Artykuły

Bydgoszcz. Czwarta realizacja "Madame Butterfly"

Jesienią zobaczymy czwartą realizację "Madame Butterfly" w historii bydgoskiej sceny. Pierwsza pochodzi z 1961 roku. Najnowszą "Madame" reżyseruje Marianne Berglöf, artystka pochodząca ze Szwecji.

Nie było jej 26 lat. Ostatni raz melomani spotkali się z genialnym dziełem Pucciniego w 1981 roku. Czas na reaktywację egzotycznego romansu.

Jesienią zobaczymy czwartą realizację tego tytułu w historii bydgoskiej sceny. Pierwsza pochodzi z 1961 roku [na zdjęciu scena ze spektaklu]. Najnowszą "Madame" reżyseruje Marianne Berglöf, artystka pochodząca ze Szwecji. Kierownictwo muzyczne spektaklu sprawuje dyrektor Maciej Figas, scenografię tworzy Andrey von Schlippe, a kostiumy będą dziełem Christine Haller.

Japońska moda

- W naszych pracowniach krawieckich mienią się już kolorowe szyfony, ale na razie tylko szyfony, bo kimona szyć będziemy z najprawdziwszego jedwabiu. Stworzyliśmy próbne projekty właśnie z szyfonu, który jest tańszy niż jedwab. Zrobione zostały zdjęcia, przesłaliśmy je mailem pani kostiumolog do Niemiec. Czekamy na jej akceptację - wyjaśnia Ewa Chałat, z Działu Promocji Opery Nova. - Spektakl pokazany zostanie na tournee w Holandii, późną jesienią zobaczy go publiczność regionu. Prawdopodobnie w wersji wyjazdowej partię Cio-Cio-San, czyli madame Butterfly, kreować będzie Japonka. Co do lokalnej obsady, decyzje jeszcze nie zapadły. Wiadomo jedynie, że scenografia i kostiumy mają idealnie odwzorowywać modę japońską z czasów początku XIX wieku.

- Mamy do uszycia ponad 40 kimon - mówi Adam Zgoda, zastępca kierownika głównego Pracowni Krawiectwa Męskiego ON. - Na jedno przypada około 6-7 metrów materiału. Projektując stroje chóru i solistów, wzorowaliśmy się na zdjęciach z książki, którą dostarczyła nam kostiumolog.

Sama historia "Madame Butterfly" jest porywająca równie mocno, jak napisane przez Pucciniego duety i arie.

W japońskim porcie zatrzymał się okręt amerykańskiej marynarki wojennej. Porucznik Pinkerton poznaje gejszę Cio-Cio-San, zwaną także Butterfly (motyl). Ma zawrzeć z nią ślub, którego ważność rozciąga się na 999 lat. Tak się staje. Akt I kończy się wspaniałym duetem miłosnym, jednym z najpiękniejszych w światowej literaturze operowej "Bimba degli occhi". Minęły trzy lata. Butterfly z synkiem każdej wiosny oczekuje męża, który odjeżdżając tuż po ślubie, przyrzekł, że wróci. W końcu zjawia się konsul Sharpless i daje do zrozumienia, że Pinkerton nie zamierza wracać.

Wyciskanie łez

Cio-Cio-San nie wierzy, śpiewa arię "Un bel di vedremo" - "Tam na wschodniej stronie". W końcu przezd domem stęsknionej Japonki zjawiają się Pinkerton razem z elegancką damą. To jego nowa żona. Przybyli, by zabrać synka Cio-Cio-San. Ta wydobywa ze skrytki rodowy sztylet, na którego klindze wyryte są słowa: "Niechaj z honorem umiera ten, komu los nie pozwolił żyć z honorem". Przebija się bronią. Ta opera to prawdziwy wyciskacz łez.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji