Artykuły

Katowice. Nieśmiertelna "Zabawa" w Ogrodzie Teatralnym

ultowy, debiutancki spektakl warszawskiego Teatru Montownia obejrzymy w sobotę o godz. 21 w Letnim Ogrodzie Teatralnym w Katowicach. Choć od premiery minęło 12 lat, nie ustaje "Zabawa" na męskie aktorskie trio, butelkę i akordeon.

Choć warszawski Teatr Montownia, jedna z najważniejszych niezależnych scen w Polsce, gościł już na Letnim Ogrodzie Teatralnym kilkakrotnie, dopiero dziś wraca do źródeł i zaprezentuje w Katowicach swój historyczny i wielokrotnie nagradzany spektakl "Zabawa", który miał premierę w 1995 roku. O trwającej już 12 lat roli Parobka w jednoaktówce Sławomira Mrożka mówi Rafał Rutkowskim, aktor Montowni.

Aleksandra Czapla-Oslislo: Co sprawia, że "Zabawa" w wykonaniu Montowni jest nieśmiertelna?

Rafał Rutkowski: Powodów jest kilka. Przede wszystkim tekst Mrożka jest uniwersalny. Napisał "Zabawę" zgoła 40 lat temu, a ona do dzisiaj jest tekstem na wskroś współczesnym. Po drugie - my z tym tekstem dojrzewamy. Na początku trójka Parobków w naszym wykonaniu była trójką młodych, niedojrzałych ludzi, którzy usilnie szukają zabawy. Po latach to już historia trzydziestoparolatków, którzy szukają wyższej formy zabawy. Ich tęsknoty się nie zmieniły, zmienił się natomiast rodzaj reakcji na brak czegoś, co usiłują zaspokoić. A poza tym spektakl jest dla nas nieśmiertelny, bo najzwyczajniej lubimy go grać. Było już ponad 200 spektakli, od jakiegoś czasu w dwóch językach. Od kiedy mamy swoje stałe miejsce w Warszawie, "Zabawa" szczęśliwie wróciła na stałe do repertuaru.

W ciągu tylu lat spektakl pewnie obrósł w legendy i anegdoty. Którą "Zabawę" pamięta Pan szczególnie?

- Oj, było czasem naprawdę zabawnie Graliśmy Mrożka w różnych krajach i w różnych przestrzeniach. Pamiętam spektakl w Turcji w hali dla 700 osób. Widzowie nie rozumieli ani słowa, natomiast byli bardzo ciekawi, co przywieźli Polacy - ci z kraju Grotowskiego i Kantora. Chłonęli każdy gest i każde słowo. Pamiętam kompletną ciszę podczas tej tragikomedii a potem żywiołową owację na stojąco.

Kiedy graliśmy "Zabawę" po angielsku w Sztokholmie, okazała się dla nas ciekawym, teatralnym zjawiskiem. Cała widownia biegle włada angielskim, my natomiast bez językowej perfekcji i na dodatek każdy z innym akcentem. Wpisało się to fenomenalnie w konwencję Parobków i spotęgowało komiczny efekt podobny do gagów Monty Pythona.

Natomiast legendą stał się spektakl grany w Chicago. W finale jeden z bohaterów się wiesza i niechcący rozpuściliśmy plotkę, że w czasie prób ktoś naprawdę się powiesił. Dziennikarze to podchwycili i trzeba było później dementować informacje.

Oczywiście były też przygody z rekwizytami. Raz butelka, która jest bardzo istotnym elementem w przedstawieniu, rozbiła się zaraz na początku i przez cały spektakl trzeba było "ogrywać" odłamki szkła.

Jak na "Zabawę" reagują obcokrajowcy?

- Często rozmawiamy z nimi po spektaklu. Przede wszystkim jednoaktówka Mrożka ma dla nich wartość uniwersalną. Poza ewidentnymi znakami polskimi w stylu krakowskiej czapki czy ludowej piosenki jest to dla nich opowieść o trójce ludzi dobijających się do jakiegoś święta; do czegoś wyższego; do czegoś, za czym tęsknią a nie mają możliwości by to osiągnąć. Spektakl jest bardzo czytelny na poziomie znaków i emocji bijących ze sceny. To, że gramy go po angielsku pozwala obcokrajowcom dodać fabułę do opowieści, która i tak jest dla nich czytelna.

Montownia gościła już na Locie kilkakrotnie. Na jaką zabawę możemy liczyć w tym roku?

- Zachęcam do przyjścia na spektakl z dwóch powodów: po pierwsze, mamy renesans Mrożka, który jest już przecież polskim klasykiem i warto zawsze posłuchać go ze sceny. Jego geniusz polega na tym, że bardzo trafnie widział Polaków, nasze przywary i kompleksy

Po drugie, warto przyjść na Mrożka w wykonaniu Teatru Montownia, bo jesteśmy gwarantem wysokiego poziomu w teatrze i własnego oryginalnego języka z szybkim komunikatem, skrótowością i przede wszystkim z dbałością o widza. A poza tym "Zabawa" jest zabawna, choć tragiczna.

A jeśli zabraknie pretekstu do zabawy i wesela, to zawsze można świętować na czyimś pogrzebie

- No właśnie, to cały Mrożek, który najtrafniej opisał nas właśnie w tragikomedii, bo takim jesteśmy narodem - tragikomicznym, a "Zabawa" doskonale mieści się w tej konwencji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji