola Młodej, która za pozorami racjonalnych decyzji skrywa rozpacz i obłęd. To ona bierze na siebie rolę kozła ofiarnego, a jej ofiara ma oczyścić i uzdrowić życie wiejskiej społeczności. Jednak widowiskowość inscenizacji i konieczne w przypadku plenerowego teatru przerysowanie postaci zaszkodziły subtelnej materii dramatu. Wspaniale wykonane śpiewy archaiczne, surowość gry aktorów i ich warsztatowa sprawność nie wystarczyły, aby wyrwać konflikt z realistycznej i obyczajowej otoczki, i nadać mu rysy uniwersalne. Dodatkowo sprawę skomplikował młodopolski język sztuki, bardzo nieczytelny, miejscami brzmiący prawie jak język obcy. Spektakl zbudowany z tak różnych konwencji nieustannie balansował pomiędzy grą symbolami a realizmem. Finał, gdy prawdziwym ogniem płonie słomiany dach sztucznej plebanii, dobitnie ujawnia rozdarcie pomiędzy wysokim tonem teatru słowa i widowiskową dosłownością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji