Artykuły

Wspomnienia i rzeczywistość

"Dawnych wspomnień czar" w Operze Krakowskiej. Pisze Anna Woźniakowska w Dzienniku Polskim.

"Opera Krakowska obchodzi jubileusz 50-lecia ciągłej pracy, co w dziejach muzycznego teatru pod Wawelem jest ewenementem. Liczę, że doczekamy i kolejnego wyjątkowego wydarzenia: że Opera Krakowska będzie grać w nowym, wreszcie własnym gmachu.

Przed tygodniem na placu budowy wbito pierwszą łopatę, podobno praca wre. Z nadzieją więc na przyszłość i z oczekiwaniem na dawne wzruszenia przyszłam w miniony piątek do sali przy ul. Lubicz.

Jubileuszowy sezon Opera Krakowska zainaugurowała bowiem galą dedykowaną pamięci zmarłej przed dwudziestu laty Iwony Borowickiej [na zdjęciu], tej, która na scenie operetki wzruszała i bawiła, która nie tylko błyszczała jak gwiazda, ale umiała tym blaskiem nie przyćmiewać partnerów, lecz ich rozświetlać. Dlatego spektakle z jej udziałem były tak barwne i prawdziwe.

Gala nosiła tytuł Dawnych wspomnień czar. Mogłam się oddać wspomnieniom tym łatwiej, że wczesne przyjście na świat dało mi szansę śledzenia kariery krakowskiej primadonny od pierwszego spektaklu, pamiętnego 19 grudnia 1954 r., gdy na scenę weszła Marica. To ona spowodowała, że jestem - odtąd i dotąd - wierna operetce, choć to podobno nie świadczy o najlepszym guście. Niech tam, przeżyję, a co się przy okazji nasłucham ładnych melodii, to moje.

Najpiękniejszych fragmentów operetek i musicali, w których niegdyś brylowała Iwona Borowicka, słuchałam w piątek w wykonaniu jej następczyń na krakowskiej scenie oraz jej scenicznych partnerów: Marty Abako, Małgorzaty Lesiewicz, Marty Poliszot, Krystyny Tyburowskiej, Bożeny Zawiślak-Dolny, Kazimierza Różewicza, Wojciecha Wróblewskiego, Jana Zakrzewskiego, Janusza Żełobowskiego i Jana Wilgi, który także opracował scenariusz koncertu, wyreżyserował go i prowadził wraz z Jackiem Chodorowskim. Gościnnie wystąpiła także Ewa Warta-Śmietana, śpiewaczka, która obdarzona jest nie tylko pięknym głosem, ale i niespożytą energią, dzięki której potrafiła doprowadzić do zorganizowania Roku Borowickiej w Krakowie. Artystom towarzyszyły zespoły baletu, chóru i orkiestry pod dyrekcją Piotra Sułkowskiego. Muzycznie wszystko zostało przygotowane starannie i takoż starannie, muzykalnie i z temperamentem wykonane.

Wspomnienia mają tę przewagę nad rzeczywistością, że idealizują przeszłe czasy. W piątek dano nam jednak okazję do bardziej obiektywnych porównań, prezentując dwa fragmenty telewizyjnych programów z udziałem Iwony Borowickiej. Gdy je rejestrowano, nie była już młodą dziewczyną, a przecież ileż w niej było wdzięku i gracji, jak potrafiła po królewsku trzymać głowę, jak ważny i przemyślany był każdy jej gest. Studiowanie tych gestów winno być obowiązkiem każdej śpiewaczki wychodzącej na scenę. Nie wystarczy bowiem np. wyciągnąć rękę, trzeba jeszcze wiedzieć, czemu ten ruch ma służyć.

Iwona Borowicka posiadła jeszcze jedną mądrość. Wiedziała, kiedy porzucić role amantek i spełniać się w jakże ważnych w operetce partiach charakterystycznych. Wiedziała, że w miłości - także widzów i słuchaczy - niedosyt zawsze lepszy jest od przesytu.

Wznoszony gmach Opery Krakowskiej woła o świeżą krew na scenie. Najwyższy czas, by o tym pomyśleć".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji