Artykuły

Młoda śmierć

"DŁUGO byłem fanem pańskiej rubryki, i od niej zaczynałem dotąd poranną lekturę czwartkowego "Ku­riera" podczas jazdy auto­busem. Niedawno jednak wybrałem się do Teatru Współczesnego, dowiedziaw­szy się, ze miał pan swój udział w przygotowaniu przedstawienia. Bardzo wstrząsnęła mną ta sztuka. Nie mogę wprost uwierzyć, że pan, proponujący tak in­teligentne rozwiązania trud­nych sytuacji życiowych, wziął udział w pokazywa­niu tak okropnych rzeczy, tak wulgarnego języka i gwałtu. Czyż nie zdaje sobie pan sprawy z tego, że poka­zywanie tak złych rzeczy na scenie lub w telewizji skła­nia ludzi do ich naśladowa­nia? Jest dla mnie niewia­rygodne, że aż tylu ludzi dzi­ko oklaskiwało przedsta­wienie. Jak mógł pan uczest­niczyć w pokazywaniu tak paskudnych stron naszego życia? - (Rozczarowany fan, Szczecin)

List ten otrzymałem już daw­no, lecz gdy zamierzałem nań od­powiedzieć, sztuka, o której mo­wa, zniknęła z afisza. Postanowi­łem z publikacją odpowiedzi po­czekać do czasu, gdy przedsta­wienie "Młoda śmierć" wróci na scenę TW. To właśnie nastąpiło.

Poza astrologią i psychologią, uprawiam również różne formy sztuki - to ważna część mego ży­cia. Chodzi nie tylko o tworzenie różnorodnej sztuki, ale także o promowanie tutejszych artystów, twórczości ludzi społeczności w której żyję. Mógłbym tu pisać wie­le na temat ważności sztuki w ży­ciu ludzkim - indywidualnym i zbiorowym, i pewnie kiedyś coś o tym powiem na tych łamach. Te­raz jednak chcę wyjaśnić, dlacze­go uczestniczyłem w tym "pa­skudztwie" i dlaczego uważam, że akurat "Młoda śmierć" to sztuka ważna artystycznie oraz spo­łecznie.

Życie imituje sztukę... czy sztuką życie?

Jaki wpływ ma sztuka na jed­nostkę? Czy np. człowiek, który ujrzy mord w TV, biegnie na ulicę popełnić tę zbrodnię? Jeżeli ktoś ogląda tylko romantyczne filmy miłosne, czy jest od tego bardziej romantyczny w życiu co­dziennym? Zrobiono na ten temat mnóstwo badań, gdyż jak zawsze nurtuje nas pytanie: czy artysta jedynie ukazuje człowieka, czy też człowiek naśladuje kreację arty­sty, wzory stworzone przez sztu­kę. Wynika z nich, że dzieje się i tak, i tak. Dlatego też sztuka jest tak ważna, wręcz niezbędna w każdym domu i każdej szkole.

Mamy przecież liczne przy­kłady artystów ukazujących nam człowieka, jego wygląd, cechy, za­chowanie, a także jeszcze licz­niejsze przykłady kopiowania sztuki przez ludzi, np. tysiące fa­nek Madonny kupujące masowo ten sam typ biustonosza, jaki wi­działy na jej filmie czy koncercie, czy też ludzi kopiujących pewne wyrażenia zasłyszane w popular­nym filmie.

Z badań wynika, że ci, którzy naśladują sztukę, przede wszyst­kim chcą w ogóle tak czynić, a po­kaz czy publikacja tylko ich w tym utwierdza. To wskazuje, że oglą­danie thrillera o notorycznym za­bójcy nie czyni z każdego seryjne­go mordercy, choć może podnie­cić kogoś, kto ma w sobie skłon­ności do tego rodzaju zbrodni. Osobiście czuję, że jeden z powo­dów, dla których współczesne spo­łeczeństwo stało się bardziej gwał­towne jako całość, wynika z faktu, że gwałt stał się powszechnie NADUŻYWANY i że wiele progra­mów TV i filmów posługuje się sce­nami gwałtu do pokrycia własne­go braku pomysłu na rozrywkę. Za­tem dlaczego wziąłem udział w czymś, co pokazuje gwałt i "brzy­dotę" społeczeństwa w ogóle?

Jest obecnie, jak sądzę, dobry czas, aby pokazywać w sztuce coś paskudnego, brzydkiego, zwłasz­cza gdy społeczeństwo jako całość nie jest tej "brzydoty" świadome, nie traktuje jej jako problemu se­rio. Np. Ameryka w latach 60. obudziła się dopiero wtedy, gdy zobaczyła w telewizji co się na­prawdę dzieje w Wietnamie, za­miast zadowalać się rządową "krzepiącą" informacją. Więcej po­radni i ośrodków dla maltreto­wanych kobiet powstało tam do­piero po serii filmów i reportaży mówiących o znęcaniu się mężów nad żonami.

Uważam, że aktualne poważne problemy młodych ludzi należy nagłośnić, pokazać je wszystkim, gdyż zdają się wciąż być nie do­strzegane przez rodziców, szkoły i władze. To prawda, że żyjemy w trudnych czasach i niełatwo nam samodzielnie przygotować dzieci na lawinowe zmiany, jakim ulega społeczeństwo. Powinniśmy przy­najmniej jednak WIEDZIEĆ, jakie problemy i sytuacje napotyka młody człowiek. Jeśli nawet nie znajdziemy na nie prostych, szyb­kich rozwiązań - możemy przy­najmniej zrozumieć nasze dzieci.

"Młoda śmierć"

Sztuka "Młoda śmierć" jest spo­łecznie ważna, bo pokazuje te problemy bez ich analizowania czy komentowania. Rzecz arty­stycznie efektywna, gdyż po pro­stu daje prawdę o sytuacji, bez za­mącania jej opiniami. Mówi po prostu: "Przebudźcie się! Patrzcie, co się dzieje!".

Autor Grzegorz Nawrocki wziął po prostu aktualne artykuły z co­dziennych gazet. Jednakże ludzie nie są zwykle aż tak poruszeni do­świadczając śmierci w drukowanej informacji. Np. czy wzrusza nas głęboko wiadomość, że 36 ludzi straciło życie z rąk islamskiego psychopaty na lotnisku w Kairze?

Ten i ów zapewne nie wzruszy się czytając w gazecie, że nastolatek w Gdańsku zabił swą mat­kę, zanim nie zobaczy tego na sce­nie. Szok i przerażenie wywołane pokazaniem tego na scenie teatru nie tylko "porusza", ale też zmu­sza do MYŚLENIA. Do myślenia nie tylko o samym akcie zbrodni, lecz o przyczynach i okoliczno­ściach STOJĄCYCH ZA nią. To doniosły cel sztuki - oświetlenie problemu, tak aby wszystkim go uświadomić, następnie tworząc atmosferę do dyskusji, która po­może znaleźć odpowiednie roz­wiązanie.

To co nie jest żadnym ryzy­kiem w Nowym Jorku czy Lon­dynie, wymaga nie lada odwagi w Polsce. Niemałą więc odwagą wykazała się Anna Augustynowicz, która poważyła się wysta­wić tu tak kontrowersyjną sztu­kę. Wszyscy szczecinianie mogą być z tego dumni, gdyż ludzie te­atru z całej Polski mówili o przed­stawieniu jako o wyjątkowym, innowacyjnym i bardzo na czasie, a zarazem o szczecińskim Te­atrze Współczesnym. Mógłbym jeszcze dodać, że większość wi­downi urządziła dziką owację nie dlatego, że zobaczyła morder­stwo na scenie, ale dla znakomi­tego aktorstwa, które tak poru­szyło widzów. Jeżeli uświadomisz więc sobie przy okazji, że tak do­brych mamy w Szczecinie akto­rów, sam może zechcesz nie tyl­ko być z tego dumny, ale może nawet dołączyć do rzęsistych owacji.

Moja rola w przedstawieniu polegała na pokazaniu, że nie­świadomie odnosimy brutalność i gwałt w ogóle do gwałtu, jakim raczy nas telewizja i filmy. Za po­mocą muzyki, wideoobrazów i efektów animacyjnych chciałem pokazać, jak naładowane są gwał­tem nasze media. Jako artysta chciałem unaocznić, że nasza kul­tura jest stale bombardowaną takimi obrazami i odgłosami gwał­tu, a być może społeczeństwo jest zdrętwiałe, niewrażliwe na ich skutki i tylko czasami zwraca na to zjawisko uwagę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji