Artykuły

Nienawiść brzmi kusząco

Przesądy, jakie ciążą na stosun­kach między narodami i utrudnia­ją porozumienie, są tematem reali­zowanego przez Teatr w Dusseldorfie projektu "Nowa Europa - ocze­kiwanie na barbarzyńców?". W listopadzie odbędzie się tam pre­miera "Nocy" - tragifarsy Andrzeja Stasiuka, w ciągu dwóch lat wysta­wione zostaną również sztuki auto­rów z Węgier, Ukrainy i Czech.

- To jest skrzyżowanie "Dziadów" z "Nocą Walpurgi" - opowiada o swo­im utworze Stasiuk. - Rzecz dzieje się w środowisku polskich złodziei samo­chodów i niemieckich jubilerów. Wię­cej szczegółów nie chcę ujawniać.

Fabuła oparta została na prawdzi­wych wydarzeniach sprzed kilku lat. Nasi rodacy zorganizowali napad na sklep z biżuterią. Dla jednego z rabu­siów skok skończył się tragicznie.

- Stasiuk prowokuje - mówi Anna Badora, która reżyseruje sztukę. - W kwietniu wystąpił w naszym teatrze z performance'em. Przy akompania­mencie grającego na saksofonie Miko­łaja Trzaski czytał fragmenty "Nocy". Gdy ze sceny padły słowa o polskich złodziejach, wielu widzów było obu­rzonych, bowiem taką retorykę stosu­ją w Niemczech neonaziści. Stasiuk postanowił skończyć z poprawnością polityczną.

Premiera spektaklu, w którym za­grają niemieccy aktorzy, odbędzie się w Dusseldorfie 27 listopada tego roku. Jednocześnie nad tym samym tek­stem pracuje w Polsce Mikołaj Grabowski razem ze studentami Wydzia­łu Aktorskiego krakowskiej PWST.

- Zimą zamierzamy doprowadzić do spotkania tych przedstawień. Chcemy dowiedzieć się, jak do tego samego tematu podejdą obie strony - objaśnia Anna Badora.

Pomysł wschodnioeuropejskiego przedsięwzięcia teatralnego dojrzewał od lat. Bezpośrednim impulsem było rozszerzenie Unii Europejskiej.

- Pomyślałam, że to historyczne wydarzenie powinno znaleźć od­zwierciedlenie na scenie. Dodatko­wą przyczyną była irytacja. Obser­wując polityczne debaty, które towa­rzyszyły zmianom w Unii, zżyma­łam się na powierzchowność ocen. Nikt z rozmówców nie wiedział, w jaki sposób przełamać lody, jak po­znać sąsiada - wspomina Anna Ba­dora. Dwa lata temu zwróciła się do Andrzeja Stasiuka z propozycją na­pisania sztuki o przesądach, jakie ciążą na stosunkach polsko-niemieckich.

- Zajmijmy się emocjami i stra­chem, a puste formuły o przyjaźni i pojednaniu zostawmy politykom - powiedziałam. - Ważne jest zapo­czątkowanie długofalowego procesu poznania i zbliżenia narodów, a nie tylko doprowadzenie do pre­miery sztuki - opowiada Anna Ba­dora. - Doszliśmy do wniosku, że należy zaprosić do współpracy in­nych autorów - zainteresowanie wyrazili Ukrainiec Jurij Andrucho-wycz, Czech Jaohym Topol i Węgier Peter Zilahy. Mają po trzydzieści - czterdzieści lat, w swoich krajach uważani są za przedstawicieli po­kolenia.

- O pomyśle Anny Badory usły­szałem od Stasiuka. Andrzej zasuge­rował, żebym napisał o nienawiści i zabrzmiało to kusząco - teraz na ta­pecie jest przecież miłość i pojedna­nie. Pomyślałem, że warto by tę sło­dycz skontrować - wspomina Andruchowycz. - W październiku bę­dę więc pracował nad sceniczną adaptacją mojej "Perwersji" - powieści znanej polskiemu czytelnikowi, a nie wydanej jeszcze w Niemczech. Jej akcja - przejścia ukraińskiego po­ety podczas weneckiego semina­rium "Postkarnawałowy bezsens świata: co na horyzoncie?" - zosta­nie przeniesiona z początku lat 90. w XXI w. Przedstawię sytuację, kiedy po rozszerzeniu Unii Europejskiej, Ukraina znalazła się poza wielką grą. Zbliżają się u nas wybory prezy­denckie, więc do sztuki przeniknie z pewnością trochę polityki.

"Perwersja" Andruchowycza zo­stanie wystawiona w przyszłym roku, sztuki Topola i Zilahyego - w 2006 r.

Najprawdopodobniej projekt jeszcze się rozrośnie - mówi Anna Badora. - Poznałam kilku interesu­jących dramaturgów, którzy chcą z nami współpracować.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji