Artykuły

Zabawa z konwencją grozy

Wygrał pan już drugi konkurs rozpisany przez Teatr Roma, najpierw na polską wersję "Kotów", teraz - "Tańca wampirów". Jak do tego doszło?

DANIEL WYSZOGRODZKI: Uczestnicy mieli do przetłumaczenia trzy piosenki z musicalu - dwie obowiązkowo, trzecią dowolną. Wybrałem bodaj najtrudniejszy utwór, "Prawda", śpiewany w karkołomnym tempie. Może ta piosenka zaważyła? Tak zostałem autorem tłumaczenia, ale nie miałem gwarancji, że zaakceptuje je Roman Polański. Na szczęście, przekład przypadł mu do gustu. Wiele zawdzięczam Michaelowi Kunzemu, którego oryginalne libretto jest znakomite. Gdy powstał pomysł adaptacji teatralnej filmu "Nieustraszeni pogromcy wampirów", Polański miał wiele wątpliwości. Przekonał go właśnie Kunze. Opierając się na kinowym obrazie z niezbyt wieloma dialogami, rozbudował fabułę. Pierwszy akt w całości rozgrywa się w żydowskiej karczmie prowadzonej przez Chagala - jest tam także polska służąca Magda. Rozwinięty został wątek osnuty wokół czosnku i zmowy wieśniaków, którzy milczą na temat wampirów. Wzbogacony - wątek miłosny. Gdy córka karczmarza, Sara, zostaje zwabiona do zamku przez księcia Von Kroclocka, zakochany w dziewczynie Alfred rusza w jej poszukiwaniu. Pomaga mu profesor Abronsius, pogromca wampirów, który chce udowodnić światu ich istnienie, licząc na Nagrodę Nobla. Kunze dopisał też przewrotnie ujęty wątek metafizyczny: gdy wampiry wychodzą z grobu, śpiewają "Wieczność", protest song skierowany przeciwko nieśmiertelności, która jest ich zmorą.

Na czym najbardziej zależało Romanowi Polańskiemu?

Zachęcał mnie do odważniejszego spolszczenia oryginału. Dlatego gdy transylwańscy chłopi śpiewają peany na cześć czosnku, pozwoliłem sobie na odwołania do skamandrytów. Do sceny w bibliotece dorzuciłem aluzje dotyczące "Quo vadis", a do fragmentu o szkołach filozoficznych passus: "(...) humaniści, okultyści, zapodziali się marksiści, ale chyba nikt nie płacze po nich tu". Gdy zastanawialiśmy się, jak powinien brzmieć tytuł książki napisanej w XIX wieku, a poświęconej miłości, zaproponowałem "Magnetyzm serc", co Polański zaakceptował. W ogóle zalecał, bym inspirował się polszczyzną hrabiego Fredry. Dyskusyjne jest też umiejscowienie akcji w czasie. W oryginale wieś jest XIX-wieczna, a tymczasem profesor zabiega o Nagrodę Nobla. Doszliśmy do wniosku, że w niektórych częściach Europy, a dotyczy to również Transylwanii, wiek XIX zakończył się, gdy zachodnia część kontynentu tkwiła już w XX wieku.

Czym jest dla Polańskiego "Taniec wampirów"?

Nasze rozmowy dotyczyły przekładu, ale mogę się domyślać, że patrzy na musical przez pryzmat "Nieustraszonych pogromców wampirów", pierwszej po "Wstręcie" dużej samodzielnej produkcji nakręconej w Anglii. Filmu, młodzieńczego, w którym zagrał ze swoją piękną żoną Sharon Tate. Jednak motyw wampirów to nie tylko zabawa. Polański zawsze był zafascynowany mrocznymi tematami. Po "Wampirach" nakręcił przecież "Dziecko Rosemary". Oba filmy z muzyką Krzysztofa Komedy.

Kompozytorem musicalu jest jednak Jim Steinman.

To współtwórca spektakularnych sukcesów Meatloafa. Komponował też dla Celine Dion i Barbry Streisand. Jego przebój napisany dla Bonnie Tyler "Total Eclipse Of The Heart" stanowi motyw przewodni musicalu. Ozdobił widowisko wspaniałymi neogotyckimi aranżacjami i motywami ludycznymi.

A czym dla pana była praca nad librettem?

Od dzieciństwa jestem fanem "Nieustraszonych pogromców wampirów". W mojej kolekcji jest wiele edycji tego filmu z reżyserską włącznie. Uwielbiam ten film, bo to wspaniała zabawa z konwencją grozy.

"Taniec wampirów", opieka artystyczna Roman Polański, reżyseria Comelius Baltus, choreografia Dennis Callahan, scenografia Boris Kudlićka, kierownictwo muzyczne Maciej Pawłowski, Teatr Muzyczny Roma, premiera 8 października 2005

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji