Artykuły

Wbrew schematom

Kobieta i mężczyzna, inspirujące zestawienie. Szczególnie kiedy można uciec od stereotypów. Zazwyczaj potykamy się o klasyczne wyobrażenie relacji damsko-męskiej. Według niego mężczyzna jest samcem, którym sterują hormony. Za tym naturalnie idzie uzależnienie od własnych potrzeb, które muszą zostać zaspokojone, bo w innym przypadku nie da się z facetem żyć. Kobieta zaś jest obiektem seksualnym. Jej Bóg podarował również duszę. I potrzeby duszy muszą być zaspokojone, bo w innym przypadku nie da się z kobietą żyć.

To rzadka okazja posłuchać, co mają do powiedzenia męż­czyźni o kobietach, kiedy zostają zu­pełnie sami. Czyli bez kobiet i w określonych, powiedziałabym nawet, dość dramatycznych okolicz­nościach. Na przykład w takich, jakie podsuwa spektakl "Testosteron". Te "dramatyczne" okoliczności stwarza oczywiście kobieta, porzucając przed ołtarzem młodego, inteligent­nego narzeczonego. Według obowią­zujących norm kobieta potraktowana w ten sposób staje się ofiarą, a męż­czyzna, który tak z nią postąpił, dra­niem, społecznie i towarzysko potę­pionym. W odwrotnej sytuacji - mężczyzna wcale nie zyskuje na opinii. Znowu spotyka go surowy osąd: widocznie to niegodziwiec, sko­ro narzeczona porzuciła go tuż przed sakramentalnym "tak".

Kiedy o tym myślę, zupełnie mi się to nie podoba. Kobietom jakoś ła­two wybacza się draństwa. Uwie­rzyłyśmy mitom w rodzaju: "prawdziwy mężczyzna nigdy nie pła­cze", więc nie liczymy się specjalnie z jego uczuciami.

Protestując przeciwko stereo­typowemu traktowaniu kobiety, wciskaniu jej w przestrzeń domowo-służebną, same (my, kobiety) myślimy o mężczyznach bardzo schematycznie.

Kiedy rozmawiam z mężczy­znami o kobietach, nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zbyt wiele jest mię­dzy nami niedomówień, złych inter­pretacji, wzajemnego niezrozumie­nia dla różnych punktów widzenia. To tak, jakbyśmy bali się powiedzieć sobie, co naprawdę myślimy. I znów popadamy w schematy: On mnie nie rozumie! - O co jej chodzi?

Kiedy rozmawiam z kobietami o mężczyznach, dochodzę do wnio­sku, że jesteśmy między młotem a kowadłem. Z jednej strony w do­brym tonie jest nie zostawić suchej nitki na facetach, z drugiej - udowodnić pozostałym rozmówczyniom, że mój mężczyzna jest naj­lepszym na świecie mężem, partne­rem, kochankiem i ojcem naszego dziecka. Nigdy natomiast nie słysza­łam, aby jakaś kobieta przyznała, że z jej powodu mężczyzna czuje się nieszczęśliwy. To też jakiś schemat. "Kobiety to suki" - mówi jeden z bohaterów "Testosteronu". Koledzy ze sceny nie przebierają w słowach, opisując swoje osobiste przypadki, kiedy poczuli się skrzywdzeni albo oszukani. W tle tych smutnych opo­wieści zawsze jest jakaś kobieta. Bo mężczyźni są od kobiet uzależnieni. I biologicznie, i mentalnie, i na za­wsze. A kobiety od mężczyzn - bio­logicznie, mentalnie i na zawsze. Mężczyźni nie pozwalają się ujarz­mić, a kobiety chcą się na siłę wy­zwolić. Impas, nie konsensus. I ktoś musi być temu winien. Kurtuazja nakazuje wskazać mężczyznę. Za­wsze będziemy go mniej żałować, a już na pewno nie współczuć. Zgod­nie ze schematem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji