Artykuły

Chałwa za dwa grajcary

Należy wybrać się na ten spektakl i zasmakować chałwy za dwa grajcary - o "Chłopcach z Placu Broni" w reżyserii Michała Zadary w Teatrze Narodowym pisze Dominik Ferenc z Nowej Siły Krytycznej.

Michał Zadara wyciągnął ze swojego księgozbioru malutką książeczkę z dzieciństwa i dokładnie ją odkurzył serwując nam jej współczesną wersję na deskach Teatru Małego. "Chłopcy z Placu Broni" w reżyserii Zadary doskonale wpisują się w koncepcję bliskości widza i aktorów. Tytułowi chłopcy w spektaklu Zadary to dorośli mężczyźni, w których budzi się dusza i kotłuje krew lat młodzieńczych. Spektakl rozpoczyna się wspominaniem historii Teatru Małego, a później zgrabnie i niespodziewanie przechodzi do opisywania wydarzeń rozgrywających się na łamach powieści Ferenca Molnara.

Obrazy ze spektaklu nie odbiegają od wydarzeń z książki, ale są uzupełnione o wątki z kart polskiej historii. Spektakl prowadzony jest w bardzo żywym tempie. Sceniczna walka między Chłopcami, a Czerwonymi Koszulami przypomina atmosferę panującą w okopach wojennych. Teatralny obraz książeczki jest wspomnieniem, radością i walką o przetrwanie. Wątki dramatu (np. śmierć Nemeczka) łączą się z komicznymi sytuacjami, które są odskocznią od rozgrywających się walk, zdrady czy konspiracji. Zastosowanie w przedstawieniu piosenki Jacka Kaczmarskiego przywołuje pamięć o Solidarności, ale mówi jeszcze o czymś, już nie tak czytelnym. Poetycki tekst Kaczmarskiego jest klamrą łączącą poszczególne wydarzenia. Piosenka "Nasza klasa", wykonywana przez Emiliana Kamińskiego przed sceną, w której tytułowi chłopcy siedzą w klasie i tłumaczą się nauczycielowi ze skradzionego kitu, nawołuje do wspomnień, wzywa do powrotu do szkolnej ławy. Życie jest nieustanną walką, przepełnione jest wielkimi ideami, ale rzadko kiedy dostrzegamy, że ta walka o nasze "ja" jest walką z wiatrakami. Ten nieodłączny element zmagań z samym sobą i chęcią zdobywania czegoś więcej został ukazany w spektaklu w sposób groteskowy. Nie zawsze naciskając guzik znajdziemy się na górze, a wręcz przeciwnie - możemy bardzo szybko spaść na dół. Z czasem dochodzimy do wniosku, że na pewne sprawy należy patrzeć inaczej, by nasze działania nie stały się zmaganiem o "skrawek dzikiego terenu".

Aktorzy wcielają się w kilka postaci naraz, ale ich gra stoi na nierównym poziomie. Każdy, kto wybierze się na tę sztukę, zapamięta Nemeczka granego przez Wojciecha Solarza [na zdjęciu] - stworzonego do tej roli (na scenie zachowuje się tak jakby on naprawdę był Nemeczkiem). W kreowanej przez niego postaci jest coś z żywiołowego dziecka, co dodaje sztuce lekkości - raz po raz wpada do wody, żeby za chwilę zatańczyć czardasza, a następnie dzielnie przeciwstawić się przywódcy Czerwonych. Solarz pełni w przedstawieniu rolę motoru napędowego. Warto zwrócić uwagę na kreacje Macieja Kozłowskiego i Emiliana Kamińskiego. Wydaje się, że najsłabiej na tle innych aktorów wypada Henryk Talar. Jest dla nich tłem. Ale czy właśnie nie taki powinien być Molnarowski przywódca Czerwonych Koszul - Feri Acz?

Przedstawienie Zadary pobudza wyobraźnię, czerpiąc ze środków czysto teatralnych. Słysząc, że chłopcy schowali się na drzewie i że z ich ubrań kapie woda, oczyma wyobraźni widzimy właśnie ten obraz. Z książki Ferenca Molnara twórcy "wycisnęli" prawdziwe piękno i przedstawili to w oryginalnej formie, która skupia uwagę.

Przedstawienie "Chłopcy z Placu Broni" to fantastyczna podróż przez białe karty zapisywane codziennym życiem. Należy wybrać się na ten spektakl i zasmakować chałwy za dwa grajcary, by zrozumieć (jak w przypadku Nemeczka), że nie należy umierać przed nadejściem śmierci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji