Artykuły

W pułapce sumienia

Premiera spektaklu "O Łazarzu" na podstawie "Zbrodni i kary" w Teatrze Logos

Młody student morduje lichwiarkę i jej siostrę, by wydobyć swoją rodzinę z nędzy. Uważa, że jako jeden z nielicznych ludzi ma prawo do przekraczania barier, z popełnieniem najcięższych przestępstw włącznie.

Piotr Krakowski, aktor łódzkiego Teatru im. Stefana Jaracza, długo nosił się z pomysłem wystawienia fragmentów "Zbrodni i kary" Fiodora Dostojewskiego. W swoim spektaklu, który przygotował w Teatrze Logos, skoncentrował się głównie na wątku spotkania Raskolnikowa z sędzią śledczym Porfirym. Przedstawienie nie bez przyczyny nosi tytuł "O Łazarzu", bo od pasjonującej - skądinąd -intrygi kryminalnej dla reżysera ważniejsze stały się rozważania na temat sumienia, cierpienia, grzechu i zbawienia.

W ewangelii św. Jana jest przypowieść o Łazarzu z Betanii, przyjacielu Jezusa, którego Chrystus wskrzesił w cztery dni po śmierci. Takim Łazarzem w intencji Piotra Krakowskiego może być Raskolnikow, który pod wpływem rozmów z Porfirym wyzbędzie się swych teorii rodem z Nietzschego, przeżyje mistyczne oczyszczenie i w pokorze przyzna się do popełnionych grzechów. Młody morderca (podobnie jak grana przez Luizę Łuszcz grzesznica Sonia) dozna łaski, ponieważ dane mu będzie przeżyć cierpienie, bo - jak mówi sędzia śledczy - "cierpienie to wielka rzecz, w cierpieniu jest idea". Cierpi ten, kto posiada sumienie, a przecież czym mierzyć człowieczeństwo jak nie sumieniem właśnie.

Główną osią spektaklu jest psychologiczna rozgrywka między Raskolnikowem i Porfirym. Zmęczony życiem sędzia niczym pająk dyskretnie rozsnuwa wokół studenta misterną sieć. Niepotrzebne mu są pytania w rodzaju "czy to pan zabił?", wystarczy dyskusja na temat światopoglądu i wytknięcie mielizn w rozumowaniu, a ofiara sama wpadnie w zastawioną na nią, a raczej na jej sumienie, pułapkę. W ponurym pokoju sędziego, który za pomocą kilku sprzętów zaledwie zaznaczył Ryszard Warcholiński, z każdą minutą gęstnieje atmosfera podkreślana znakomitą muzyką Piotra Hertla i przygasającym światłem wyśmienicie poprowadzonym przez Ninę Tarłowską. Inscenizacyjną perełką jest wizyjna scena, w której pojawia się matka Raskolnikowa grana przez Jolantę Kowalską.

Siłą spektaklu jest wyśmienite aktorstwo odtwórców głównych ról. Grający Porfirego Marek Kasprzyk pokazuje swego bohatera jako nieco zblazowanego wytrawnego sądowego wygę, któremu do zwycięstwa wystarczy wyłącznie siła nie głosu, ale argumentów. Przeciwwagą dla skupionego i stonowanego sędziego jest grany przez Rafała Mikołajewskiego Raskolnikow ze sceny na scenę coraz bardziej rozedrgany i znerwicowany. O tym, że Marek Kasprzyk - aktor było nie było zawodowy - sprosta roli, nie mogło być wątpliwości. Swoją sceniczną precyzją i dojrzałością mile zaskakuje natomiast Rafał Mikołajewski, amator o uduchowionej fizjonomii młodego Chrystusa, który pod okiem wytrawnych realizatorów może rozwinąć skrzydła.

Przygotowany przez Piotra Krakowskiego moralitet na długo pozostaje w pamięci. Zostawiając nadzieję, w zamian zmusza do weryfikacji postaw i wnikliwego rachunku sumienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji