Artykuły

Hamlet wdepnął w kupę

"Hamlet" w reż. Roberta Sturua z Teatru Rustawel w Gruzji na Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Widzowie festiwalu obejrzeli jedną z najbardziej zaskakujących inscenizacji "Hamleta". Niezwykle nihilistyczną.

Świat przedstawiony przez gruzińskiego reżysera Roberta Sturua jest groteskowy. Bohaterowie przyjmują nieznośne pozy, kryją się za maskami, jakby znaleźli się w świecie Witkacego czy Gombrowicza.

Z logicznego punktu widzenia nic się w tej historii nie zgadza. Aktorka grająca Gertrudę jest młodsza niż odtwórca Hamleta i wygląda jak dama od Maxima. Zakochany w niej Klaudiusz jest amantem rodem z brazylijskiej telenoweli. Sturua drwi sobie z powagi teatru, zwłaszcza z jego patosu. Miałem wrażenie uczestniczenia w szalonym karnawale. Fałsz i groteskę widać na każdym kroku. Ojciec Hamleta nie jest szlachetnym duchem przybyłym z zaświatów, lecz lichym pokurczem zniszczonym przez życie. Pojawia się w czapce pilotce i mamrocze coś pod nosem. Kluczem do tej interpretacji jest magiczne "być albo nie być". Hamlet długo przymierza się do wygłoszenia swego monologu. Można nawet odnieść wrażenie, że zapomniał tekstu. Podpowiedzi kwituje jednak krótko: słowa, słowa słowa... Bo w dzisiejszym świecie, zdaniem Sturua, słowa niewiele już znaczą, nie dotykają prawdy, pachną błazenadą. To świat, w którym króluje banał, a żart bywa najczęściej dość kiepski. Kiedy podczas spaceru Hamlet czuje, że wdepnął w psią kupę, powie: coś gnije w państwie duńskim. Wizja Sturua drażni, czasem budzi sprzeciw, a jednak wciąga...

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji