Artykuły

Zanudzony w teatrze

"Nieśmiały na dworze" w reż. Krzysztofa Rekowskiego w Teatrze im. Kochanowskiego w Opolu. Pisze Iwona Kłopocka w Nowej Trybunie Opolskiej.

Zapowiedzi były bardzo zachęcające, ale na nich się skończyło. Sztuka Tirso de Moliny bardzo popularna na scenach europejskich w XVII i XVIII wieku, w Polsce z niewiadomych powodów, jak mówili w "Kochanowskim", nie była wystawiana. Jeden jedyny raz, prawie ćwierć wieku temu, pokusił się o nią teatr krakowski. Nikogo wcześniej ani później nie interesowała. Opolska realizacja miała być odkryciem jej dla polskiego teatru na nowo.

Wytrzymawszy w teatrze dwie i pół godziny, mam wrażenie, że odkrywa ona przed publicznością właśnie powód swej nieobecności na scenach. Jest nudna. I nudne jest, niestety, opolskie przedstawienie. Nudne, choć realizatorzy dwoją się i troją, by uczynić rzecz atrakcyjną dla współczesnego widza. Całe moce poszły w wydobycie jej ukrytego erotyzmu. W XVI wieku treść sztuki - rzecz dotyczy inicjacji młodego i skromnego chłopca, tytułowego "nieśmiałego", na dworze, żyjącym miłosnymi intrygami - musiała szokować obyczajową odwagą. Dziś o szoku nie ma mowy, za to teatr może sobie na znacznie więcej pozwolić. Więc sobie pozwala, nie owijając w bawełnę tego, co kiedyś było bardziej zawoalowane. Ale to i tak nie wystarczy, by skupić uwagę widza. Wrogiem tego skupienia jest rozlazłość akcji, brak tempa i powściągliwość reżysera w skreślaniu zbędnych partii tekstu (pewnie dlatego po pierwszej połowie premierowego spektaklu część widzów umknęła z teatru ; być może po to, by śledzić finał Sejmu V kadencji, który miał w sobie znacznie więcej dramaturgii i humoru).

Sprawiedliwie trzeba oddać twórcom, że przedstawienie ma interesującą oprawę plastyczną i muzyczną. Oryginalny i ciekawy ruch sceniczny. Piękne kostiumy. Są też sceny, za które wyrazy uznania należą się aktorom. Podobał mi się duet Mirosław Bednarek (właśnie obchodzi 25-lecie pracy scenicznej) i Andrzej Czernik. Świetna jest Iwona Głowińska i Michał Majnicz (szkoda, że odchodzi z opolskiego teatru). Sporo humoru wnieśli Elżbieta Piwek, Arleta Los-Pławszewska i Grzegorz Minkiewicz (któremu stuknęła na scenie czterdziestka). Pięknie gra Grażyna Misiorowska i Waldemar Kotas (świętuje 35-lecie). Ale całość wydaje się niewarta zachodu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji