Artykuły

A co, zdziwieni?

Jedni z wrażenia "strzelali karpika", inni z dezaprobatą kręcili gło­wami, byli i tacy, którzy patrzyli w za­chwycie. Mowa o widzach, którzy przyszli obejrzeć kolejną premierę w Centrum Sztuki - Teatrze Drama­tycznym w Legnicy.

Skandalizujący tekst Grzegorza Nawrockiego, na podstawie którego powstał spektakl "Młoda śmierć" wywołuje różne refleksje widzów. Jeszcze przed pre­mierą Przemek Bluszcz, asystent reżyse­ra, mówił, że reżyser Tomasz Sobczak wprost rzucił się na tekst. - A według mnie jest to co najwyżej przeciętne dzieło - twierdził Bluszcz. W tej sytuacji skrajne opinie publiczności dziwić nie mogą. Wszyscy widzowie muszą być jednak zgodni co do jednego: jest to spektakl nie­zwykły. Po pierwsze, niezwykłość "Mło­dej śmierci" bierze się z jej debiutanckie­go charakteru. W roli reżysera debiutuje Tomasz Sobczak (adept aktorstwa), rów­nież większość aktorów to debiutanci, któ­rzy dotąd bawili się w teatr w Klubie Goń­ca Teatralnego. Zresztą nie mogło być chyba inaczej, skoro w założeniu jest to spektakl o młodych i dla młodych. Muzyka: rock, chwilami ostry. Dużo elemen­tów performansu, młodzieżowy slang "ubarwiony" ostrymi wulgaryzmami, któ­rych młodzi artyści sobie nie żałują, du­żo seksu, słowem rzecz o paczce młodych, dojrzewających ludzi. Jest to opowieść o zbrodni i karze, o bezradności młodych, którym wydaje się, że wystarczy ucieczka w brutalność i odrzucenie zakazów i na­kazów dorosłych, by właśnie w świecie dorosłych się znaleźć. Okazuje się, że to tylko pozy i maski, że dojrzałość ma zu­pełnie inne znaczenie i na czym innym polega.

Niezwykłe jest też miejsce, w którym od­była się premiera - Klub Muzyczny "Sunlight". Kiedyś był tam teatr letni, teraz jest jedna z większych w kraju dyskotek, zresz­tą nieczynna od kilkunastu dni. Zamknię­to ją po bandyckich rozróbach, których stała się areną. Gości premiery nie dziwi­ły więc policyjne radiowozy, które wita­ły ich przed wejściem do Sunlightu. A w hallu można sobie było pooglądać cztery modelki w akwarium... Później modelki okazały się pomocnicami śmierci, która w spektaklu zbiera obfite żniwo.

"Młoda śmierć" Sobczaka to spektakl efektowny, niezwykle dynamiczny i nieźle oprawiony (pomysłowa, choć kontro­wersyjna scenografia Tomasza Barana, znakomita muzyka zespołu Kura, grana oczywiście na żywo, i kostiumy Katarzy­ny Lubińskiej z kolekcji Wrocławskiego Domu Mody, "Datura"). Dzięki temu nie razi tak bardzo brak warsztatu debiu­tantów, grających chwilami brawurowo, ale jest to taka aktorska, jazda bez trzymanki, gra raczej intuicyjna. I tylko usadowienie publiczności pozo­staje ewidentnym minusem premiery. Ktoś stwierdził, że "Młodą śmierć" zapa­mięta jako... słuchowisko, bo siedzący przed nią widzowie zupełnie zasłonili wi­dok. A był to widok naprawdę intrygują­cy, o czym najlepiej świadczą reakcje sie­dzących w pierwszym rzędzie pań zwią­zanych z ruchem rodzin katolickich. Wprawdzie kręciły głowami z dezapro­batą i nie uhonorowały artystów brawa­mi, ale też obejrzały spektakl do końca...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji