Artykuły

Bez summy i bez morału

Międzynarodowe Spotkania z Kulturą Żydowską podczas Lata Teatralnego Teatru Atelier w Sopocie. Pisze Tadeusz Skutnik w Dzienniku Bałtyckim.

Niezmiernie ważny składnik tegorocznego lata teatralnego Teatru Atelier - spotkania ze światowymi barwami kultury żydowskiej - za nami. Organizatorzy zastrzegali prawo zmian w programie. Były. Niezależne i zależne od nich; losowe i kontrolowane.

Do pierwszych należały np. zmiany związane z tragedią pielgrzymów polskich pod Grenoble i ogłoszoną żałobą narodową tudzież odwołanie spotkania z Naczelnym Rabinem Polski Michaelem Schudrichem. O drugich nawet mówić mi się nie chce, a bez poprzedzenia mówienia prywatnym śledztwem i rozstrzygnięcia: czy był to zamach na rozmach - jak chce manager - czy obrona przed zaborczością managera - jak utrzymuje dyrektor - pewnie jest to i niemożliwe. Dlatego nie będzie morału.

Co się utrzymało w programie? Zdecydowanie więcej. Jak się zakończył? Mocnym akcentem, podobnie jak otwarcie. Tym razem był to jubileusz dziesięciolecia koncertu "Shalom", który zna bez mała cały świat; autorstwa Andre Ochodlo [na zdjęciu], który jest klasą dla siebie. "Shalom Live" z towarzyszeniem The Klezmer Company, połączony był z nagrywaniem płyty (na żywo, stąd "live" w tytule); ma być prezentowana już podczas tegorocznego festiwalu czterech kultur w Łodzi. I drugi mocny akcent w finale: koncert węgierskiej gwiazdy filmowej i estradowej Eszter Biró z zespołem, w którym niepokojąco błyszczała również multiinstrumentalistka Edina Szirtes. Rzecz jasna, niepokojąco dla gwiazdy Eszter.

Nie wszystko się widziało, a czego oczy nie widziały, uszy nie słyszały, z tym pióro niech się nie waży mierzyć. Dlatego nie będzie summy. Na podstawie tego, co się widziało i słyszało, można wszelako wyciągnąć wniosek o głębokich zmianach w tradycyjnej kulturze żydowskiej. O wrastaniu w nią różnych tradycji (folkloru, folku, jazzu, rocka, popu) i wrastaniu jej w różne tradycje, aż po całkowite zagubienie macierzystego wzorca, kiedy zasadne staje się pytanie: czy to jeszcze kultura żydowska?

Takie pytanie można postawić np. spektaklowi "Moscow 52" - tekstowo zanurzonemu w historii, która rzeczywiście się wydarzyła w Moskwie (zamordowanie poetów moderny żydowskiej na rozkaz Stalina), ale muzycznie bardzo odległemu tradycyjnej muzyce żydowskiej. W finale wyraźnie słychać cytaty z "żydowskich brzmień"; wcześniej tylko wprawne ucho usłyszy w kompozycjach Ewy Korneckiej "żydowską frazę". Można mu też postawić pytanie inne: "Jaka jest żydowska kultura, jeśli zdjąć z niej patynę, odrzucić folklor, odnaleźć samo żywe, napęczniałe uczuciami i znaczeniami sedno?" (Anna Wakulik).

Pytań jest więcej (niż odpowiedzi), a to świadczy, że kultura żydowska żyje i współbrzmi z żywymi tętnami współczesności, nie amyka się jak ślimak w skorupie tradycji. I to by był cień summy lub jak kto woli happy endu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji