Artykuły

Obelga czy apokalipsa?

Dramat "Młoda śmierć" jest ostatnim utworem napisanym przez Grzegorza Nawrockiego. Tak się złożyło, że nie znam twór­czości Nawrockiego. Nie mogę się więc na jej temat wypowiadać. Ale to co zobaczyłam na scenie Teatru Małego w Warszawie - kloaczno-rynsztokowy język, brak dra­maturgii i natrętna technika video, koszmarne aktorstwo młodych adeptów sceny z Teatru Współ­czesnego ze Szczecina - wstrząs­nęło mną.

"Młoda śmierć" uznana została przez Centrum Dramatu jako naj­lepszy utwór współczesnej pol­skiej dramaturgii. W dorocznej an­kiecie miesięcznika "Teatr" sztuka ulokowała się na wysokiej pozycji i wytypowana została do szybkiej realizacji. Sięgnęła po nią jako pierwsza Anna Augustynowicz. Uczestnicy i obserwatorzy teatral­nego życia w Polsce twierdzą, że dziwnym zrządzeniem okoliczno­ści, premiera sztuki zbiegła się z marszami protestacyjnymi w Gdańsku, Łodzi i Warszawie.

"Młoda śmierć" to trzy scenicz­ne etiudy. Pierwsza pokazuje fa­scynację młodego chłopca z do­brego domu, którą jest ojciec - uniwersytecki wykładowca, zdegenerowany narkoman. Fascyna­cja przeradza się w uzależnienie chłopaka od narkomana, który pcha go w otchłań przestępstwa. Narkoman wyznacza chłopcu mi­sję do spełnienia... zdobycie pie­niędzy. Chłopak zdobywa je zabi­jając kilkoma uderzeniami młotka matkę swojego szkolnego kolegi. Finał wiadomy - chłopak trafia do więzienia.

Etiuda druga. Dobrze prosperu­jący inteligencki dom. Chłopiec otrzymuje kieszonkowe w mar­kach. Stać go na piwo i dyskotekę. Ma przyjaciół, którzy korzystają z jego finansów i towarzystwa.

Ojciec żąda jednak od chłopca wczesnych powrotów do domu. Kwadransowe spóźnienie chłopak musi długo tłumaczyć i wyjaśniać.

Koledzy się z niego śmieją. Mło­dy człowiek nie wytrzymuje tych drwin. Pewnego dnia dusi ojca pa­skiem. W samochodowym bagaż­niku wywozi ciało do lasu. Denuncjuje go kolega z paczki. Chłopak trafia do więzienia.

Etiuda trzecia. Piękna, młoda dziewczyna rozdaje pieszczoty i usługi erotyczne na prawo i lewo. Ma chłopaka i sypia z jego kolega­mi. Zaraża ich wszystkich chorobą weneryczną. Zarażeni chłopcy wymierzają jej karę. Dziewczyna zostaje przez nich powieszona.

Wszystkie trzy etiudy połączone są rapową muzyką połączoną z wyrwanymi z kontekstu wulgarny­mi słowami. Wachlarz tego słow­nictwa jest niezwykle brutalny.

Widz doznaje dwojakiego ro­dzaju reakcji. Zatyka uszy, wydy­ma wargi, gorszy się. Albo ogarnia go przerażenie prowadzące do stwierdzenia - przecież właśnie w takim świecie żyjemy.

Kto za to ponosi odpowie­dzialność? Szkoła, dom, rodzi­na? A może kościół, państwo, po­lityka? Ani Nawrocki, ani Augustynowicz nie dają odpowie­dzi na te pytania. Zdominowała nas telewizja i video. Nasze życie stało się jednym wielkim, nie kończącym się videoklipem. W telewizji przemoc i zbrodnia, w kinie hektolitry tryskającej krwi, w prasie opisy agresji. Jak więc żyć w takim świecie? Gdzie po­zytywne wzorce? Kogo można bądź należy naśladować?

Spektakl paraliżuje widza i zo­hydza otaczającą rzeczywistość, wywołuje dyskusje i kontrower­sje. Nie pozostawia widza obo­jętnym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji