Artykuły

Bezbolesny upadek wartości moralnych

Jeśli premiera teatralna odbywa się piątek, a na dodatek ów piątek nosi datę 1 kwietnia, to nie należy się spodziewać na scenie wielkich dramatów ani też oceanicznych głębin myślowych, lecz raczej dobrej zabawy, żartu, przekory, ironii czy kpiny. Spektakl "Wszystko będzie dobrze", którego premierę na scenie kameralnej Teatru W. Bogusławskiego wyznaczono dokładnie w tradycyjny pirma aprylis, nieźle wpisał się w te klimaty.

Sztukę firmuje tajemniczy "Wirokiro off Theater", który pojawił się w Kaliszu dwa lata temu, prezentując wówczas przedstawienie pod wymownym tytułem "Bolesny upadek wartości artystycznych". Jego twórcy skrzętnie skrywali wówczas swoje personalia, przewrotnie sugerując niemieckie koneksje; choć w kuluarach bez trudu można było się dowiedzieć, że są to dwaj młodzi ludzie, dość luźno związani z kaliskim teatrem. A samo przedstawienie, złożone z serii zabawnych scenicznych skeczy, bezlitośnie obnażało nader kiepską kondycję teatru polskiego. Potem "Wirokiro" zniknął, jakby na potwierdzenie tezy, że teatr w tym kraju nie ma już racji bytu. Nie popełnił jednak harakiri. I wrócił tej wiosny do Kalisza, tym razem wyraźnie sugerując, że przybywa zza wschodniej granicy.

Muzycznym leitmotivem najnowszego spektaklu jest jeden z przebojów legendarnej grupy rockowej "Leningrad", której prezydent Putin bynajmniej nie darzy sympatią. Tego typu konotacji kulturowych czy też odwołań do pewnych sterotypów, związanych z naszym Wielkim Bratem ze Wschodu, można zresztą znaleźć więcej w tym przedstawieniu. A tym razem nie jest to przypadkowa składanka lecz pełne widowisko z fabułą, wyraźnie określonymi postaciami, intrygą kryminalną i wątkami obyczajowymi, a nawet końcowym morałem. Słowem - jeszcze jedna sceniczna opowieść o mafijnej rodzince, która prosperuje całkiem nieźle handlując narkotykami, a jednocześnie cieszy się ogólnym szacunkiem m.in. dzięki sowitym datkom dla księdza prałata i sponsorowaniu wydarzeń artystycznych. A tym, co wyróżnia tę dość banalną opowiastkę, jest forma scenicznej narracji, którą można określić jako teatralny żart, wykorzystujący elementy karykatury, parodii, trawestacji, groteski itp. - a najbliższy chyba jednak pospolitej burleski.

Michał Wierzbowski, który wyreżyserował ów spektakl a także opracował scenariusz i muzykę, umiejętnie żongluje nie tylko konwencjami teatralnymi, ale również cytatami czy aluzjami do znanych wątków, motywów czy wręcz sytuacji scenicznych, utrwalonych w tradycji zarówno teatralnej jak i filmowej. Spektakl, którego jednym z atutów jest strona wizualna, zbudował praktyczne z niczego. Nie ma tu dekoracji, wyszukanych kostiumów, nawet kolorów. Podobnie jak w starych biało-czarnych niemych filmach, liczy się tu głównie mimika i gest, a także sytuacja i klimat. Jednym z piękniejszych fragmentów widowiska są intermedia pantominiczno-baletowe, wystylizowne na wzór klasycznych musicali, aczkolwiek przefiltowane też przez doświadczenia dużej klasy kabaretów.

Reżyser niezwykle sprawnie prowadzi całe to widowisko, bezkolizyjnie sterując na niewielkiej scenie dość liczną 8-osobową grupą aktorów, którzy radzą sobie na ogól nieźle z wcale niełatwymi zdaniami. Zarówno stara gwardia, sprawdzona już w komediach i farsach, jak i aktorska młodzież. Prawdziwą rewelacją jest jednak Remigiusz Jankowski jako goryl bossa mafijnej rodziny, który potrafił z tej niemej roli stworzyć bardzo konsekwentną i wyrazistą kreację.

"Wszystko będzie dobrze" to żywy dowód, że - wbrew diagnozom sprzed dwóch lat -teatr znów ma się dobrze. Za to inne wartości ostatecznie upadły. Nie wiadomo nawet, kiedy i w jakich okolicznościach. Zniknęły niezauważalnie i bezboleśnie, stając się już tylko przedmiotem kpin i żartów. Choć - prawdę mówiąc - nie mam pewności, czy ten spektakl miał być współczesną wersją "Opery za trzy grosze", czy tylko okazją do dobrej zabawy?

Premierowa publiczność, na pewno bawiła się dobrze. Czasem nawet za dobrze, reagując aplauzem na zgoła puste epizody, co niestety mocno przeszkadzało w odbiorze, a ponadto wzbudzało uzasadnione podejrzenia o obrzydliwą klakę. (Oby ten obyczaj nie zadomowił się znów w naszym teatrze!). Jak przyjmie spektakl zwykła publiczność, zobaczymy...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji