Artykuły

Zbrodnie niedojrzałości

"Młodą śmierć" Grzegorza Nawrockiego, jednego z najbardziej rzutkich pol­skich reportażystów, wystawiła w Szczeci­nie Anna Augustynowicz. Zarówno sztu­ka, jak i spektakl, narobiły w Polsce sporo zamieszania. Dzięki Teatrowi Małemu (placówce niezmiernie użytecznej i wielce zasłużonej w prezentacji dorobku pozastołecznych scen) mogliśmy zobaczyć to przedstawienie w Warszawie.

W swojej sztuce Grzegorz Nawrocki po­kusił się o zdiagnozowanie stanu świado­mości tej grupy młodzieży, której wejście w dorosłość przypieczętowane zostało zbrodnią. W dwóch miniscenkach drama­tycznych "Młodej śmierci" sprawcami są dzieci z tzw. porządnych domów. Jedynie w części "Małolaty" niewiele wiemy o statu­sie społecznym młodocianego zabójcy. Jak­kolwiek by było, diagnoza jest zatrważająca: oto syn naukowca i nauczycielki, za namo­wą wychowanka domu poprawczego, zabi­ja młotkiem matkę swego najlepszego kole­gi ("Młotek do czaszeczki"); bywalec dysko­teki prosi kumpla o pomoc w zakopaniu zwłok ojca, którego udusił szalikiem tylko za to, że stary wymagał odeń punktualnych powrotów do domu ("Horror z ojcem"); młody człowiek, przy biernym współuczest­nictwie dwóch kompanów, wiesza swoją dziewczynę, bowiem dawała innym i "zara­ziła go mendami" ("Małolaty").

Grzegorz Nawrocki nie wymyślił tych sy­tuacji. Są to przypadki, o których czytało się w codziennej prasie. Zasługą autora "Młodej śmierci" jest przeniesienie tych zdarzeń na scenę, gdzie przemawiają do nas porażają­cą siłą swej autentyczności.

Czytając dramat Grzegorza Nawrockiego w "Dialogu" nie umiałem wyobrazić sobie jego inscenizacji. Wydawało mi się, że sce­na nie zniesie aż takiej makabry i takiego stężenia językowych wulgaryzmów- oczy­wiście obecnych na co dzień, jeśli wsłuchać się w rozmowy grupek małolatów np. w au­tobusie. Nie sądziłem też, by udało się prze­konująco pokazać dylematy uczniaków si­łami zawodowego zespołu teatralnego, w których wiek co młodszych wykonawców lokuje się w pobliżu trzydziestki.

Reżyser Anna Augustynowicz poradziła so­bie jednak, tzw. sposobem. Znaczącym elemen­tem jej inscenizacji jest tworzący tło akcji wiel­ki ekran, na który rzutowane są obrazy filmo­we. Zrazu dość luźno powiązane z akcją, miejscami jednak mocno z nią zintegrowane. Rze­czywistość planu scenicznego przenika się z agresywną obecnością świata ekranowego. Poszczególnych uczestników dramatu widzi­my na przemian to na scenie, to na ekranie. Oba te plany, wraz z głośną, atakującą (by nie rzec: paraliżującą) zmysły muzyką, tworzą świat z lekka odrealniony, jakiegoś wirtualne­go seansu. Sceny najbardziej wstrząsające i szczególnie nasycone wulgaryzmami są za­rezerwowane dla rzeczywistości ekranowej. Niewiele zresztą różnią się one od serwowanej nam z tego samego ekranu "teledyskowej" papki informacyjnej, w której świat jawi się ja­ko przeładowany agresją. Nawet w niby to beztroskich komediach i... w przeznaczonych dla najmłodszych kreskówkach!

Jakkolwiek "Młoda śmierć" Nawrockiego i Augustynowicz, może wzbudzać odruchy estetycznego sprzeciwu wśród zwolenników tradycyjnego teatru, (sam się do nich zali­czam), jest to spektakl, obok którego nie da się przejść obojętnie. Moim zdaniem otwie­ra - czy to się komuś podoba czy nie - no­wy rozdział w historii polskiego teatru. Już choćby z racji odważnego i konsekwentne­go pokazania na scenie wszechwładnej roli mediów (głównie telewizji) w kreowaniu mód i zjawisk kultury masowej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji