Artykuły

Teatr Bucka

W ciągu ostatnich pięciu sezonów Lubuski Teatr przeszedł przyspieszone dojrzewanie. Mógł sobie na to pozwolić, bowiem zmieniła się publiczność, jej system oczekiwań ewoluował. Widzowie zażądali, obok nurtu komedii i farsy, repertuaru na miarę nowych czasów - blisko 10-letnią dyrekcję Andrzeja Bucka w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze podsumowuje Małgorzata Masłowska w Suflerze.

"Uważam, że jeśli jest teatr Głomba, Szkotaka, Wiśniewskiego, Augustynowicz, teatr Englerta, Grabowskiego, to istnieje również teatr Bucka". Takie stwierdzenie możemy przeczytać w jednym z wywiadów z dyrektorem Lubuskiego Teatru, Andrzejem Buckiem. Czy jest to uwaga prawdziwa?

Gdyby rzecz analizować pod kątem dokonań twórców, których nazwiska zostały przywołane w kontekście wypowiedzi, kreacji aktorskich, dzieł wyreżyserowanych na miarę czasów i zapadających w pamięć na długo, to należy wypowiedź Andrzeja Bucka uznać za obrazoburczą i na wyrost. Nie jest przecież ani aktorem, ani reżyserem.

Gdy jednak wziąć pod uwagę fakt, że owi mistrzowie byli lub są dyrektorami i na ich barkach spoczywa ciężar kierowania placówką, godzenia codziennej pracy ze sztuką, tworzenia specyfiki, image'u teatru, by był rozpoznawalny, uznany, miał swą publiczność - w tym sensie możemy również mówić o teatrze Bucka.

Andrzej Buck od 1998 roku jest dyrektorem naczelnym i artystycznym LT. Wcześniej przez pięć lat pracował jako kierownik literacki teatru. Doktor nauk humanistycznych, który w swej biografii miał epizod dziennikarski i pisał również o teatrze. Poza tym był wydawcą i nauczycielem akademickim.

Działanie dyrektora teatru (czytaj: Lubuskiego Teatru) podlega nieustannej ocenie. Ważna jest nie jakość codziennej żmudnej pracy, ale efekt, wrażenie, jakie spektakle wywierają na widzach. Sprzężenie funkcjonuje w odwrotnym kierunku i prowokuje szukanie odpowiedzi na pytania: jakiego teatru oczekuje widz? Czy oczekiwania są zbieżne z opiniami dziennikarzy? Jakie jest miejsce dla współczesnego repertuaru i eksperymentu? Co z debiutem dramaturga? Reżysera? W jakim stopniu, bez narażenia się na ostracyzm, teatr może edukować poprzez spektakl?

Pozytywna ocena u publiczności, mediów czy decydentów sprzyja narzuceniu własnej definicji sytuacji i wizji. Uważam, ż nie ma tożsamości regionu Zielonej Góry bez Lubuskiego Teatru. Teatru nastawionego na miłośników dobrej literatury, dobrego dramatu, pilnych obserwatorów trudnej, nie tylko polskiej rzeczywistości.

Co z tego wynika? W ciągu sezonu - siedem, osiem, czasem dziesięć premier, w tym bajki dla dzieci. Poza tym oferta festiwalowa. Nieustanne atakowanie publiczności propozycjami i konfrontacja spektakli produkowanych w Zielonej Górze z tym, co robią inni w kraju. Już we wrześniu na początek sezonu w Lubuskim odbywa się pierwszy przegląd i przedstawienia z polskimi gwiazdami aktorskimi pierwszej wielkości. Wczesną jesienią mamy przegląd ze spektaklami mieszczącymi się w nurcie ściśle określonej dramaturgii, np. rosyjskiej, irlandzkiej, późną jesienią - uczta dla miłośników poezji, wiosna należy do koneserów dramatu współczesnego, którzy mają swój przegląd i urodziny sceny młodych reżyserów i nowej dramaturgii; na zakończenie sezonu rozgrzewające emocje Leony, a w czasie wakacji cotygodniowe przedstawienia offowe. Przeglądy teatralne są sprawą fenomenalną, każdy o innej formule, dzięki czemu możliwa jest, nawet w okrojonej postaci, możliwość wzięcia udziału w polskim życiu teatralnym.

Każda z przeglądowych imprez to średnio kilkanaście przedstawień. Gdy tę liczbę pomnożyć przez - również średnio - 10 edycji, otrzymamy liczbę około pięciuset spektakli, które za dyrekcji A. Bucka gościnnie wystąpiły w podwojach Lubuskiego. Przytaczam te cyfry nie bez kozery. Świadczą bowiem o kilku aspektach pracy. O wielkości widzenia spraw teatralnych, o potrzebie pokazania widzom możliwie szerokiego spektrum zdarzeń artystycznych, o znajomości zjawisk w polskim teatrze i światowych trendów, o podjętym ogromnym wysiłku - organizacyjnym, logistycznym, finansowym wszystkich przedsięwzięć. Publiczności daje to szeroką paletę doznań estetycznych, zróżnicowaną ofertę bogatego, niejednorodnego dorobku dramaturgicznego, reżyserskiego, aktorskiego.

Bywają przeglądy świetne. Bywa jednak, że chęci idą zbyt daleko, a ilość nie odpowiada jakości. Festiwal żydowski miał zaledwie cztery przedstawienia, ale za to znakomitej jakości i do dziś jest wspominany w środowisku. Zdarzały się imprezy, gdzie propozycji było ponad dziesięć, w tym osiem bardzo dobrych, ale czy dawka była zbyt duża, czy oczekiwania mniejsze, widz swe zainteresowania rozłożył nierównomiernie.

Skupienie na wszelkich elementach teatralnej pracy, konsultacje kolejnych etapów powstawania spektaklu, zdobywanie pieniędzy, czuwanie nad promocją, reklamą, nad każdym ogniwem teatralnego łańcucha - wszystko to ma jeden cel - salę zapełnioną przez publiczność.

Dobry teatr ma zawsze widzów. Lubuski Teatr ma swych widzów. W tym sympatyków zagorzałych. W dobrym teatrze dobrze się dzieje - repertuar uwzględnia potrzeby zielonogórskich widzów, a jednocześnie ciągle proponuje rzeczy nowe. Pomaga odkrywać lądy fascynujące i dotąd nieznane. Nie jest to pełna awangarda. Raczej teatr skrojony na miarę rzeczywistych potrzeb wszystkich widzów. Klasyka bez cienia skostniałości, z nastawieniem na rozwój i nieagresywne pokazywanie rzeczy nowych.

Udział w życiu teatru uwrażliwia na różnorodność zjawisk w polskiej kulturze, na literaturę współczesną, na nową dramaturgie polską i światową. Pozwala być na bieżąco. Ba, śledzić modę, od której i teatr nie jest wolny. Na scenie dramaty kabarety, farsy, komedie, tragedie, bajki lalkowe, bajki w żywym planie, recitale gwiazd, teksty lekturowe i gorące tytuły światowe, twarze młode, twarze uznane, spektakle muzyczne. W tym teatrze można się zakochać. Dzięki niemu pokochać Teatr. Przejąć fascynacje i podpisać się pod słowami Andrzeja Bucka, który przyznaje - "bardzo lubię teatr i uważam, że jest to moje miejsce. Może nie jedyne, ale bardzo ważne. Wszystko, co jest nam szczególnie bliskie, o czym myślimy z troską i pieczołowicie dbamy, nabiera z czasem charakteru sacrum. Równocześnie mam świadomość, że efektem naszej pracy jest produkt o określonej wartości, który należy sprzedać. Według tej wartości oceniana jest praca nie tylko moja, ale i całego zespołu. O tym trzeba nieustannie pamiętać."

Przypomina mi się, jak Tadeusz Łomnicki mówił o spektaklach Jarockiego. Czuł, jakby niespodziewanie dostał stypendium i z kraju codzienności wyjechał do magicznej krainy teatru. Te słowa są niczym metafora. Przejście z udręczonej codzienności w świat nie tylko wielu barw, ale i wielu możliwości estetycznych, moralnych, światopoglądowych, artystycznych. Świat wielu fascynujących rzeczywistości stworzonych na użytek widza, którego przywilejem i obowiązkiem jest warunek uczestnictwa.

Andrzej Buck jako autor zaproponował kilka własnych adaptacji, m.in. "Pana Tadeusza", "Baśni 1001 nocy dla dorosłych", "Pętlę" według Hłaski, bajkę "Pinokio", "Byłam dziewczyną..." o problemach miłości, narkomanii, aids. Edukację teatralną zapewniły zielonogórskim widzom realizacje dramatów Mrożka, Różewicza, Gombrowicza, Witkacego. Potem przyszedł czas na brutalistów i Frasera, Łukosza, Zelenkę, McDonagha, Modzelewskiego, Kozioła. Przyszedł również czas na adaptacje klasyki. Nowe widzenie zaproponował Tomasz Man, który wziął na warsztat Moliera i ze "Skąpca" zrobił współczesnego "Harpagona". Myślę, że Pilch klasykiem jeszcze nie jest, Jacek Głomb udowodnił, że prozę z sukcesem można przenieść na scenę. "Zabijanie Gomułki" według "Tysiąca spokojnych miast" najpierw zachwyciło krytyków, w tym najpoważniejszych, teraz zdobywa serca widzów.

Widzę w tym konsekwencję Bucka, który pilnie i z niepokojem śledzi teatralne transformacje, ale z uporem realizuje własne marzenia i wizję. Miłość do Szekspira zaowocowała tryptykiem, na który złożyły się trzy sztuki wystawione na przestrzeni sześciu lat. Komedię "Poskromienie złośnicy" wyreżyserował Grzegorz Matysik, "Makbeta", gdzie zagrali aktorzy i pojawiły się lalki, profesor Wiesław Hejno, współczesnego "Króla Leara" zaproponował T. Man. Trzy różne sposoby pracy, poetyki, konwencji i widzenia złożyły się na niezwykle bogate wyobrażenie szekspirowskiego dramatu. Andrzej Buck wykazał się talentem menedżerskim, niezbędnym, by sfinalizować swe pomysły i wyprodukować wartościowe spektakle. Wizji pozostającej w zgodzie z możliwościami aktorskimi, finansowymi, odbiorczymi.

Obok klasyki w repertuarze znalazło się miejsce na realia najbardziej współczesne. Teatr pokazał swą twarz niezbyt piękną, ale najbardziej ludzką i współczesną poprzez niezwykle bolesną "Spuściznę" i rozpalający rodzime namiętności, rozdrapujący rany "Pokropek". Żyją uczestnicy zielonogórskich wypadów, utożsamiają lub odcinają się od sztuki Ireneusza Kozioła, którego A. Buck namówił do artystycznej rewizji zdarzeń. Teatr zastąpił barometr czuły na nastroje i zapotrzebowanie widzów.

Wiele pomysłów czeka na realizację: "Uwielbiam "Chłopców" Grochowiaka, ale ciągle szukam odtwórcy Kalmity, by mógł zmierzyć się z kreacją Opalińskiego - dyrektor LT tak widzi spełnienie swych marzeń. - Jeśli nie Grochowiak to Redliński albo Głowacki". Za podstawę teatralnej pracy uważa robienie spektakli własnych i oryginalnych. Punktem wyjścia każdego przedstawienia, spotkania, przeglądu jest problem wspólnego poszukiwania i odnajdywania sensu życia, znalezienia kierunku, idei...

W tym pomóc może nie tylko klasyka, więcej do powiedzenia ma być może trudniejsza, ale przemawiająca zrozumiałym językiem dramaturgia najnowsza. Właśnie ona stymuluje teatr skomplikowanych relacji międzyludzkich, współczesnej rodziny, etosu pracy.

W ciągu ostatnich pięciu sezonów Lubuski Teatr przeszedł przyspieszone dojrzewanie. Mógł sobie na to pozwolić, bowiem zmieniła się publiczność, jej system oczekiwań ewoluował. Widzowie zażądali - obok nurtu komedii i farsy - repertuaru na miarę nowych czasów. Świadomym przygotowaniem były oczywiście propozycje przeglądowe. Przełamywanie lodów i oporów zarówno realizatorów, jak i odbiorców następowała powoli, niepostrzeżenie aż Lubuski znalazł się w czołówce ambitnych polskich teatrów, z których scen mówi się językiem zrozumiałym o sprawach istotnych dla każdego widza. W tym widza młodego, o którego Buck zabiega skutecznie. To znaczy, że do teatru przychodzą młodzi ludzie, bo język, jakim się do nich przemawia, jest czytelny, właściwy. Buck sprowokował wśród młodych modę na chodzenie do teatru. To więcej niż wydzielone spektakle dla młodzieży. To inny kierunek myślenia o nowej publiczności, obdarzania jej zaufaniem, budowania programu, zmiana sposobu pracy nad spektaklem, marketingu, wyjścia poza teatr w nowe miejsca, na nowe sceny, włączania młodych ludzi w działania teatralne, powierzanie obowiązków, dzielenie się odpowiedzialnością.

Otwarcie na młodość to nie tylko odmłodzenie publiczności, ale promocja twórców, młodych aktorów, młodych reżyserów. Buck, jak mówi, lubi prowokować ludzi, żeby ujawniali swoje możliwości. W Zielonej Górze rozpoczynał karierę Bogdan Kokotek, Małgorzata Bogajewska, która dziś z powodzeniem reżyseruje w całej Polsce, Małgorzata Siuda, Ewelina Pietrowiak. Reżyserował Łazarkiewicz, Bończak, Matysik, Lisowski, Pietruski, wystawia Kozioł, Modzelewski, Man, Waligórski. Dobrze jest zacząć lub po prostu pracować w Zielonej Górze, która jest niczym trampolina do kariery.

Sukces innych cieszy. Bardziej raduje własny. By zaistnieć w ogólnopolskiej świadomości, trzeba była wielu lat własnej pracy skutkującej rozwojem, wyjazdów ze spektaklami do innych ośrodków, pokazywanie się na festiwalach w Warszawie, Krakowie, Częstochowie, Zwierzyńcu, Cieszynie, Toruniu, Tarnowie; współpraca z uznanymi twórcami. Jeśli artyści miary Leszka Mądzika czy Jacka Głomba chcą reżyserować w Zielnej Górze, to znaczy, że znajdują tu dobry zespół artystyczny, w który tkwi wielki potencjał, odpowiedni klimat, sprzyjające warunki, wrażliwą publiczność.

Uzasadnione są narzekania na brak rzetelnej miejscowej krytyki teatralnej, pozbawionej obiektywnego spojrzenia i profesjonalnego przygotowania. Paradoksem jest, że krytyka jest w opozycji do publiczności, która od lat na "tak" głosuje... nogami. A sensem istnienia teatru, każdego teatru, jest obecność widza. Nawet Buck, ze swymi pomysłami artystycznymi i marketingowymi, przy całym swoim talencie do znajdowania pieniędzy w sytuacjach zdawałoby się bez wyjścia, nie mógłby realizować wizji dla rzędów pustych foteli. Teatr żyje, bo jest to teatr atrakcyjny. W studwudziestotysięcznej Zielonej Górze w przedstawieniach w sezonie bierze udział około 80 tysięcy widzów. To tak, jakoby jednego dnia do teatru wybrało się całe miasto. Bez względu na zainteresowania i preferencje. Wyłączywszy niemowlęta.

Andrzej Buck broni wizji swego teatru. Uważa, że dobrze zrobiony "Łgarz" Goldoniego", kostiumowa komedia dell'arte, jest produktem wysoce artystycznym, podobnie jak współczesna angielska farsa "Prywatna klinika". Ta ostatnia sztuka nie zaistniałaby na scenie, gdyby nie sponsorzy, którzy przekazali na realizację niezbędne 30 tysięcy złotych. Problem pieniędzy jest niezwykle drażliwy. Nie odkrywamy tu oczywiście niczego nowego. Jeśli teatralny budżet wynosi około dwóch milionów złotych, a wyprodukowanie premiery od 30 do 60 tysięcy, to zabezpieczenie płac, utrzymanie budynku i zrealizowanie wszystkich zamierzeń artystycznych, w tym kilku wartościowych przeglądów, graniczy z niemal z cudem. Dlatego posądzam Andrzeja Bucka, że znalazł złoty środek na pogodzenie dwóch aspektów istnienia polskiego teatru, artystycznego i finansowo-marketingowego. Dzięki umiejętnej polityce, poszukiwaniu mecenasów, a później współpracy ze sponsorami, o których coraz trudniej w Zielonej Górze, poprzez sprzedaż biletów i wynajem pomieszczeń sprawia, że teatr wypracowuje połowę budżetu.

Teatr nie znosi demokracji, ale potrzebuje autorytetu i profesjonalizmu. Szkodzą mu złe emocje. Sukces wzmacnia poczucie słusznych wyborów i decyzji. Pomaga w kreacji zjawiska.

Na zdjęciu: "Pokropek" w reż. Piotra Łazarkiewicza, Lubuski Teatr 2006 r.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji