Artykuły

Wielka siła słowa

Festiwal Festiwali Teatralnych "Spotkania" w Warszawie. O "Othellu" w wykonaniu Cheeck by Jawl z Wlk. Brytanii pisze Janusz R. Kowalczyk w Rzeczpospolitej.

"Majestatyczny czarnoskóry Nonso Anozie zagrał wspaniale główną rolę w Othellu Williama Szekspira w reżyserii Declana Donnellana, przygotowanym przez brytyjski zespół Cheek by Jawl. Aktor stworzył wiarygodny portret człowieka honoru, któremu wyrafinowana podłość świata wytrąciła oręż z ręki. Jako jego makiaweliczny przeciwnik Iago wystąpił drobny z postury, acz niespożytej energii Jonny Phillips.

Brytyjskie przedstawienia klasyki różnią się zasadniczo od przeciętnych teatralnych produkcji kontynentu. Mówiąc najprościej - wyspiarze skupiają się nie tyle na igraszkach formalnych, ile na odpowiednio dobranym i wyartykułowanym słowie. Próżno zatem oczekiwać od Anglików zaskakujących rozwiązań scenicznych i widowiskowych fajerwerków.

Tak też było w przedstawieniu Donnellana. Gołe mury w głębi sceny, kilka skrzyń, które po przykryciu ozdobną materią stawały się ławami, a zsunięte - łożem. Bohaterowie w ubraniach z połowy minionego wieku.

Emocje ujawniają słowa. Właściwie tylko słowa. Nawet ruch - niekiedy gwałtowny, zwłaszcza w końcowym rozwiązaniu intrygi - ustawał, kiedy miały wybrzmieć.

Można się zżymać na taki model teatru, odwzorowujący wieki angielskiej tradycji, choć nie brak osób, do których ów kształt inscenizacyjnej ascezy potrafi, jak do mnie, przemówić. Jednak niektórzy widzowie - całymi latami odzwyczajani w Polsce od dbałości o perfekcyjny kształt scenicznego słowa - nie wytrwali do końca. Tych, którzy wyszli w przerwie, ominęły najbardziej poruszające sceny, gdy tłumione wcześniej emocje bohaterów ujawniły się w gwałtownych i tragicznie bezsensownych zabójstwach i ich smutnych konsekwencjach.

W tych epizodach najbardziej uwidoczniła się teatralna umowność. Bywało, że ofiara na cios noża zabójcy reagowała upadkiem... w innym, odległym miejscu sceny. Zaskakująca mogła się też wydawać bierna obecność na uboczu osób niebiorących udziału w akcji, choć wypowiadane słowa nie były przeznaczone dla ich uszu. Sprzyjało to koncepcji roli Jonny'ego Phillipsa, którego Iago niczym szatan dyrygował losami innych. Ambicjonat, zaślepiony fałszywie pojętą dumą, spalał się w nieustannym ruchu, by omotać otoczenie i samego Othella siecią intryg. Nie widziałem dotychczas postaci Iago zagranej z takim impetem. Niezbędnym jednak, by przeciwstawić się ogromowi siły drzemiącej w Othellu. Nonso Anozie gra mocnego mężczyznę, który swoim rzeczowym, spiżowym głosem potrafi zaprowadzić porządek wśród podwładnych, i nie tylko. Ten ludzki kolos robi się jednak wzruszająco bezbronny, gdy z ust Emilii - świetna Jaye Griffiths - dowiaduje się o niewinności Desdemony, którą wskutek fałszywych oskarżeń udusił w gniewnym szale. Nieodwracalność czynu każe mu w desperacji obrócić broń przeciw głównemu winnemu. Przeciw sobie.

W roli Desdemony zobaczyliśmy Kirsty Besterman, zaglądającą niekiedy do trzymanego w dłoni egzemplarza z tekstem sztuki, gdyż wypadło jej nieoczekiwanie zastąpić Caroline Martin. Besterman bez kompleksów weszła w postać graną przez koleżankę, nie rezygnując ze swej epizodycznej postaci Bianki. Bez względu na to, jak Desdemonę poprowadziłaby Martin, nie znajduję powodów, by grymasić na jej zastępczynię.

Przedstawienie dało polskim widzom możliwość obcowania z takim rodzajem teatru, jakiego już się w Polsce nie uprawia. I który nie ujawnia pełni swych możliwości bez aktywnej współpracy widza".

Na zdjęciu scena ze spektaklu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji